W środę odbyła się druga rozprawa w procesie Tomasza Komendy. Mężczyzna domaga się odszkodowania za niesłusznie skazanie i 18-letni pobyt w więzieniu. Proces jest niejawny. Członkowie rodziny, która zeznawali w charakterze świadków, też nie chcieli komentować sprawy. - To dla nas zbyt trudne - mówili dziennikarzom "Gazety Wyborczej" najbliżsi poszkodowanego.
Mec. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Komendy, zdradził, że matka, ojczym i trzech braci poszkodowanego "opierali swoje zeznania na wspomnieniach z wizyt, w których Komenda skarżył się na dolegliwości związane z pobytem w zakładzie karnym, sposobem traktowania czy brakiem regularnego kontaktu z najbliższymi. Sami też podzielili się swoimi bolesnymi doświadczeniami".
Z kolei mec. Stanisławska-Czop, która reprezentuje Komendę, zwróciła uwagę na to, jak pobyt jej klienta w więzieniu wpłynął na jego relacje rodzinne. - Tomasz nie miał też regularnego kontaktu z rodziną, urodziły mu się bratanice, których nie widział i nie brał udziału w tych rodzinnych wydarzeniach - mówiła.
Zobacz także: Temat LGBT prezentem dla Kaczyńskiego? Leszek Miller tłumaczy
To nie koniec walki
Co dalej? Możliwe, że powołani zostaną kolejni świadkowie, także sam Komenda. - Ważne, czy sąd dopuści opinię biegłych psychologów i psychiatrów dotyczącą stanu zdrowia Tomasza, w jakim opuścił zakład karny. Decyzje te zapadną w toku dalszych prowadzonych rozpraw - stwierdził Ćwiąkalski.
Kolejną rozprawę zaplanowano na wrzesień.
Przypomnijmy, że Komenda chce 18 milionów złotych zadośćuczynienia za krzywdy (1 mln zł za każdy rok w więzieniu), a także odszkodowania w wysokości 811 tys. zł. W sumie Komenda domaga się zatem prawie 19 mln zł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
