To on "pchnął" Putina do wojny? Źródła na Kremlu potwierdzają
Jurij Kowalczuk odegrał "decydującą rolę" w podjęciu przez prezydenta Rosji decyzji o inwazji na Ukrainę - ustalił rosyjski serwis Verstka, powołując się na źródła zbliżone do Kremla. Uchodzący za "osobistego bankiera Putina" oligarcha jako jedyny miał stały dostęp do ucha dyktatora podczas pandemii koronawirusa.
26.04.2023 | aktual.: 26.04.2023 20:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Autorem śledczego tekstu Verstki jest Ilia Żegulew, były dziennikarz m.in. serwisu Meduza i agencji Reutera. Trzy jego źródła zbliżone do prezydenta Rosji potwierdziły, że Putin postanowił wyjść poza środki z repertuaru "soft power" w stosunku do Ukrainy na przełomie lutego i marca 2021 r.
Wtedy właśnie Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy uderzyła w imperium Wiktora Medwedczuka - ukraińskiego oligarchy, a prywatnie przyjaciela Putina. Należące do niego media, np. telewizję Ukraina 112, uznano za "narzędzia prorosyjskiej propagandy" i je zamknięto. Co więcej, w marcu 2021 r. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy rozpoczęła śledztwo, oskarżając oligarchę o finansowanie terroryzmu.
- Uderzenie w (prorosyjską - red.) telewizję (w Ukrainie - red.) naprawdę zirytowało Putina. Odebrał to jako osobisty atak - relacjonował Verstce jeden ze starych znajomych rosyjskiego przywódcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Funkcjonowanie Medwedczuka i jego mediów (w Ukrainie - red.) dawało (Putinowi - red.) nadzieję, że zdoła rozwiązać sytuację przy użyciu środków politycznych. I nagle doszło do eskalacji" - pisze Żegulew. Według jego ustaleń to właśnie wtedy prezydent Rosji podjął decyzję o rozpoczęciu przygotowań do inwazji.
"Decydująca rola" Kowalczuka
Żegulew opisuje, że Putin nie konsultował tego posunięcia w szerokim gronie. Z kolei dwa źródła dziennikarza wskazały, że "decydującą rolę" w tym procesie odegrał 71-letni Jurij Kowalczuk - rosyjski miliarder pochodzący z Sankt Petersburga. Oligarcha jest wieloletnim zaufanym przyjacielem prezydenta Rosji. Jak ustalono po wycieku dokumentów z rajów podatkowych (Panama Papers), są na tyle blisko, że Rosjanin zarządza setkami milionów dolarów majątku Putina.
Kowalczuk - pisze Verskta - miał być jedyną osobą z jego najbliższego otoczenia, która podczas pandemii nie opuszczała rezydencji Putina, by nie być poddawana kwarantannie. Był więc na przełomie lutego i marca 2021 r. jedyną osobą, która miała swobodny "dostęp do ucha władcy Kremla".
"W tym krytycznym momencie Putin ograniczał kontakty z ludźmi, starał się nie spotykać z nikim. A jeśli już to robił, to w ciągu 14 dni kwarantanny ludzie stawali się tak stłamszeni, że nie rozwijała się normalna rozmowa. Poza tym nawet po niej (kwarantannie - red.) prezydenta i rozmówców dzielił dystans 15 metrów, a to uniemożliwia poufną komunikację" - relacjonowało Żegulewowi jedno ze źródeł.
Kowalczuk słynie ze swojego wrogiego nastawiania do Zachodu. Jak twierdzi źródło Verstki zbliżone do Kremla, to właśnie on miał przekonać Putina, że "Europa jest podzielona i jest to najlepszy moment do szybkiej operacji" przeciwko dryfującej ku Zachodowi Ukrainie.
Szojgu nie polemizował
Według serwisu rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu przyjął decyzję Putina o przygotowaniach do ataku na Ukrainę "z radością" i w ogóle z nim nie polemizował.
- Nie wiedział, w jakim stanie jest rosyjska armia. Myślał, że to będzie operacja, która przebiegnie równie gładko jak zajęcie Krymu - mówił Żegulewowi jeden ze starych przyjaciół prezydenta Rosji.
Tymczasem wojna w Ukrainie wciąż trwa. Rosyjska armia straciła na przestrzeni kilkunastu miesięcy walk setki tysięcy żołnierzy, nie osiągając żadnego z wyznaczonych celów. Niebawem prawdopodobnie będzie musiała stawić czoło kontrofensywie wojsk Kijowa.
Czytaj też:
Zobacz także
Źródło: Verstka