"To nie dla bogatych!". Marszałek Kujawsko-Pomorskiego tłumaczy, po co województwu jacht
Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego nie tylko nie wycofuje się z pomysłu zakupu jachtu za 12 mln zł, który ma promować region m.in. na Morzu Śródziemnym, ale też próbuje przekonać opinię publiczną, że na tym pomyśle skorzystają biedni i niepełnosprawni.
Na pewno przekonał radnych sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego. W poniedziałek przegłosowali bowiem budżet na 2025 r., który w wydatkach na kolejny rok przewiduje 5 mln zł na zakup jachtu.
Po medialnej burzy, jaka rozpętała się wokół tego pomysłu a jeszcze przed głosowaniem ws. budżetu marszałek Piotr Całbecki zorganizował konferencję, na którą zaprosił m.in. harcerzy, nauczycieli, instruktorów żeglarstwa i żeglarzy. Tłumaczył, że to będzie jacht także dla młodzieży z niepełnosprawnościami, "która nawet nie marzy o wakacjach nad morzem".
- To nie będzie jacht dla bogatych! Sądzę, że to przedsięwzięcie jest najwspanialszą rzeczą na świecie, jaką możemy zrealizować w ramach naszego projektu innowacyjnej edukacji - przekonywał marszałek kilka dni przed głosowaniem w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I dodał: - Oczywiście znajdą się tacy, którzy uznają, że to źle wydane pieniądze, że można by je było przeznaczyć na coś innego. Ale niech powiedzą to osobom niepełnosprawnym, młodym ludziom ze środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym, tym wszystkim, z myślą o których realizujemy ten projekt. My budujemy inkluzywne województwo, myślimy nie tylko o tych, których na wszystko stać.
Głos zabierali również zgromadzeni, którzy wyrażali aprobatę dla tego pomysłu. Wśród nich był Mariusz Krzemiński, nauczyciel ze szkoły w Grzybnie w powiecie chełmińskim, który wcześniej brał udział w rejsie sfinansowanym przez samorząd województwa i był pod wrażeniem zachowania jego uczestników.
- Musieli na siebie liczyć, dogadywać się, walcząc z chorobą morską, z niedospaniem. Jestem pod wielkim wrażeniem. Jeśli taka będzie młodzież, możemy spać spokojnie - mówił Mariusz Krzemiński.
Beata Krzemińska, która jest rzeczniczką urzędu marszałkowskiego, napisała w komunikacie na stronie urzędu: "Zadecydowaliśmy się na budowę żaglowca, bo w perspektywie kilku lat jest to tańsze zarówno od czarterowania, jak i kupowania używanej jednostki. Szacujemy koszt zakupu na 12 mln złotych i tyle zagwarantowaliśmy na tę inwestycję w budżecie województwa, ale zakładamy, że 85 proc. tej sumy ostatecznie pochodzić będzie ze środków Unii Europejskiej. Ze środków unijnych planujemy też finansować bieżącą eksploatację Daru Kujaw i Pomorza (ok. 3 mln złotych rocznie), ale liczymy też, że dołączą się tu prowadzące placówki oświatowe samorządy lokalne naszego województwa".
Kontrowersje nie milkną
Mimo że konferencja miała ostudzić nastroje, to w internecie jeszcze bardziej zawrzało po tłumaczeniach marszałka. Niektórzy internauci zarzucali mu na przykład, że ściągnął na konferencję młodzież z regionu a nie przyprowadził na nią mieszkańców, których pomysł oburzył.
Zapytaliśmy o zdanie w tej sprawie bydgoską radną Joannę Czerską-Thomas. Według niej warto zastanowić się, czy można lepiej spożytkować te środki.
- Dopóki będziemy mieć postępujące ubóstwo, dopóty ten projekt będzie bardzo kontrowersyjny - uważa. - Ponad 2,5 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie. Nie chcę oceniać na tym etapie, czy to dobry pomysł, ale na pewno kontrowersyjny. Oczywiście wiem, że marszałek zaprosił też osoby z niepełnosprawnością i powiedział, że jacht będzie dla wszystkich, ale my przecież mamy 150 km do morza. To nie jest ani zakup pierwszej potrzeby, ani pierwszy w kolejności pomysł do zrealizowania, który miałby promować województwa. Do mnie to nie przemawia.
Radni zdecydowali
O planach zakupu jachtu za 12 mln zł zrobiło się głośno w listopadzie. Lokalne media nagłośniły wówczas, że inwestycja znalazła się w budżecie województwa na 2025 r. Łódź ma mierzyć 30 metrów długości i pływać po Bałtyku oraz Morzu Śródziemnym. Jednocześnie będą mogły pływać na nim 23 osoby.
Formalnie właścicielem jednostki miałoby stać się Kujawsko-Pomorskie Centrum Edukacji i Innowacji w Toruniu, które podlega zarządowi województwa. Jacht miałby "upowszechniać żeglarstwo wśród dzieci i młodzieży, promować wartości patriotyczne, tradycje morskie oraz osiągnięcia gospodarcze województwa kujawsko-pomorskiego".
Według zapisów zawartych w założeniach, kapituła marszałka województwa ma wybierać m.in. harcerzy, ratowników wodnych, strażaków OSP, sportowców i "grupy defaworyzowane", które będą mogły pływać na jachcie.
Kujawsko-Pomorskie nie leży nad morzem. Do najbliższej plaży w Gdańsku ma daleko. Z Bydgoszczy to 179 km, a z Torunia 182 km.
Zarządowi regionu obrywa się jednak w komentarzach za coś jeszcze. Chodzi o to, że nie chcą kupić już gotowego, używanego jachtu lub wynajmować jednostki od innych podmiotów, tylko zlecić budowę nowej, co oczywiście będzie dużo droższe.
W sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego rządzi koalicja KO z Trzecią Drogą. Lokalni politycy PiS nie poparli pomysłu na zakup jachtu, budżet został przegłosowany mimo ich sprzeciwu. Podczas dyskusji jeden z radnych PiS, nazwał pomysł "fanaberią".
- Przecież nie trzeba kupować browaru, żeby napić się piwa - komentował sprawę dla WP dwa tygodnie temu radny wojewódzki PiS Jarosław Wenderlich.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski