Teraz to stąd deweloperzy będą brać ziemię? "Strach wśród działkowców jest bardzo duży"
Jeśli rząd nie zmieni prawa, w niedalekiej przyszłości każda z miliona polskich działek może trafić w ręce deweloperów - przynajmniej w teorii. Działkowcy coraz częściej mówią o swoich obawach. Choć politycy zaprzeczają, ale to nie rozwiewa ich strachu.
- U nas sporo osób boi się, że stracą swoje działki – nie ukrywa pani Katarzyna z ROD im. Sienkiewicza w Tczewie (na zdjęciu). - Teraz przez to wszystko nie wiemy, czy warto w nie inwestować, czy nie ma już sensu. Nasz ogród jest na obrzeżach, a za nami znajduje się jeszcze trochę pól. Mamy nadzieję, że jeśli deweloperzy będą chcieli tu stawiać domy, to zaczną od tych pól. Chcemy tu gospodarzyć, zajmować się swoimi kwiatami, warzywami i owocami, nikomu nie przeszkadzamy.
- U nas wszyscy mówią tylko o tym teraz. Co się pan nie zapyta, to my tu żyjemy tym tematem i boimy się tego Tuska - stwierdza pani Stanisława z działek w bydgoskim Myślęcinku, jednego z największych skupisk ogrodów w Kujawsko-Pomorskiem, na które składa się kilka ROD-ów. - Ale myślę, że jakoś się dogadają. Z działkowcami jeszcze nikt nie wygrał. Nie ma co się kłócić. Zostawić, jak jest - komentuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Filmy, których nie można przegapić. To będą petardy
Prawie milion działek zagrożonych
W rzeczywistości za ostatnie niepokoje trudno Tuska winić, bo został premierem 13 grudnia ubiegłego roku, podczas gdy chodzi o rozporządzenie ministra rozwoju z pięciu dni wcześniej, czyli z 8 grudnia, które zatytułowano "w sprawie projektu planu ogólnego gminy, dokumentowania prac planistycznych w zakresie tego planu oraz wydawania z niego wypisów i wyrysów". Ma ono wejść w życie 1 stycznia 2026 r., ale wiele gmin już zaczęło pracować nad swoimi planami, by się do tego czasu wyrobić.
Polski Związek Działkowców od obecnego rządu domaga się, by je zmieniono. W oficjalnym piśmie do premiera Donalda Tuska, które wysłano pod koniec sierpnia, PZD stwierdził, że rozporządzenie "rodzi poważne zagrożenia dla przyszłości znaczącej części ROD w Polsce, destabilizuje ich sytuację prawną oraz niesie ryzyko szerokiego konfliktu społecznego".
W wielkim skrócie miasta i gminy mają opracować plany swoich terenów, a to pole do dyskusji i nowego planowania rozwoju poszczególnych miejscowości. Może stać się zatem tak, że samorząd uzna, że lepiej zlikwidować lub przenieść jakieś działki i przeznaczyć nieruchomość na cele publiczne, przemysłowe lub mieszkaniowe. A do przejęcia w teorii byłoby sporo, bo w Polsce jest 965 tys. pojedynczych działek.
Niepokój, który wprowadziło rozporządzenie, nie dotyczy tylko krajowego związku, ale też pojedynczych ogrodów. Niektóre z nich wieszają flagi przy świetlicach, inne publikują oświadczenia w mediach społecznościowych, wysyłają swoje pisma do rządu lub próbują wywrzeć jakiś inny wpływ, by zmienił prawo.
Część miast sama porządkuje tę kwestię
W niektórych miastach nie czekają na zmiany na szczeblu krajowym. Samorządowcy sami deklarują tam, że nie dopuszczą do przejmowania działek.
