"To dopiero początek". Rządzący spodziewają się zarzutów dla polityków PiS i zamrożenia pieniędzy
- Odrzucenie sprawozdania PiS to dopiero początek, winni nielegalnej agitacji wyborczej powinni usłyszeć zarzuty - mówi WP Michał Szczerba z KO. - Minister finansów będzie musiał wziąć pod uwagę, że izba Sądu Najwyższego, do której odwoła się PiS, jest kwestionowana - dodaje Miłosz Motyka z PSL. Według sejmowej większości PiS czekają gigantyczne problemy.
Po odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS partia zapowiada błyskawiczne odwołanie od decyzji Państwowej Komisji Wyborczej do Sądu Najwyższego i serię pozwów na członków komisji. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma nadzieję, że powołana za ich rządów Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, do której trafi odwołanie, stanie po ich stronie, dzięki czemu partia nie straci pieniędzy.
Przedstawiciele partii rządzących w nieoficjalnych rozmowach z WP przyznają jednak, że nawet w przypadku korzystnego dla PiS rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego, sprawa nie będzie taka prosta, bo wypłata pieniędzy zależy od ministra finansów.
- Spodziewam się, że minister finansów pójdzie na twardo i nie będzie spieszył się z wypłatą pieniędzy, bo ma do tego podstawy. Przypomnę, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku Wałęsa przeciwko Polsce stwierdził, że sędziowie tej izby zostali powołani z naruszeniem prawa – mówi nieoficjalnie WP ważny przedstawiciel rządu. Inny dodaje, że jest przekonany, że te argumenty zostają wzięte pod uwagę. – Domański może pójść na ostro – przewiduje.
Potwierdza to również Miłosz Motyka. – Andrzej Domański będzie musiał wziąć pod uwagę, że izba Sądu Najwyższego jest izbą kwestionowaną. Zdaję sobie sprawę, że bezpieczniki w Sądzie Najwyższym zostały wybite, żeby w takich sytuacjach domknąć ten element układu zamkniętego, o którym mówił premier Tusk. PiS właśnie po to układało Sąd Najwyższy, żeby sobie pomóc. Mimo to uważam, że decyzje PKW są w zasadzie niepodważalne pod względem merytorycznym i sądowi będzie bardzo trudno uznać, że decyzja komisji jest błędna – podkreśla w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przelew w rękach ministra Domańskiego
Źródła WP w rządzie podkreślają, że przepisy w sprawie terminu wypłat subwencji i dotacji nie są jasne, więc ostatecznie to w rękach resortu finansów będzie zależało, kiedy na konto PiS trafi choćby pomniejszona kwota. Z kolei politycy PiS będą apelowali o wypłacenie subwencji w pełnej wysokości do czasu uprawomocnienia decyzji, a później ewentualnie musieliby zostać zobligowani do zwrotu.
- Działania przestępcze muszą mieć swoje konsekwencje i tą konsekwencją jest obniżenie subwencji, ale PiS będzie korzystało z koła ratunkowego, jakim jest skarga do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która składa się wyłącznie z sędziów powołanych na wniosek upolitycznionej KRS. Zobaczymy, jakie będą rozstrzygnięcia tej neoizby, ale ostateczna to uchwała PKW przesądzi o tym, jakie dyspozycje otrzyma minister finansów w zakresie wypłaty subwencji – mówi Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej.
Europoseł KO, który przekazywał PKW materiały ws. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii PiS, podkreśla, że nawet jeśli Sąd Najwyższy zakwestionuje uchwałę PKW, to komisja według niego wcale nie będzie musiała respektować tej decyzji.
- Ustawa mówi o uchwale Sądu Najwyższego, a nie uchwale izby, której status jest kwestionowany przez instytucje europejskie czy wyroki. Ostateczne zdanie będzie należało do PKW, czy będzie chciała zmieniać uchwałę w oparciu o wytyczne izby, która nie jest uznawana jako niezależna i prawidłowo obsadzona. Dla ministra finansów to uchwała PKW jest wytyczną, a nie decyzja Sądu Najwyższego - uważa polityk.
"Powinny być zarzuty"
W sejmowych kuluarach przedstawiciele sejmowej większości nie ukrywają radości z decyzji PKW, bo jak mówią, to kwestia przyzwoitości. Miłosz Motyka podkreśla, że odebranie PiS pieniędzy to nie kwestia satysfakcji, a stosowania prawa.
- Decyzja PKW jest słuszna i pokazuje, że PiS częściowo nielegalnie finansowało swoją kampanię wyborczą. Zaprzęgali do tego instytucje państwa i agencje rządowe. Pikniki, gadżety, spoty nie służyły mieszkańcom i obywatelom, a służyły partii. Każdy obywatel czy przedsiębiorca, który popełni błąd musi płacić za swoje błędy i respektować decyzje organów państwa. Podważanie przez PiS tych decyzji jest rujnowaniem instytucji państwa – mówi Motyka.
Szczerba podkreśla, że kwestia rozliczeń nielegalnego finansowania kampanii PiS nie jest zakończona. - Czuję dobrze wykonaną pracę w interesie publicznym, bo wszyscy wiedzieli, że PiS nielegalnie finansował kampanię wyborczą, ta agitacja była ze źródeł takich jak spółki skarbu państwa, przez pośredników, były realizowane specjalne wydarzenia takie jak kampanijny event Jadwigi Emilewicz finansowany przez kostrzyńsko-słubicką strefę ekonomiczną.
- Czuję też niedosyt, bo PKW powinna mieć lepsze narzędzia analityczne dokumentów, które są dostarczane, ale nadzieją jest to, że te dokumenty są w prokuraturze, więc myślę, że winni nielegalnej agitacji wyborczej powinni spodziewać się zasłużonej kary.Te same materiały są złożone w Prokuraturze Krajowej i powinny być w tej sprawie zarzuty: wobec tych, którzy korzystali z procederu nielegalnej agitacji, ale również zarządów spółek skarbu państwa, np. KGHM czy fundacji KGHM - dodaje europoseł KO.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski uważa, że decyzja PKW świadczy o przywracaniu standardów. "Słuszna decyzja PKW Realizujesz kampanię wyborczą na sterydach, doładowujesz partyjną kasę publicznymi pieniędzmi, wykorzystujesz państwo do sponsoringu politycznego - TO WSZYSTKO OZNACZA, ŻE DZIAŁASZ NIELEGALNIE PiS traci kasę, a Państwo zaczyna działać wg najwyższych standardów!" - napisał w mediach społecznościowych polityk Lewicy (pisownia oryginalna - red.).