"To prezes się popisał". Warszawa odpowiada Kaczyńskiemu
- Słyszeliście, że Jarosław Kaczyński popisywał się swoją wiedzą i jak zwykle posyłał w eter wiadomości nieprawdziwe - oświadczył na konferencji prezydent stolicy. Warszawa odpowiada na głośne tezy Kaczyńskiego m.in. danymi Głównego Urzędu Statystycznego.
28.11.2022 | aktual.: 28.11.2022 12:31
- Jasno mówimy, że wiemy, jak to się robi. (...) - 1700 dzieci urodziło się z in vitro, wspieramy in vitro w Warszawie. Ten program jest niezwykle istotny (...) Słyszeliście, że Jarosław Kaczyński popisywał się swoją wiedzą i jak zwykle posyłał w eter wiadomości nieprawdziwe. Współczynnik dzietności w Warszawie jest jednym z najwyższych w Polsce - oświadczył na konferencji prezydent stolicy.
Trzaskowski odniósł się w ten sposób do głośnej wypowiedzi Kaczyńskiego z września. - Warszawa jest miastem bogatszym niż wiele stolic europejskich, ale dzieci z tego nie ma, dzietność jest mniejsza niż we wschodniej Polsce - mówił prezes PiS podczas spotkania z wyborcami partii w Stalowej Woli.
Dane GUS tego nie potwierdzają. Warszawa ma współczynnik dzietności 1,578, znacznie wyższy niż średnia krajowa 1,378 (dane z 2020 r.). Wśród dużych miast - co podkreślił w poniedziałek na konferencji Trzaskowski - wyprzedza ją tylko Opole i Gdańsk.
Jarosław Kaczyński: trochę żartuję
Głośno było też o słowach Kaczyńskiego ze spotkania w Ełku. - Nie jest to kwestia tylko materialna, to jest kwestia pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań. Jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie - oświadczył. - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - zaznaczył na koniec tego wątku.
Gdyby rząd PiS nie wycofał się z finansowania zabiegów in vitro, w Polsce rodziłoby się o kilka tysięcy dzieci więcej - przypominają eksperci zajmujący się leczeniem niepłodności. To kolejna grupa, która komentuje słowa Jarosława Kaczyńskiego, który sugerował, że za spadek narodzin dzieci w Polsce odpowiadają młode Polki, bo "dają w szyję".