"Tkwił nad tobą kolejny wyrok". Tak pożegnano Tomasza Komendę

Tomasz Komenda po wyjściu z więzienia, gdzie niesłusznie spędził 18 lat, stał się celebrytą. Jego ostatnie pożegnanie odbyło się jednak z dala od blasku fleszy. Bez księdza, bo uroczystość miała charakter świecki, w otoczeniu ok. 200 osób. - Całe ludzkie życie toczy się pod dyktando upływającego czasu - mówił w kaplicy mistrz ceremonii pożegnalnej.

"Tkwił nad tobą kolejny wyrok". Tak pożegnano Tomasza Komendę
"Tkwił nad tobą kolejny wyrok". Tak pożegnano Tomasza Komendę
Źródło zdjęć: © WP | Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

26.02.2024 | aktual.: 26.02.2024 15:19

Tomasz Komenda został niesłusznie skazany w tzw. zbrodni miłoszyckiej i spędził w więzieniu 18 lat. Niedługo cieszył się jednak wolnością. Spędził na niej sześć lat, z czego ostatnie dwa na walce z nowotworem płuc. Gdy dowiedział się o chorobie, miała już zaawansowany przebieg i lekarze nie dawali mu większych nadziei.

Komenda miał zaledwie 47 lat.

Zaraz po wyjściu na wolność stał się bohaterem mediów, ale nie chciał tej sławy. Na jego pogrzebie nie było kamer telewizyjnych. Była za to grupa ok. 200 osób, która chciała mu towarzyszyć w ostatniej drodze. - Smutna historia bez happy endu. Co z tego, że wyszedł na wolność, jak od razu otrzymał takie ciosy od życia - powiedziała starsza kobieta przed kaplicą.

"Zawsze będę na kontakcie"

- Całe ludzkie życie toczy się pod dyktando upływającego czasu - takimi słowami pożegnanie Tomasza Komendy rozpoczął mistrz ceremonii. Zwrócił uwagę na to, że śmierć to często też poczucie ulgi, bo oznacza koniec cierpienia, nawiązując w ten sposób do choroby zmarłego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Wiedzieć, po co się żyje, to za mało, aby pogodzić się ze śmiercią - kontynuował, żegnając Komendę i podkreślał, że warto żyć tak, aby "ludzie, wspominając cię, mówili żeś życia nie zmarnował".

Odczytał też list od dwójki przyjaciół, nie przedstawiając ich danych.

"Myślałam, że nie mam prawa wymagać od ciebie wskazówek i rad. To był błąd (...). Chcieliśmy nadrobić stracony czas, ale nie było nam dane. Twój krzyż nadal ciążył. Nie pomyślałabym, że tkwił nad tobą kolejny wyrok" - napisano w jednym z listów.

W kaplicy przy ul. Kiełczowskiej pojawiło się sporo osób
W kaplicy przy ul. Kiełczowskiej pojawiło się sporo osób© WP | Łukasz Kuczera

"Rodzina zrobiła wszystko, abyś czuł się zaopiekowany. Byłeś szczęśliwy. Widziałam to, spędzając z tobą ostatnie dni życia. 'Zawsze będę na kontakcie', bo tak kończyłeś nasze długie rozmowy. Kocham cię" - dodano.

"Człowiek zagadka"

Na pożegnanie specjalny list odczytały też bratanice Tomasza Komendy - Roksana i Patrycja. - Człowiek zagadka - tak wujka opisała jedna z nich. - Radził sobie ze wszystkim na swój sposób. Nie użalał się nad sobą, nie skarżył, choć był niezdarny - dodała i ujawniła kilka zabawnych anegdot z ostatnich lat życia Komendy.

Gdy Tomasz Komenda dowiedział się o chorobie, była już na zaawansowanym etapie. Nowotwór zajął nie tylko płuca, ale też głowę. Druga z bratanic ujawniła, że korzystał z trzech metod leczenia i z ogromną nadzieją podróżował za każdym razem do Warszawy. Lekarze nie dawali mu jednak większych nadziei. - Z tego powodu ostatnią Wigilię zorganizowaliśmy dzień wcześniej - mówiła.

Ostatnia droga Tomasza Komendy
Ostatnia droga Tomasza Komendy© WP | Łukasz Kuczera

- Tomek nigdy nie uważał się za celebrytę. Kilka tygodni przed śmiercią pytał "co ja mam zrobić, gdy wyzdrowieję?". To proste - pojedziesz na wakacje. Kochany Tomku, dziękujemy, że mogliśmy tę drogę przejść razem z tobą. Zostawiłeś kilka nieskończonych spraw, ale my je dokończymy - obiecała bratanica Tomasza Komendy.

Gdy kondukt żałobny opuszczał kaplicę przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu, z głośników zabrzmiała piosenka Kazika "25 lat niewinności" z filmu, który przedstawiał tragiczne losy zmarłego.

"Muszę iść, już mnie tam wołają"

Wzruszających chwil nie zabrakło też na cmentarzu, gdzie ponownie głos zabrał mistrz ceremonii. - Przepraszam, jeśli kogoś uraził. Dziękuję, dziękując za okazaną życzliwość i opiekę. I proszę, żyjcie życiem, jakiego pragniecie - powiedział do zgromadzonych nad mogiłą Tomasza Komendy.

Po tych słowach na cmentarzu rozległy się oklaski - początkowo ciche, aż następnie hołd zmarłemu w ten sposób oddała większość żałobników. Gdy trumna z ciałem Tomasza Komendy zaczęła znikać w ziemi, dało się słyszeć szloch. Z głośników zabrzmiała natomiast piosenka Dawida Podsiadły "Mori".

"Muszę iść, już mnie tam wołają,

Zimno dziś, a chciałem trochę dłużej

Potrzymać dłoń, czuć jak płynie przyjemny prąd, prąd".

Grób Tomasza Komendy
Grób Tomasza Komendy© WP | Łukasz Kuczera

Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Zobacz także