Tak stało się np. w Świnoujściu, gdzie prezydent Joanna Agatowska spotkała się z prezesami miejscowych ROD-ów i obiecała im, że ogrody nie tylko nie są tam zagrożone, ale też mogą ubiegać się o kolejne dotacje na inwestycje. Miasto więc, zamiast zabierać ich tereny, zamierza wspomagać ich rozwój.
- My w Kluczborku również nie boimy się odebrania nam działek, ponieważ dostaliśmy zapewnienie z miasta, że do tego nie dojdzie. Pan burmistrz zadeklarował, że ogrody są bezpieczne i nie będzie żadnych niespodzianek. Zapewnił, że rozumie, że ogrody działkowe to płuca miasta. Czekamy aż gmina poda do publicznej wiadomości plany i wtedy wystosujemy specjalne druki, które mamy już gotowe, i wszystko będzie formalnie załatwione - cieszy się Violetta Tomaszewska, prezes ogrodów im. Kościuszki w Kluczborku.
I dodaje: - Ale potwierdzam, że sporo naszych działkowców się bało. Przychodzili, dzwonili, a my ich uspokajaliśmy, że wystosujemy oficjalne pismo i nie ma u nas obaw, że dojdzie do najgorszego.
"Nie wiemy, czy lobby deweloperów nie będzie tak duże..."
- U nas formalnych rozmów z miastem nie było, ale wiem, że kto mógł, ten starał się wytłumaczyć problem lokalnym radnym - zaznacza Sławomir Kołodko, prezes ROD im. Mickiewicza w Białymstoku. - Rozmawialiśmy też dużo w gronie działkowców o tym, czy zdać się na samorządy i ich dobrą wolę, ale zarówno my, jak i rada krajowa ogrodów jesteśmy za tym, żeby zmienić rozporządzenie. Przecież działki to zielone płuca poszczególnych miast. Często znajdują się w otulinie miasta, ale wiele z nich leży się również w centrum. Poza tym miasta się zmieniają i poszerzają. Są u nas ogrody, które były na obrzeżach miast, a teraz można powiedzieć, że leżą na obrzeżach centrum.
Nasz rozmówca nie ukrywa, że działkowcy najbardziej obawiają się zapędów deweloperów. Nawet jeśli w danym mieście samorząd będzie sprzyjał właścicielom działek, to niekoniecznie w innym będzie tak samo albo że nowa władza nie zmieni potem tej polityki. Zdaniem białostockiego prezesa ROD może być tak, że mniej lub bardziej oficjalnie deweloperzy dogadają się z samorządem, by zlikwidował ROD i pozwolił na jego miejscu budować nowe osiedla. A nieruchomości to teraz żyła złota.
- Strach wśród działkowców jest bardzo duży, największy w ogrodach w pobliżu centrum. Te działki to nieraz ludzki dorobek życia. Nie wiemy, czy lobby deweloperów nie będzie tak duże, że ktoś z władz stwierdzi, że można zrobić na tym interes. Dlatego lepiej mieć zapewnienia na piśmie - nie kryje obaw Sławomir Kołodko. - Ale przydałoby się coś jeszcze. Na ostatnim święcie działkowca był u nas m.in. wojewoda oraz niedawny kandydat PiS na prezydenta, który zaproponował, by powołać pełnomocnika do spraw ogrodów działkowych. Pomysł co prawda dotyczył wojewody, ale warto rozważyć, czy taki pełnomocnik mógłby działać przy prezydencie - opowiada.
Czy opór działkowców przyniesie skutek?
Zapytaliśmy Ministerstwo Rozwoju i Technologii, co ma zamiar zrobić z tą sprawą. Jak wynika z przesłanej nam odpowiedzi, resort nigdy nie dążył do likwidacji działek.
"Jesteśmy ministerstwem otwartym na dialog ze stroną społeczną, dlatego na wniosek działkowców prowadzimy prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie projektu planu ogólnego gminy, polegającą na wprowadzeniu do każdej strefy planistycznej terenu ogrodów działkowych" - deklaruje MRiT.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski