"To skandal". Rutkowski mówi, co się działo w Niemczech

Pracownicy Rutkowski Patrol zostali zatrzymani w Niemczech - informują niemieckie media. Krzysztof Rutkowski w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, co się działo. - To skandal - uważa. Podkreśla też, że jego ludzie zostali wypuszczeni bez żadnych zarzutów.

Krzysztof Rutkowski
Krzysztof Rutkowski
Źródło zdjęć: © AKPA
Katarzyna Bogdańska

08.04.2023 | aktual.: 08.04.2023 12:14

Niemieckie media obiegła informacja, że do strefy serwisowej A5 w Gräfenhausen-West, gdzie protestują uzbeccy i gruzińscy kierowcy, wjechała nagle opancerzonymi samochodami grupa zamaskowanych mężczyzn z Rutkowski Patrol. Jak czytamy, kierowcy tirów byli przerażeni. Interweniowała niemiecka policja.

Rozmawialiśmy z Krzysztofem Rutkowskim. Jest oburzony informacjami w niemieckich mediach i działaniem tamtejszej policji. - To międzynarodowy skandal - uważa i podkreśla, że właściciel firmy, do którego należą tiry, poprosił ich o interwencję, która też została zgłoszona niemieckiej policji. - Zostaliśmy podkonwojowani przez niemiecką policję na miejsce protestu - mówi Rutkowski.

Wyjaśnia, że właściciel firmy poprosił o podjęcie negocjacji ze strajkującymi kierowcami. - Na właściciela spadają gigantyczne kary za niedostarczenie towaru, który jest przetrzymywany w tych ciężarówkach, dlatego poprosił o pomoc i negocjacje - mówi Krzysztof Rutkowski. Opowiada też, jak zachowywały się niemieckie służby.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Moi ludzie byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach, na deszczu, na trawie, bez dostępu do toalety przez ponad cztery godzinny. Nie mieli dostępu do pojazdów. Jedna z osób nie mogła nawet pójść po swoje leki. Policja przyjechała z psami, otoczyła ich taśmą. Policjanci nie wiedzieli, co robić - opowiada.

Rutkowski: wszystko obróciło się przeciwko nam

Nasz rozmówca podkreśla, że wcześniej policja została poinformowana o przyjeździe jego ludzi. - My to zgłosiliśmy na policję, a potem wszystko obróciło się przeciwko nam i właścicielowi firmy. Policja zaczęła przecierać oczy dopiero na komisariacie, jak zobaczyła filmiki, na których widać zachowanie gruzińskich kierowców. Dopiero wtedy zmienili stanowisko w tej sprawie. Jeden z filmików został udostępniony na TikToku. Widać na nim atak na Wojciecha Żurka, który reprezentuje interesy biura Rutkowski - relacjonuje Krzysztof Rutkowski.

Jak dodaje, jego ludzie nie mieli broni ani pałek, "stanęli w obronie, gdy grupa gruzińskich kierowców ruszyła na właściciela firmy, do której należą ciężarówki". - Mojego człowieka zaczęli okładać po głowie. Ich było około 70, a nas 20 - oburza się.

- Wszyscy przewiezieni na komendę pracownicy Rutkowski Patrol są już w Polsce. Nikt nie został zatrzymany. Potem policja niemiecka starała się już być uprzejma i odkonwojowała naszych ludzi do granic powiatu - przekazuje nam Rutkowski. Dodaje, że nie jest też prawdą, by jego ludzie włamywali się do ciężarówek i zapowiada złożenie skargi.

Jak czytamy w mediach, w strefie serwisowej A5 w Gräfenhausen-West w Niemczech strajkują uzbeccy i gruzińscy kierowcy, gdyż pracodawca, czyli polska firma spedycyjna, ma im nie płacić lub płacić tylko częściowo za pracę.

Rutkowski dziękuje konsulowi RP w Kolonii, który pomagał w tej sprawie.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (796)