To "strach na lachy", a nie "przestępstwo"
Posłowie, którzy okupowali salę plenarną od 16 grudnia 2016 roku popełnili przestępstwo. Taka narracja dominuje od wielu dni zarówno wśród szeregowych posłów, jak i prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości z prezesem - Jarosławem Kaczyński na czele. Kaczyński nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości. Powołuje się na swoją wiedzę prawniczą, a warto wspomnieć, że jest doktorem nauk prawnych. W środę w Sejmie powiedział: "Blokowanie stołu marszałka, uniemożliwienie funkcjonariuszowi publicznemu przemocą wykonywania jego funkcji, to jest bardzo poważne przestępstwo przeciw państwu".
12.01.2017 | aktual.: 12.01.2017 14:22
Groźby prezesa PiS nie zrobiły większego wrażenia na posłach opozycji, która, choć w czwartek zawiesiła protest, to jeszcze noc ze środy na czwartek spędziła na sali plenarnej.
10 lat więzienia dla posłów
W czwartek rano, w radiowej Jedynce minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak pozwolił sobie na doprecyzowanie słów Kaczyńskiego ze środy: "Nie ulega żadnej wątpliwości, że uniemożliwianie marszałkowi wykonywania jego obowiązków jest przestępstwem przewidzianym w Kodeksie karnym, to art. 128 ust. 3, (przestępstwem) zagrożonym karą do 10 lat więzienia".
Wznowienie obrad Sejmu, zgodnie z zapowiedzią marszałka Marka Kuchcińskiego, miało nastąpić w czwartek rano. Tak się jednak nie stało. Obrady znów się opóźniły, bo kryzys trwał. Przesilenie nastąpiło dopiero nieco po godzinie 12.00, w związku z konferencją szefa Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna ogłosił zawieszenie protestu. Z kolei marszałek Kuchciński zarządził przerwę w obradach aż do 25 stycznia do godziny 9.00.
Oczekiwania, że kryzys parlamentarny zostanie szybko zażegnany studzą kolejne słowa prezesa Kaczyńskiego. Szef PiS podtrzymał, że jego zdaniem posłowie opozycji powinni ponieść konsekwencje karne za okupowanie sali plenarnej i uniemożliwienie parlamentarzystom normalnej pracy. Podkreślił też, że prawo powinno być egzekwowane wobec wszystkich.
Posłowie opozycji trafią do więzienia?
Podstawą prawną do wyciągnięcia konsekwencji wobec posłów PO i .Nowoczesnej ma być wspomniany przez Błaszczaka art. 184 kodeksu karnego. Warto ten artykuł przytoczyć w całości, bo rzeczywiście jest w nim mowa o odpowiedzialności karnej. Znajduje się on w Rozdziale XVII "Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej".
Art. 128. § 1. Kto, w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 3. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Giertych: posłów chroni immunitet materialny
Wirtualna Polska chcąc, żeby kwestie prawne wyjaśnił fachowiec, skontaktowała się z mecenasem Romanem Giertychem. Znany warszawski adwokat słynie ze skuteczności swojej argumentacji, czemu dał wyraz w niejednym wygranym procesie. Był adwokatem co najmniej kilku polityków, w tym Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego. Na nasze pytanie o możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej posłów opozycji, czego oczekuje Jarosław Kaczyński, Giertych odpowiedział dość przewrotnie.
- To co Prawo i Sprawiedliwość zrobiło i robi z Trybunałem Konstytucyjnym jest przestępstwem. W działaniu posłów przebywających na sali plenarnej nie znajduję znamion przestępstwa. Poza tym działania posłów są objęte tzw. immunitetem materialnym, czyli nic im nie grozi.
Roman Giertych jako były koalicjant PiS miał szansę poznać strategię polityczną prezesa Kaczyńskiego. Co zatem chce osiągnąć prezes formułując publicznie oskarżenia? Na nasze pytanie mecenas odpowiedział krótko, ale jasno.
- To strachy na lachy - podsumował Giertych.
Kryzys parlamentarny się nie zakończył. Wszedł w nową fazę. Stało się to po słowach Schetyny, który mówił o dekalogu wolności przyjętym przez protestujących posłów i Kaczyńskiego, który zapowiedział, że konieczne są zmiany nie tylko w regulaminie Sejmu, ale także w całym sądownictwie. Prezes PiS dodał "My to zmienimy, my zmienimy Polskę".