To już prawdziwa plaga - "Piję wszystko, co się przytrafi"
Plaga pijaństwa opanowuje izraelską armię. Już 9% żołnierzy przyznaje się do picia w czasie służby. Wśród tych, którzy nie wylewają za kołnierz są również elitarne oddziały i wyżsi oficerowie - donosi izraelski dziennik "Yedioth Ahronoth".
- Zwykle pijemy wódkę, ale ja osobiście piję wszystko, co się przytrafi - powiedział gazecie anonimowy żołnierz, przyznając, że wojskowi odurzają się nawet w czasie postawienia oddziałów w stan gotowości. Inny żołnierz z elitarnej brygady stacjonującej na wzgórzach Golan przyznał, że on i jego towarzysze, często zabierają na wartę alkohol. Zaznaczył, że część przełożonych doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale przymykają oko na ten proceder.
Biuro rzecznika sił zbrojnych twierdzi, że przypadki picia na służbie są marginalne i wylicza, że w tym roku doszło jedynie do kilku takich incydentów. "Izraelskie Siły Zbrojne są odbiciem społeczeństwa i niestety przypadki spożywania alkoholu będą się zdarzały. Armia zakazuje picia podczas służby, a ostatnio zaostrzyła przepisy" - czytamy w oświadczeniu rzecznika. Jednak rzeczywistość odbiega od oficjalnej wersji. Potwierdza to płk Haim Sasson z żandarmerii wojskowej, który przyznaje, że jego jednostka interweniuje w sprawie alkoholu setki razy rocznie.
Nałogom sprzyja powszechność służby wojskowej w Izraelu. Poborowi są główną siłą w szeregach armii i praktycznie każdy młody człowiek trafia do jednostki wojskowej. Mężczyźni służą trzy lata, a kobiety dwa. Długi okres służby i odseparowanie od rodziny dodatkowo wpływa na skłonności do nadużywania alkoholu.
Izraelska armia podkreśla, że intensywnie walczy z tym problemem. W tym celu przeprowadza wykłady dotyczące szkodliwości używek i organizuje żołnierzom wolny czas.