"Wyniszczenie ukraińskich wojsk". Wagnerowcy prą w Donbasie
Ukraińskie siły wciąż bronią Sołedaru i Bachmutu przed intensywnym natarciem Rosjan. Jak wskazują eksperci, Kreml oba miasta chce zdobyć za wszelką cenę, wykorzystując do tego m.in. żołnierzy z grupy Wagnera. Determinację Moskwy w próbie odniesienia sukcesu na froncie pokazują m.in. doniesienia o rozstrzelaniu sześciu Rosjan za próbę oddania się Ukraińcom do niewoli. O tym, o co walczą obie strony w tych krwawych starciach, mówił w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa. - Jeśli Rosjanie otrzymali rozkaz zdobycia tego za wszelką cenę, nie przejmowania się stratami, to Ukraińcy nie mogą sobie pozwolić na walkę tak uporczywą. Strata miasta byłaby trudna, bo kopalnie, które tam są, mogą służyć za magazyny. Ale pamiętajmy, że wojna na wyniszczenie dla sił ukraińskich jest niezwykle niebezpieczna. Nawet jeżeli będą mogli powstrzymywać ataki, a stracą bardzo dużo ludzi, to będzie problem w innych regionach frontu. Z drugiej strony Kijów nie chce, żeby Rosjanie zdobyli inicjatywę strategiczną. Atak na Sołedar, taki ogromny, gdzie rzucono wszystko, co się da, jest próbą przełamania tej inicjatywy. Kluczem jest próba wyniszczenia ukraińskich wojsk. Walczące na tym odcinku oddziały Wagnera to jest mięso armatnie złożone z różnego rodzaju więźniów. Dlatego Rosjanie mogą ich rzucać, nie przejmując się stratami. W historii wszystkich działań armii rosyjskiej zawsze była sytuacja, w której tych, którzy stawiali, w taki czy inny sposób, opór przed walkami, zabijano po prostu. Rosjanie osiągną w ten sposób jedno - dadzą taką informację: nie macie szans, żeby przetrwać inaczej, niż idąc do przodu - mówił prof. Boćkowski.