Trwa ładowanie...

"Najgłębsze bagno świata". To oni pierwsi zobaczyli Ukraińców

Dziesiątki rosyjskich poborowych znalazło się pod ostrzałem na granicy obwodu kurskiego. "Nie mieli broni ani instrukcji od swoich dowódców" - pisze niezależny portal Werstka, który rozmawiał z żołnierzami. - Mamy sytuację awaryjną. Krótko mówiąc, przedarli się (...) To był chaos - mówią ci, którzy 6 sierpnia bronili rosyjskiej granicy.

To oni bronili granicy z Rosją. "Byliśmy w najgłębszym bagnie świata"To oni bronili granicy z Rosją. "Byliśmy w najgłębszym bagnie świata"Źródło: TG
d27d708
d27d708

Jak podają rozmówcy Werstki, 6 sierpnia podczas wtargnięcia wojsk ukraińskich na obszar obwodu kurskiego na granicy znalazło się ponad 100 poborowych.

Dziennikarzom udało się porozmawiać z żołnierzami, którzy dostali się pod ostrzał i spędzili kilka dni w lasach. Według nich "wszyscy wiedzieli", że Siły Zbrojne Ukrainy przygotowują się do ataku, ale nie było żadnych instrukcji ze strony dowództwa w tej sprawie.

Kompletnie zaskoczeni atakiem

Kilkudziesięciu poborowych, którzy trafili do obwodu kurskiego, służyło w m.in. Klinach w obwodzie briańskim – w jednostkach wojskowych 12721 i 91704. Stamtąd - przynajmniej od maja - zaczęto ich wysyłać na granicę z Ukrainą.

d27d708

Według Julii, ciotki zaginionego poborowego, jednym z miejsc rozmieszczenia była opuszczona fabryka konserw. Stamtąd poborowych wysyłano do "twierdz", aby pełnili służbę jednorazowo przez dwa dni. Służyli przy nich strażnicy graniczni i żołnierze kontraktowi.

To samo mówi Aleksander, poborowy z Petersburga, z którym udało się porozmawiać Werstce. - W tym czasie w okolicy przebywało ponad 150 poborowych. Ale byli tam zarówno żołnierze kontraktowi, jak i strażnicy graniczni z FSB. Wszyscy stale się zmienialiśmy. Tam jest łatwiej, nie ma głupiej armii, która się szarpie ze wszystkim. Rano obserwujemy drony, a w nocy patrzymy przez noktowizory - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Rosjanie poczuli, że mają wojnę na swoim terytorium". Gen. Polko nie ma złudzeń

Julia mówi, że poborowy był zadowolony z tej służby, bo żołnierze "nie byli głodni, a strażnicy graniczni zwracali się do nich po imieniu", w "przeciwieństwie do dowódców w wojsku", którym trzeba było "kupić papierosy na mieście".

d27d708

Kiedy 6 sierpnia rozpoczęły się walki na terenach przygranicznych obwodu kurskiego, z wieloma poborowymi kontakt się urwał.

- Mamy sytuację awaryjną. Krótko mówiąc, przedarli się. Pojedziemy teraz albo do Sudży, albo do Gonczarowki. 10 osób zostało z nami, bo nie było broni ani niczego. Rozpoczęła się strzelanina, obrzucono nas moździerzami. Byliśmy tam, w najgłębszym bagnie świata, nie mieliśmy żadnego karabinu maszynowego, żadnego - powiedział poborowy Aleksiej swojej matce Oldze, podczas krótkiej rozmowy telefonicznej.

Dziennikarze dysponują jej nagraniem.

d27d708

Bliscy mieszkańców przygranicznych wsi proszą o pomoc w odnalezieniu zaginionych bliskich:

- Syn zadzwonił z lasu, dokąd wraz z dziewięcioma kolegami uciekł podczas ostrzału, zabierając ze sobą karabin maszynowy. Potem kontakt z nim został zerwany na cztery dni. 10 sierpnia skontaktował się nami i powiedział, że te wszystkie dni spędził w okopach, a teraz wraz z kolegami znajduje się 30–40 kilometrów od pola bitwy - mówi kobieta.

d27d708

Aleksander, z którym również nawiązano kontakt 10 sierpnia, podczas ostrzału znajdował się "na patrolu" w odległości 5–6 kilometrów od granicy.

- Po prostu panowała panika, poza dowódcą nikt z nas nie miał broni - opisuje dzień ataku. - To był (przekleństwo) chaos, nie było żadnych instrukcji, potem dowódca drużyny, żołnierz kontraktowy, kazał nam się wycofać, trasa była ostrzeliwana moździerzami, więc weszliśmy do jakiegoś (przekleństwo) lasu. Tam znaleźliśmy się pod ostrzałem, rozproszyliśmy się, a ja doznałem szoku. Straciliśmy jednego (człowieka), leżeliśmy w lesie chyba przez godzinę - mówi rosyjski poborowy.

d27d708

Aleksander opowiada, że w lesie natknęli się na nich pogranicznicy i razem dotarli do Sudży. - Stamtąd zabrano nas do szpitala - dodaje. Poborowy nie podał dokładnej lokalizacji, w której obecnie przebywa.

- Sami nie rozumieliśmy, jak i skąd przybyli. Udało im się uciec i dzięki Bogu - mówi o ostrzale poborowy Siergiej. - Byliśmy osiem kilometrów od granicy. Przybiegli i powiedzieli, że weszli. Wychodząc z ziemianki, usłyszeliśmy strzały. Jak się później okazało, był to wrogie grupy dywersyjne. Nie widziałem, żeby ktoś zginął - relacjonuje.

Kilku poborowych, z którymi rozmawiała Werstra, twierdzi, że ewentualna ofensywa Sił Zbrojnych Ukrainy była omawiana już wcześniej.

d27d708

- Wszyscy wiedzieli. Rozmowy były prowadzone już na początku lipca, ale nie do końca w to wierzyliśmy - mówi Siergiej, poborowy z Syberii.

Blisko 100 poborowych na granicy

Dwóch rozmówców Werstki twierdzi, że w chwili rozpoczęcia walk na granicy mogło znajdować się ponad 100 poborowych. Ochotnik przygotowujący obiady dla żołnierzy powiedział, że w okolicach Sudży było 15 stanowisk, a na każdym z nich byli poborowi.

Część poborowych przebywa obecnie w szpitalach. Duża grupa żołnierzy mogłaby zostać centralnie ewakuowana w miejsce oddalone od granicy.

W pierwszych dniach walk niektórym matkom powiedziano na infolinii Ministerstwa Obrony Narodowej, że na granicy nie może być poborowych. Obiecał to sam Putin, którzy deklarował się, że młodzi ludzie, bez przeszkolenia nie będą wysyłani na front.

Od czterech dni krewni szukają jakichkolwiek informacji na ich temat w grupach na VKontakte i czatach Telegramu. "Szukają ocalałych kolegów, dzwonią do szpitali i numerów telefonów, z których ich synowie ostatnio wysyłali wiadomości" - opisuje Werstka.

Los wielu żołnierzy po przełamaniu Sił Zbrojnych Ukrainy jest nieznany.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d27d708
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
d27d708
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj