"Totalne partactwo". Przejechał się po rządzie ws. Ukrainy
- Jest różny sposób wzywania ambasadora (…). Sam byłem wielokrotnie wzywany przez gospodarzy i prawie nigdy ta wiadomość nie wyciekała do prasy. (…) To, że Ukraińcy tę sprawę przekazali do mediów, świadczy o dość wysokim poziomie zirytowania z ich strony - ocenił Jerzy Marek Nowakowski, były polski ambasador na Łotwie i w Armenii, w programie "Newsroom WP". Odniósł się do napięć na linii polsko-ukraińskiej, powstałych na skutek wypowiedzi prezydenckiego ministra Marcina Przydacza. Ten, w rządowej telewizji, powiedział, że "Ukraina powinna zacząć doceniać to, co robi dla niej Polska". Zaznaczył, że wezwania Polski do ograniczenia eksportu produktów rolnych z Ukrainy są "nieeleganckie". - Myśmy rok kompletnie zmarnowali (nie rozbudowując infrastruktury w portach i na kolei – red.). (…) Moglibyśmy zarabiać na tranzycie (ukraińskiego zboża - red.). A tymczasem my tracimy. To totalne partactwo - stwierdził. Dyplomata podsumował, że krytyka Ukrainy ze strony rządu wynika ze wzrostu notowań Konfederacji – ugrupowania, które jest negatywnie ustosunkowane do naszego wschodniego sąsiada. Według niego PiS po prostu próbuje jej odebrać ewentualnych wyborców.