Tomasz Grodzki twierdzi, że TVP robi z nim to samo, co z Pawłem Adamowiczem
"Stawiane zarzuty nie mają charakteru merytorycznego, lecz są efektem bardzo brutalnej i bezpardonowej walki politycznej" - twierdzi adwokat Tomasza Grodzkiego. Marszałek Senatu porównuje swój przypadek do sprawy Pawła Adamowicza i podważa działania prokuratury.
Adwokat marszałka Senatu Jacek Dubois wydał oświadczenie. Przekonuje w nim, że do Tomasza Grodzkiego zgłaszają się pacjenci, którzy chcą "dać świadectwo prawdy" i bronić swojego lekarza od zarzutów o przyjmowanie łapówek.
Jednocześnie jeszcze raz podkreśla, że polityk nigdy nie żądał od nikogo korzyści majątkowych oraz ich nie przyjmował. Ubolewa nad tym, że marszałek nie może się przed oskarżeniami skutecznie bronić, bo nie wie, kto tak naprawdę je formułuje. "Jest to odrażająca metoda, polegająca na dyskredytowaniu człowieka w opinii publicznej" - czytamy w oświadczeniu.
Dubois w imieniu Grodzkiego przekazuje również zaniepokojenie działaniami niektórych mediów i prokuratury w swojej sprawie. Twierdzi, że urzędnicy państwowi mogli liczyć na mniejsze zaangażowanie "stosownych organów". "W sytuacji, gdy wobec tych osób składane były zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, prokuratura albo przez wiele miesięcy wykazywała się bezczynnością, albo od razu podejmowała decyzje korzystne dla pomówionych".
Sposób, w jaki o sprawie informują "media rządowe", budzi u Tomasza Grodzkiego negatywne skojarzenia. "Pan marszałek dostrzega podobieństwo zaistniałej sytuacji do sytuacji tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza, gdy media rządowe rozprzestrzeniały w przestrzeni publicznej zniesławiające go treści, dając niejako przyzwolenie do dalszych takich zachowań" - poinformował jego adwokat.
Zobacz też: Tusk podjął decyzję ws. wyborów. Przyznał, że jednak ciągle o tym myśli
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl