To Miller z Klichem wymyślili Błasika w kabinie
Jak Rosjanie wymyślili kłamstwo o pijanym polskim generale, który zmusił pilotów tupolewa, by lądowali w Smoleńsku za wszelką cenę? Być może naprowadzili ich na to sami Polacy. Jako pierwszy o naciskach na załogę ze strony generała Andrzeja Błasika mówił polski akredytowany przy rosyjskim komitecie lotniczym MAK pułkownik Edmund Klich (66 l.). A rządowa komisja Jerzy Miller (60 l.) przypisała Błasikowi słowa, które padły w kokpicie, choć nie było i nie ma dowodów na to, że wypowiedział je właśnie generał.
Żaden polski ekspert nigdy nie przypisał ani jednego słowa z odczytów czarnych skrzynek tupolewa generałowi Błasikowi. Jeśli biegli nie byli pewni, kto wypowiada dane słowa, określali taką osobę jako nierozpoznaną.
– To komisja uzupełniła tę nierozpoznaną osobę, przypisując ten głos generałowi Błasikowi – przyznaje szef rządowej komisji badającej smoleńską katastrofę Jerzy Miller. Tłumaczy, że tak wynikało z „kontekstu zdarzeń” – komisja uwierzyła Rosjanom, że Błasika znaleziono w kabinie rozbitej maszyny. Ale w katastrofie kabina rozpadła się i można mówić tylko o „rejonie kabiny” – tak to określali sami Rosjanie. A tam znaleziono ciała jeszcze kilku osób, które siedziały w przedniej części samolotu, a nie w kokpicie.
Spirala kłamstw zaczęła się jednak od pułkownika Klicha. Polski akredytowany przy MAK był pierwszą osobą, która publicznie oświadczyła, że generał był w kabinie pilotów. Zrobił to, zanim Moskwa ogłosiła swój raport i stenogramy rozmów w kabinie. „Boleje nad tym” były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. – Można się zastanawiać, czy nie było to w jakiś sposób wygodne, że tę informację podał przedstawiciel strony polskiej, a nie rosyjskiej – powiedział Kwiatkowski w TVN24.
Po tych „rewelacjach” Klicha Moskwa posłała w świat komunikat, że Błasik wywierał presję na pilotów i miał alkohol we krwi. Ale nawet Rosjanie w swoich odczytach z czarnych skrzynek tylko w jednym miejscu zaznaczyli, że generała „słychać w tle”. To nasza rządowa komisja przypisała Błasikowi już konkretne słowa, z których wynikało, że generał podawał pilotom wysokość. Gdy najnowsze odczyty krakowskich specjalistów zadały kłam tej wersji, były minister Miller ujawnił kulisy: – Eksperci odczytali słowa, natomiast słów nie przypisali nikomu. Mówię o ekspertach Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. (...) Z całego kontekstu zdarzeń w tym dniu i wszystkich okoliczności, które były znane, komisja uzupełniła tę nierozpoznaną osobę, przypisując ten głos generałowi Błasikowi – przyznał w TVN24 Jerzy Miller. Mimo to uważa, że smoleńskiego raportu jego komisji, który opiera się na fałszywych przesłankach, nie należy zmieniać. I ma w tym wsparcie premiera.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Kaczyńska dla Faktu. Żąda międzynarodowego śledztwa!