Trwa ładowanie...

Kaczyński nie chciał z nią rozmawiać. Sara do sejmu już nie wejdzie

Najmłodsza reporterka sejmowa Sara Małecka-Trzaskoś straciła swoją akredytację do budynków parlamentarnych. Jak wynika z uzasadnienia decyzji, to dla jej dobra. Sejm nie chce narażać jej na kontakt z brakiem kultury i niegrzecznymi komentarzami niektórych polskich posłów i senatorów.

 Sara Małecka-Trzaskoś i Jarosław Kaczyński Sara Małecka-Trzaskoś i Jarosław KaczyńskiŹródło: Sara Małecka-Trzaskoś, fot: Sara Małecka-Trzaskoś
d1k8ndq
d1k8ndq

- Uważam, że marszałek Hołownia robi błąd - mówi nam Sara. - Poprosiłam rodziców, żeby napisali pismo, bym mogła wchodzić do Sejmu. Podobało mi się tam. Przeprowadziłam wiele rozmów, nawet ta z Jarosławem Kaczyńskim.

- Chciałabyś zostać dziennikarką w przyszłości? - pytamy 11-latkę.

- Już nią jestem. Nawet jeśli to się nie podoba panu marszałkowi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zofia Leszczyńska Niziołek o wykręcaniu i wycinaniu grzybów

Nie każdy był wobec niej uprzejmy

Pół roku temu dziewczynka zaczęła nagrywać relacje z Sejmu, które jej rodzice zamieszczali na Tik-Toku, Instagramie i YouTube. Jak zaznacza jej matka, Marzena Małecka-Trzaskoś, dziewczynka ma zakaz czytania komentarzy pod filmami.

d1k8ndq

Słowa "akredytacja" używamy w tym tekście jako uproszczenia, ponieważ były to jednorazowe karty wstępu dla prasy, a nie stała przepustka. Sara ma legitymację prasową, ponieważ oficjalnie jest dziennikarką "Nowej Panoramy" z siedzibą na Śląsku. Zarówno redakcja, jak i rodzina uznali, że stała się pełnoprawną, reporterką sejmową.

Sara rozmawiała z czołowymi polskimi politykami. Większość z nich była dla niej uprzejma, ale nie wszyscy. Jarosław Kaczyński odgonił ją od siebie słowami "Wolność słowa nie jest dla dzieci", a senator Jan Hamerski z PiS wręcz odepchnął od siebie mikrofon.

"Dostała lekcję polityki"

Wokół Sary pojawiło się jednak sporo kontrowersji. W mediach pojawiły się krytyczne artykuły o jej działalności. Wytykano młodej dziennikarce nieobecności w szkole w związku z pobytem w Sejmie, zwracano uwagę na narażanie jej na stresujące sytuacje, z jakimi mierzą się przedstawiciele prasy, wypominano biznesową działalność jej ojca, a także sugerowano, że dziecko spełnia ambicje taty. Część internautów zarzucała nawet, że rodzice zarabiają na córce.

d1k8ndq

- To była jej inicjatywa - stwierdza stanowczo jej matka. - Chciała być youtuberką i interesowała się polityką. Nie zarobiliśmy na tych filmach ani złotówki, nie reklamujemy też w nich żadnych produktów.

- Jak Sara zniosła odebranie jej akredytacji?

- Myślę, że dzięki marszałkowi zrozumiała, kim naprawdę są politycy. To on był pierwszą osobą, do której zapukała i umówiła się na spotkanie. Myślę, że teraz dostała dobrą lekcję na temat polityki - mówi matka. Z decyzją się nie zgadza.

d1k8ndq

Jak nadmienia matka 11-latki, była spokojna o córkę, bo do Sejmu Sara chodziła z tatą, który był jej kamerzystą.

Środowisko dziennikarskie jest raczej krytycznie nastawione do obecności Sary w Sejmie - przez działania rodziców dziecka. W nieoficjalnych rozmowach padały argumenty, że to jej ojciec wybiera polityków, do których ma podejść uczennica i jakie ma zadać pytanie. Jej matka tłumaczy, że to oczywiste, że mała dziewczynka nie zna całej sytuacji politycznej w kraju, więc nie zawsze sama wie, z kim rozmawiać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Donald Tusk w Perspektywie Sary

Profesor Chmaj kibicuje Sarze

Jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista i były wiceprzewodniczący Trybunału Stanu, sprawa Sary jest złożona, ponieważ mieszają się w niej kwestie prawne dotyczące praw dziecka, wolności mediów oraz dostępu do informacji publicznej, która przysługuje każdemu, bez względu na wiek. Jego zdaniem nie bez znaczenia jest fakt, że dziewczynka nie zarabia na relacjach z Sejmu, można więc rozpatrywać jej działalność jako realizację hobby.

d1k8ndq

- Uważam, że to znakomita forma aktywizacji młodego pokolenia - uważa. - Dla mnie to cofnięcie akredytacji jest mało zrozumiałe. Bo dlaczego utrudniać dziewczynce to, co jej sprawia radość? Dlaczego ograniczać jej dostęp do Sejmu, skoro jej dotychczasowe dokonania nie wywołały żadnej destabilizacji w gmachu parlamentu?

