Polska"To może skończyć się katastrofą". Minister się tłumaczy

"To może skończyć się katastrofą". Minister się tłumaczy

W sejmie trwa zwołane w trybie pilnym na wniosek PiS posiedzenie komisji zdrowia. Posłowie zajmują się kontrowersjami dotyczącymi nowej listy leków refundowanych. W posiedzeniu komisji bierze udział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Szef komisji Bolesław Piecha (PiS) wypominał ministrowi Arłukowiczowi, że kilka miesięcy temu był przeciwny ustawie refundacyjnej. Arłukowicz zarzucał natomiast Piesze, że nie interesował się pracami nad tą ustawą. Tymczasem prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski uważa, że "pośpiech przy wprowadzaniu ustawy refundacyjnej może spowodować katastrofalne skutki w ochronie zdrowia".

"To może skończyć się katastrofą". Minister się tłumaczy
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

30.12.2011 | aktual.: 03.01.2012 08:50

Piecha wyrażał wątpliwości, czy tryb prac był zgodny z prawem. Pytał także o sposób prowadzenia negocjacji z firmami farmaceutycznymi. Arłukowicz zapewniał, że drzwi jego gabinetu są "zawsze otwarte" m.in. dla Piechy, ale też zarzucił mu, że nie interesował się pracami nad listą i ustawą refundacyjną.

- Kilka miesięcy temu był pan przeciwny tej ustawie (refundacyjnej) - odpowiadał z kolei Piecha Arłukowiczowi. Dodał, że komisja zdrowia nowej kadencji sejmu ukonstytuowała się niedawno, dlatego dopiero teraz zajmuje się listą leków. Zaznaczył, że w poprzedniej kadencji ustawa refundacyjna wielokrotnie była przedmiotem prac komisji. Również Czesław Hoc (PiS) podkreślał, że Arłukowicz jako poseł głosował przeciw ustawie refundacyjnej.

Podczas posiedzenia komisji Arłukowicz tłumaczył, że leki usunięte z listy refundacyjnej były przestarzałe. - Ta lista pozbywa się leków starszych, mniej skutecznych po to, żeby robić miejsce dla leków nowoczesnych, skuteczniejszych, tańszych - powiedział. Dodał, że w zdecydowanej większości koncerny farmaceutyczne wykazały dobrą wolę w negocjacjach.

- Negocjacje z koncernami farmaceutycznymi będą nadal prowadzone, w 2012 r. na listę refundacyjną trafią kolejne leki - zapewnił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podczas posiedzenia komisji zdrowia. Jak mówił, lista refundacyjna będzie aktualizowana co dwa miesiące, po to, żeby polscy pacjenci mieli dostęp do nowoczesnych leków.

Arłukowicz odpowiadając na pytania przewodniczącego komisji Bolesława Piechy (PiS) podkreślił, że w wyniku negocjacji z firmami farmaceutycznymi udało się obniżyć koszty refundacji leków o 10%. Zaznaczył, że te pieniądze zostaną przeznaczone na finansowanie kolejnych leków. - Będziemy podejmować kolejne decyzje o włączaniu kolejnych leków na listę. (...) Nie ma żadnego założenia oszczędzania na polityce lekowej w Polsce - zapewnił.

Dodał, że istotą ustawy refundacyjnej (wejdzie w życie 1 stycznia) jest to, by rynek leków był "przejrzysty, jasny i klarowny" dla pacjentów, lekarzy i koncernów farmaceutycznych. Podkreślił, że ustawa sprawi, iż pacjenci będą mieli równy dostęp do leków, które będą tańsze niż do tej pory. - Sztywne ceny i marże leków oraz możliwość negocjacji powodują systemową obniżkę cen - powiedział Arłukowicz.

Przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) nazwał tryb wprowadzania zmian na liście leków refundowanych "skandalem", podziękował jednak za dodanie na listę leków, o które apelowali chorzy.

"Skutki mogą być katastrofalne"

Pośpiech przy wprowadzaniu ustawy refundacyjnej może spowodować katastrofalne skutki w ochronie zdrowia - uważa prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski. List w tej sprawie skierował do premiera Donalda Tuska.

Lekarze protestują m.in. przeciwko nałożeniu na nich obowiązku sprawdzania, czy pacjent jest ubezpieczony. Krytykują też przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia rozwiązanie, zgodnie z którym pisemne oświadczenie pacjenta będzie mogło być uznawane za dowód ubezpieczenia zdrowotnego.

"Lekarze oraz świadczeniodawcy nie mają możliwości wiarygodnego sprawdzenia statusu ubezpieczenia pacjenta, dopóki nie posiada on karty ubezpieczenia zdrowotnego. Od kilkunastu lat taki dokument nie powstał. W tej sytuacji obciążanie lekarzy odpowiedzialnością finansową (...) doprowadzi do poważnych zakłóceń w funkcjonowaniu placówek leczniczych" - napisał Krajewski w liście, którego kopię otrzymała PAP. Lekarze mają ponosić odpowiedzialność finansową w wysokości ewentualnej nienależnej refundacji, którą otrzyma pacjent za lek przepisany na receptę.

Jak dodał, jeśli lekarz osobiście będzie sprawdzał, czy pacjent, któremu wypisuje receptę, jest w danej chwili ubezpieczony, to albo będzie musiał skrócić czas, który powinien poświęcić na badanie, albo też ograniczyć liczbę pacjentów przyjmowanych w godzinach pracy.

"To niebywałe, aby lekarzy, którzy i bez tego wykonują ogromnie odpowiedzialny zawód, obciążać odpowiedzialnością finansową, jakiej nie ponosi bodaj w Polsce nikt inny, łącznie z politykami i urzędnikami administracji państwowej (z NFZ włącznie)" - napisano w liście do premiera.

Zdaniem PZ dokumenty, którymi pacjenci się posługują, nie są wystarczającym dowodem świadczącym o tym, że są oni ubezpieczeni. Pisemne oświadczenie chorego nie jest także - w myśl ustawy - dokumentem potwierdzającym status ubezpieczenia. Rozwiązaniem problemu byłoby połączenie baz danych NFZ i ZUS, który jako jedyna instytucja jest w stanie potwierdzić, czy pacjent ma ważne ubezpieczanie - informuje Porozumienie.

W ocenie lekarzy z PZ resort zdrowia nie podjął "żadnych poważniejszych kroków, aby uzdrowić tę sytuację". "Panie premierze, konieczne są zdecydowane działania legislacyjne w celu zapewnienia optymalnego działania systemu ochrony zdrowia po Nowym Roku" - napisał Krajewski.

Ministerstwo Zdrowia przedstawiło już propozycje zmian krytykowanych przepisów. Zakładają one m.in., iż pisemne oświadczenie pacjenta będzie mogło być uznawane za dowód ubezpieczenia zdrowotnego.

PZ domaga się m.in. zmian w ustawie refundacyjnej polegających na likwidacji zapisów nakładających na lekarzy obowiązek określania poziomu odpłatności za leki. Chce także wykreślenia z obowiązujących obecnie umów zawieranych pomiędzy świadczeniodawcami a NFZ zapisów nakładających na lekarzy obowiązek weryfikacji prawa pacjenta do świadczeń oraz przewidujących sankcje za wystawienie recept na leki refundowane osobom nieubezpieczonym.

Porozumienie Zielonogórskie zrzesza 13 tys. lekarzy z 14 województw. PZ informuje, że ma pod opieką 12 mln pacjentów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (377)