To oni przegrali kampanię Trzaskowskiemu. Po exit poll wpadli w euforię
Exit poll po zakończeniu ciszy wyborczej dał zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu. Choć przewaga była niewielka, to kandydat KO oraz jego sztab wpadli w euforię. - Zwyciężyliśmy - krzyczał Trzaskowski, a jego sojusznicy roztaczali wizję wspaniałych pięciu lat prezydentury. Otrzeźwienie przyszło jednak po dwóch godzinach.
W dzień II tury wyborów prezydenckich po godz. 21 pojawiły się wyniki exit poll przeprowadzonych przez Ipsos oraz Ogólnopolską Grupę Badawczą. Oba sondaże wskazały na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Ipsos dał mu 50,3 proc., a OGB - 50,17 proc.
Przez blisko dwie godziny sztab Trzaskowskiego cieszył się, jakby wybory zostały wygrane. Nastroje dramatycznie zmienił dopiero late poll, którego wyniki dawały już Karolowi Nawrockiemu 50,7 proc. Potwierdzały to też spływające dane z komisji wyborczych. 2 czerwca po godz. 5 było już wiadomo, że Nawrocki zdobył 50,89 proc. i wygrał wybory prezydenckie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski już ogłosił zwycięstwo. Ekspertka: Zachowałabym większy spokój
Euforia po exit poll
Dla wielu zaskoczeniem było to, że sztabowcy Trzaskowskiego oraz wielu polityków rządzącej koalicji - dla których tegoroczne wybory prezydenckie nie były pierwszym rodeo - wpadli w euforię po wynikach exit poll i zachowywali się, jakby zwycięstwo ich kandydata było już pewne. Zwłaszcza że przewaga była naprawdę niewielka. Triumfu pewny był zresztą sam Trzaskowski.
- Drodzy państwo, zwyciężyliśmy - mówił podczas wystąpienia na wieczorze wyborczym. Swoją żonę Małgorzatę Trzaskowską nazwał "pierwszą damą". - Będę prezydentem wszystkich Polek i Polaków, będę waszym prezydentem - mówił do zgromadzonych.
Choć nie wszyscy byli entuzjastyczni - premier Donald Tusk nie zabrał głosu i wyszedł "po angielsku", zapewne przeczuwając, że nie ma co się spieszyć z radością - to większość sztabu Trzaskowskiego była w euforii.
- To będzie ciężka noc, ale mówiąc szczerze, jesteśmy w tak dobrym nastroju, że jakoś ją zniesiemy. Znieśliśmy osiem miesięcy trudnej kampanii, przed nami pięć lat odbudowywania wspólnoty - mówiła Wirtualnej Polsce podczas wieczoru wyborczego minister edukacji Barbara Nowacka, która wspierała kampanię Trzaskowskiego.
- Nie zakładamy, że dojdzie do zmiany, ale cierpliwie czekamy na wyniki - podkreślała.
Także bliski współpracownik Trzaskowskiego - minister sportu Sławomir Nitras - był nastawiony, że wynik się nie zmieni. - Liczę, że przewaga się powiększy. To będzie bezsenna noc. Wydaje mi się, że zmiany nie będzie, ale pokora wymaga, żeby poczekać na wyniki - mówił.
Zupełnie bez ograniczeń triumf Trzaskowskiego obwieszczał poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. - To jest wielkie zwycięstwo. To jest naprawdę historyczny moment. Waga tych wyborów rozstrzyga wszystko na 10 lat. I dzisiaj wygrała cała Polska - mówił w rozmowie z Kanałem Zero.
Zbywał też uwagę dziennikarza, że do rana może się jeszcze wiele zmienić. - Kiedy się policzy duże miasta, kiedy dojdziemy do late poll, to nasza przewaga będzie rosła. Także spodziewam się, że ostatecznie nasz wynik będzie jeszcze pewniejszy - mówił.
Dwugodzinna prezydentura i przebudzenie
Nieżyczliwi kpią, że prezydentura Trzaskowskiego przetrwała dwie godziny, a zrujnował ją opublikowany po godz. 23 late poll. To badanie jest dużo dokładniejsze, gdyż bierze już pod uwagę wyniki spływające z komisji. I tu szala zwycięstwa przechyliła się na rzecz Nawrockiego. Eksperci mówili, że jest już "posprzątane" i kandydata KO może uratować w zasadzie tylko cud, który do rana nie nadszedł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski skomentował wyniki. "Żarty się skończyły, teraz ja będę mówił"
Radujący się w niedzielny wieczór politycy KO bardzo szybko musieli odłożyć scenariusz triumfu Trzaskowskiego na półkę z książkami o alternatywnej historii. Rozpoczęło się szukanie winnych. A przede wszystkim - konfrontowanie się z rzeczywistością.
"Dziękuję za Waszą obecność na wiecach. Za wszystkie życzliwe słowa. Za wszystkie wspólnie zdjęcia, uściśnięte dłonie, za okrzyki wsparcia. Za każdy wywieszony baner, za każdy transparent. Dziękuję, że uwierzyliście we mnie i oddaliście na mnie głos w niedzielę. I przepraszam, że nie udało mi się przekonać do mojej wizji Polski większości obywateli. Przepraszam, że nie zwyciężyliśmy wspólnie" - napisał Trzaskowski tuż przed południem w poniedziałek.
"Przepraszam. Mieliśmy świetnego kandydata, uczciwego i dobrego człowieka, a nie dowieźliśmy" - napisała szefowa sztabu Trzaskowskiego Wioletta Paprocka. "Dziękuję, bo mieliśmy od Was ogromne wsparcie. Jesteście wspaniałym teamem. Bądźcie z Rafałem Trzaskowskim, on zrobił wszystko, co mógł. Ja jeszcze raz przepraszam" - dodała.
- Rozmawiamy na temat tego, co się w niedzielę wydarzyło. Zabrakło niewiele, ale jednak zabrakło - mówiła PAP posłanka Agnieszka Pomaska.
- Myślę, że jest dużo analiz, które można przeczytać w mediach. Na pewno zabrakło po prostu mobilizacji, wystarczającej mobilizacji po stronie Rafała Trzaskowskiego - przyznała. Dopytywana, czy według niej wynik wyborów jest kwestią kandydata, a nie sztabu, stwierdziła, że odpowiadają za to i kandydat, i sztab.
- To, kto wygra w wyborach, to był niemalże hazard. Nikt tego nie wiedział. Wierzyliśmy w zwycięstwo w wieczór wyborczy, kiedy pojawił się sondaż exit poll. Zresztą niemal wszystkie przedwyborcze sondaże wskazywały na zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego - tłumaczył z kolei Zembaczyński w rozmowie z Polskim Radiem 24.
Głosu nie zabrali kluczowi sztabowcy Trzaskowskiego, czyli Nitras i Nowacka. Minister sportu pojawił się w Sejmie, gdzie wyśmiali go politycy PiS. - Brawo, Sławek - krzyczeli parlamentarzyści opozycji.
Klub Koalicji Obywatelskiej spotyka się wlaśnie z premierem. Rozmowy mają dotyczyć właśnie podsumowania kampanii oraz porażki Trzaskowskiego. To najprawdopodobniej jednak początek rozliczeń po dotkliwej dla rządu i koalicji przegranej.
Czytaj więcej: