TK uchroni Kaczyńskiego przed komisją? "To doprowadzimy prezesa"
Sejmowa większość uważa, że wniosek PiS do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych może być próbą uchronienia Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego przed przesłuchaniem. - Nie mamy nic do ukrycia - zapewnia Przemysław Czarnek. - Próbują blokować prace komisji, ale to się nie uda - odpowiada Dariusz Joński z KO.
Politycy PiS utrzymują, że odwołanie ich posła Pawła Jabłońskiego ze składu komisji śledczej ds. wyborów kopertowych było nielegalne. Przemysław Czarnek zapowiedział, że jego partia w związku z tym zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego "legalność" powołania tej komisji. Podobne głosy płynęły z partii Jarosława Kaczyńskiego już kilkanaście dni temu. Przemysław Czarnek twierdzi, że teraz niemal wszystko jest już gotowe. Dopytywany przez reportera WP o szczegóły, podkreśla, że to inicjatywa grupy pięćdziesięciu posłów.
- Asumptem do napisania wniosku było bezpodstawne wyłączenie ze składu komisji Posła Jabłońskiego. Za to, że dwa dni po 10 maja konsultował jako prawnik, co należy zrobić z decyzją już skonsumowaną, bo przecież wybory się nie odbyły. To oznacza, że zakres przedmiotowy działań komisji jest na tyle rozległy i nieprecyzyjny, że każdego można wyłączyć z jej składu. Tym samym uchwała jest sprzeczna z ustawą - uważa Czarnek, członek sejmowej komisji śledczej z ramienia PiS.
Taka interpretacja to według szefa sejmowej komisji śledczej "kompromitacja", bo Trybunał nie może zajmować się uchwałami. - Pan Czarnek to może składać wniosek do pani Julii o zmianę menu dla prezesa Kaczyńskiego, a nie decydować, która komisja śledcza ma działać. Dziwię się, że to wszystko robi człowiek, który ponoć zna się na konstytucji. Ta nerwowość się pojawia, bo jesteśmy coraz bliżej przesłuchania panów Kaczyńskiego i Morawieckiego. Prezes PiS mówił, że osobiście podjął decyzję o wyborach kopertowych, a były premier Morawiecki podejmował decyzję o wyborach, których się nie odbyły - mówi WP Dariusz Joński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewentualne zabezpieczenie do kosza
Posłowie sejmowej większości nie przejmują się wnioskiem PiS, bo sugerują, że nawet ewentualne zabezpieczenie Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską w sprawie wstrzymania prac komisji wyląduje w koszu. - Na szczęście działania Trybunału nie mają żadnego wpływu na prace Sejmu. Będziemy do końca wyjaśniać sprawę, niezależnie od tego, co się będzie działo w Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej - słyszymy..
- Dokończymy prace komisji śledczej i myślę, że ostatnie przesłuchania świadków mogą zakończyć się w maju. Nie przewiduję rozciągania prac w nieskończoność. Później będzie raport i wysoce prawdopodobne, że wnioski do prokuratury na konkretnych polityków - podkreśla Joński.
Przemysław Czarnek nie zgadza się z zarzutami o strachu PiS. - Kto się boi? Czy to my żądamy wyłączenia ze składu komisji kogokolwiek, czy też to tamta strona podejmuje takie działania? Czy to my nie zgadzamy się na powołanie kluczowych świadków? Nie, my zgadzamy się na powołanie wszystkich, bo nie mamy nic do ukrycia. To tamta strona nie zgadza się na powołanie Trzaskowskiego, Kidawy i Budki. Zatem kto się boi? - pyta polityk PiS.
Posłowie PiS w nieoficjalnych rozmowach podkreślają, że zgadzali się na większość świadków, dlatego nie potwierdzają obaw o próbę uchronienia Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego przed zeznaniami. Nie chcą jednak deklarować w imieniu prezesa PiS i byłego premiera, że na pewno będą.
Sejmowa większość podkreśla, że w skrajnym scenariuszu będą kary, a jak będzie trzeba, "to będzie doprowadzenie", więc żaden ze świadków nie uniknie przesłuchania.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski