Sporządził raport dla ministra Błaszczaka. Doniesienia o kontroli
Premier Mateusz Morawiecki zlecił ministrowi obrony narodowej zbadanie sprawy rosyjskiej rakiety Ch-55, znalezionej w lesie pod Bydgoszczą. Jednak znacznie wcześniej wszczęto kontrolę w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Przeprowadził ją gen. Krzysztof Radomski, szef Inspektoratu Kontroli Wojskowej, zaufany człowiek Mariusza Błaszczaka - ujawnił Onet.
16 grudnia 2022 roku polskie radary wykryły obcy obiekt, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną od stronę Białorusi. Pogoda tego dnia była nie najlepsza, a obiekt szybko zniknął z pola widzenia. Centrum Operacji Powietrznych przekazało informację o incydencie gen. Tomaszowi Piotrowskiemu, a ten nakazał poderwać myśliwce.
O zdarzeniu poinformowano też szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka. Ten z kolei zaraportował do bezpośredniego przełożonego - ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Ten, jak wynika z ustaleń Onetu, miał zalecić wojsku działanie "po cichu", tak aby sprawa nie trafiła do opinii publicznej.
To on sporządził raport dla ministra Błaszczaka
Sprawa rosyjskiej rakiety ujrzała światło dzienne kilka miesięcy później, po tym jak przypadkowy przechodzień odkrył jej szczątki w lesie pod Bydgoszczą. Wtedy też minister Błaszczak przekazał opinii publicznej, że wiedział o całym zdarzeniu. W specjalnym oświadczeniu zaatakował dowódcę operacyjnego, który "zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując o obiekcie ani mnie, ani Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych służb".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcą dymisji Błaszczaka. Tomczyk: Zachował się jak ostatni tchórz
Inny punkt widzenia przedstawił gen. Andrzejczak podczas wizyty w studiu RMF FM. - Ja poinformowałem swoich przełożonych. (...) Wtedy, kiedy miało to miejsce - powiedział szef sztabu generalnego wojska, który "nie ma sobie nic do zarzucenia".
W piątek w prawicowych mediach opublikowano fragment raportu ministra obrony na temat zdarzenia spod Bydgoszczy. Znajduje się w nim informacja, że służby dyżurne Dowództwa Operacyjnego do Centrum Operacyjnego MON nie odnotowały 16 grudnia " naruszenia/przekroczenia przestrzeni powietrznej RP".
Onet, powołując się na swoje źródła, twierdzi, że dowódcy przekazali telefonicznie informację na temat incydentu ministrowi Błaszczakowi. To szef resortu obrony zalecił następnie dyskrecję w działaniu. Uruchomiono wtedy też wewnętrzny kanał meldunkowy w oparciu o wojskowe systemy.
Konflikt ministra Błaszczaka z generałami?
Onet twierdzi, że minister Błaszczak ma nie przepadać za najważniejszymi dowódcami polskiej armii - gen. Andrzejczakiem i gen. Piotrowskim. Szef MON od dawna szuka okazji, aby pozbawić ich stanowisk i wskazać na to miejsce zaufanych ludzi. Pomysł ten torpeduje prezydent Andrzej Duda, który jako zwierzchnik sił zbrojnych ma wpływ na nominacje dowódców.
Głowa państwa już w 2021 roku miała zablokować próbę odwołania gen. Andrzejczaka ze stanowiska. Oficjalnie wojskowy miał zapłacić głową za klęskę polskiej armii w ćwiczeniach Zima-20, które były wirtualną rozgrywką z Rosjanami. Osoby znające kulisy sprawy twierdzą, że wszystko było zaplanowane w tai sposób, aby odpowiedzialność za porażkę spoczywała na barkach gen. Andrzejczaka.
Na kilka miesięcy przed odkryciem rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą, kontrolę dowództwa operacyjnego rodzajów sił zbrojnych wszczął gen. Krzysztof Radomski, szef Inspektoratu Kontroli Wojskowej. To człowiek ministra obrony narodowej, który zdaniem jednego z oficerów, "ślepo wykona każde jego polecenie".
To właśnie ludzie gen. Radomskiego przygotowali bardzo krytyczny da gen. Piotrowskiego raport pokontrolny z działań dowództwa operacyjnego. Dokument jest objęty klauzulą tajności, więc nie wiadomo, co dokładnie się w nim znalazło. Zarzuty mają być jednak dość poważne. Dlatego szef Inspektoratu kontroli wojskowej zażądał jego dymisji. Los gen. Piotrowskiego zależy jednak od Andrzeja Dudy.
Czytaj także:
źródło: Onet
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski