Tragedia na A6 pod Szczecinem. Kierowcy mówią o bohaterze z Ukrainy
W niedzielę pod Szczecinem doszło do tragicznego karambolu, a kilka aut stanęło w ogniu. - Pan Andriej wyciągnął mnie przez szybę - mówi jedna z kobiet biorąca udział w kolizji.
10.06.2019 07:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tragicznego zderzenia siedmiu aut doszło w niedzielę na trasie A6 w stronę Świnoujścia. Dwie godziny później miał także miejsce wypadek w przeciwnym kierunku. W sumie zderzyło się 10 aut, a sześć osób straciło życie.
Policja wyjaśnia, co było przyczyną tragedii. Mężczyzna jadący samochodem ciężarowym nie wyhamował i uderzył w inne auta. Siła zderzenia była na tyle duża, że część pojazdów stanęła w ogniu.
- Po uderzeniu moje auto zaczęło się kręcić i wszyscy wlecieli jeden na drugiego. Mój samochód się spalił... Byłam przy samej ciężarówce, wbita w nią - relacjonuje w rozmowie z Radiem Szczecin jedna z kobiet.
- Samochód obok się palił. Pan Andriej wyciągnął mnie przez szybę, bo nie mogłam wyjść. Właśnie ten pan ratował kogo mógł - dodała.
Z relacji świadków wynika, że gdy obywatel Ukrainy zauważył kolizję, wybiegł z auta z gaśnicą i pomógł kilku poszkodowanym. Radio Szczecin pisze co najmniej o dwóch kobietach i dwójce dzieci.
Kierowca tira zatrzymany
Przypomnijmy, że do karambolu doszło w niedzielę ok. godziny 13. Niedaleko zjazdu na Wielgowo w kierunku Świnoujścia między węzłami Kijewo i Dąbie tir zderzył się z sześcioma autami osobowymi. Sześć osób zginęło.
- W sumie w wypadku brały udział 22 osoby. Rannych zostało aż szesnaście. Cztery z nich trafiły do szpitala, a dwunastce, w tym siódemce dzieci, nic poważnego się nie stało - informowała w rozmowie z Wirtualną Polską Paulina Targaszewska z Dyrekcji Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Prokuratura Rejonowa Szczecin-Prawobrzeże prowadzi postępowanie w związku z podejrzeniem "spowodowania katastrofy w ruchu drogowym", która zakończyła się śmiercią kilku osób. Za ten czyn przewidywana jest kara od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.
Śledczy zatrzymali już w tej sprawie kierowcę tira. Na ten moment nie postawiono mu zarzutów. Mężczyzna z podejrzeniem podtrucia dymem przebywa w szpitalu Szczecin Zdroje.