Tłumacz CNN nie był w stanie ukryć emocji. Podczas wystąpienia Zełenskiego łamał się mu głos
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wystąpił we wtorek podczas nadzwyczajnej sesji plenarnej w Parlamencie Europejskim. Wystąpienie było transmitowane na żywo. Gdy Zełenski mówił o bronieniu ukraińskiej ziemi i wolności, tłumacz CNN nie był w stanie ukryć emocji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawiał na forum Parlamentu Europejskiego. Miało to miejsce podczas wtorkowej nadzwyczajnej sesji plenarnej. - Cieszę się, że wszystkim krajom Unii Europejskiej udało się zjednoczyć. Nie wiedziałem, że trzeba będzie zapłacić za to tak wysoką cenę. Tysiące osób zginęło (…). Tu giną ludzie, tu jest prawdziwe życie. Dzisiaj płacimy najwyższą cenę za wolność - podkreślał Zełenski.
Wzruszenie na wizji
Przemówienie Zełenskiego było emocjonalne. Emocji nie kryli europarlamentarzyści, ale też osoby zaangażowane w transmisje telewizyjne. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym tłumacz amerykańskiej stacji CNN nie potrafi ukryć emocji. Gdy Zełenski mówi o bronieniu ukraińskiej ziemi i wolności, tłumaczowi łamie się głos.
- Walczymy o naszą wolność, nasz kraj. Każdy nasz plac będzie placem wolności. Nikt nas nie złamie, jesteśmy silny, jesteśmy Ukraińcami. Chcemy, by nasze dzieci żyły - mówił prezydent Ukrainy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Emocje górą
To nie pierwszy raz, gdy ludzie mediów nie potrafią ukryć emocji wobec dramatu Ukrainy. W niedzielę tłumaczka na antenie niemieckiej telewizji Welt popłakała się pod koniec przemówienia prezydenta Zełenskiego. Wcześniej ukraińska dziennikarka BBC opowiedziała na antenie, że zbombardowano blok, w którym się wychowała.
Pomagają ukraińskim żołnierzom w walce z armią rosyjską. ''Robimy wszystko, co możemy''
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski