To on wypowiedział słynne słowa z Wyspy Węży. Jego matka: krzyczałam i płakałam
Słowa jednego z bohaterów broniących Wyspy Węży Romana Hribowa, które wypowiedział tuż przed rosyjskim ostrzałem, usłyszał cały świat. Jego matkę, jak podkreśla kobieta, rozpiera duma. - Będę witać syna na kolanach - mówi.
Nie chcieli się poddać. Początkowo uważano, że zginęli, jednak trafili do niewoli. 13 strażników broniło położonej w odległości około 50 km od wybrzeża Wyspy Węży. Rosjanie zaatakowali ją 24 lutego. Nagranie wymiany zdań poprzedzającej ostrzał obiegło cały świat. Słychać na nim głos Romana Hribowa.
- Rosyjski okręcie wojenny: p... się! - tak mężczyzna odpowiedział na groźbę Rosjan: "poddajcie się i złóżcie broń. W przeciwnym razie rozpoczniemy atak".
W rozmowie z Onetem matka Romana opowiedziała, jak zareagowała, gdy usłyszała nagranie. - Najpierw płakałam, krzyczałam i nie wierzyłam, że to on. To była histeria. Potem gdy się trochę uspokoiłam, to nawet nagrałam jego głos na dyktafon. Słucham każdego wieczoru. Kiedy rozpoczął się atak, to właśnie mój syn był w kabinie i z kabiny dobiegał jego głos. Ten mój drogi głos. Nigdy nie sądziłam, że głos Romy Hribowa z maleńkiego miasteczka pod Czerkasami stanie się sławny na cały świat. On taki odważny! Mogli go przecież za to zdanie rozstrzelać jako pierwszego! - powiedziała.
Kobieta nie ma żadnych wieści o synu, ale wierzy w szczęśliwe zakończenie. - Jest mi bardzo ciężko, ale jednocześnie moją duszę rozpiera duma. (...) Będę witać syna na kolanach. Jest przecież bohaterem! - podkreśliła.
Kobieta powiedziała, że już miesiące przed rozpoczęciem wojny jej syn mówił, że dojdzie do inwazji. - A myśmy nie wierzyli, myśleliśmy, że żadnej wojny nie będzie. 24 lutego nad ranem wysłał mi pieniądze i powiedział, żebym kupiła żywność. Ja mu jeszcze pisałam: "Synku, to aż tak poważnie wygląda?". Kiedy wróg zaczął nacierać, zadzwonił do mnie dosłownie na sekundę i powiedział: "Mamo, trzymaj się. Zaczęło się. Wojna, mamo". Potem dodał: "Bardzo tu mamy gorąco. To tyle. Pa, mamo" i odłożył słuchawkę - relacjonowała.
Kiedy usłyszała, że jej syn nie żyje, "poczuła, jakby to ona umarła". - To takie uczucie jakby odebrało ci władzę w rękach i nogach. Dzięki Bogu, po jakimś czasie dowiedziałam się, że jednak żyje.
Wyspa Węży: Nagranie z rozmowy z Rosjanami
Źródło: Onet