- Gdyby pan miał decydować, to zostawiłby pan tę akredytację?

- Oczywiście - odpowiada bez wahania Marek Chmaj. - Dziewczynkka chce i lubi się tym zajmować. Sprawia jej to radość. To na pewno wzbogaca ją jako obywatela.

Jedyny powód odebrania akredytacji

26 sierpnia rodzice Sary otrzymali maila z sejmowego biura obsługi medialnej (BOM) z informacją o "niekontynuowaniu wydawania zgód na realizację projektu w dotychczasowej formie".

d1k8ndq

Powodem jest zarządzenie Szefa Kancelarii Sejmu z 14 sierpnia o ochronie małoletnich w budynkach sejmowych. Nowe standardy zakazują złośliwej, agresywnej i wulgarnej komunikacji z dziećmi. Rozmowy z najmłodszymi nie mogą wzbudzać też w najmłodszych poczucia winy, zagrożenia, obniżać ich poczucia wartości oraz upokarzać.

Choć pracownicy biura ubrali to wszystko w dyplomatyczne słowa i nie napisali, kto miałby narażać dzieci na tego typu przykrości, to nietrudno się domyślić, że może chodzić o złośliwe i wulgarne zachowania części polskiej elity politycznej.

"Podkreślamy, że zgoda na dotychczasową realizację materiałów przez rodziców małoletniej dziewczynki, z udziałem samego dziecka, była traktowana przez Kancelarię Sejmu jako projekt przede wszystkim edukacyjny, a nie dziennikarski w ścisłym tego słowa znaczeniu" - czytamy również w treści wiadomości.

d1k8ndq

Zapytaliśmy w Sejmie, czy za decyzją nie kryła się krytyka, jakiej poddano rodziców Sary w mediach. W odpowiedzi jest jednak to samo, co zostało wysłane do rodziców Sary. Czyli m.in. że jej obecność w Sejmie traktowano jako projekt edukacyjny. BOM znów powołało się na standardy, które mają chronić najmłodszych przed opryskliwymi parlamentarzystami.

- Sara nie znosiła źle niegrzecznych zachowań polityków - zapewnia jej mama. - Po rozmowie z Kaczyńskim mówiła, że może miał zły dzień lub dziennikarze go wcześniej czymś zdenerwowali.

Sara Małecka-Trzaskoś Sara Małecka-Trzaskoś
Sara Małecka-TrzaskośŹródło: Sara Małecka-Trzaskoś, fot: Sara Małecka-Trzaskoś

Prawo prasowe tego nie przewidziało

Zdaniem Aliny Czyżewskiej, działaczki obywatelskiej oraz ekspertki w zakresie praworządności, odebranie Sarze akredytacji to dobra decyzja, ale z zupełnie innych względów niż wskazał Sejm.

- Dziennikarz podlega odpowiedzialności prawnej na gruncie karnym i cywilnym. Nawet jeśli prawo prasowe nie wspomina o konieczności ukończenia 18 lat, to moim zdaniem redakcja Sary dopuściła się nadużycia, przyznając jej legitymację dziennikarską. W tak młodym wieku dziewczynka nie może jeszcze odpowiadać cywilnie ani karnie - zauważa.

I dodaje: - Natomiast niezrozumiałe jest dla mnie odebranie akredytacji ze względu na standardy ochrony małoletnich. Dzieci mają być prawo w Sejmie, tyle że nie powinny udawać tam dziennikarzy. Jeśli ktoś uważa, że dzieci w Sejmie są narażone na chamskie zachowania, to należy zmienić kulturę polityczną w Sejmie. Jeśli parlamentarzyści źle odnoszą się do dzieci, to należy ich karać parlamentarzystów, a nie dzieci. Oczywiście to, że senator odepchnął Sarę, jest skandaliczne, ale należy też zadać sobie pytanie, kto dziewczynkę na takie sytuacje celowo wystawia?

Nasza rozmówczyni podkreśla, że nie jest psycholożką ani pedagożką, ale ma wrażenie, że Sara jest narzędziem w rękach swojego ojca, a przecież dzieci do pewnego wieku bardzo utożsamiają się z oczekiwaniami opiekunów. Zaznacza, że rodzice powinni chronić swoje pociechy a nie narażać na niekomfortowe sytuacje.

- Robią z niej małą gwiazdę, a my znamy już historie tysięcy małych gwiazd, niechronionych przez mądrych dorosłych, które później słono za to zapłaciły w dorosłym życiu - słyszymy.

Sprawa jest już w sądzie

Ojciec Sary, Franciszek Małecki-Trzaskoś wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na decyzję BOM, powołując się m.in. na zapisaną w konstytucji wolność prasy. W skardze zauważył, że prawo prasowe nie wymaga od dziennikarzy pełnoletności, a konstytucja zabrania dyskryminacji ze względu na wiek.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1k8ndq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1k8ndq
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj