W kontekście tego, co mówił w weekend Jarosław Gowin, mówił między innymi, PiS mówi o centralizacji szpitali,
Jarosław Gowin mówił o decentralizacji szpitali, ale też wypowiadał się na temat Kościoła. No i wydaje się, że
te poglądy są zupełnie różne od tego, co głosi Prawo i Sprawiedliwość. Co Jarosław Gowin chce osiągnąć właśnie takimi
tezami głoszonymi między innymi na temat Kościoła?
Ja myślę, że jeżeli chodzi o Kościół to Jarosław Gowin usiłuje skorzystać czy wczuć się w pewną
atmosferę, która w Polsce narasta, atmosferę rosnącego krytycyzmu wobec Kościoła katolickiego. Przed chwilą
pytała pani panią profesor Pieńkowską o tą deklaracje Episkopatu w sprawie tych szczepionek, prawda, AstryZeneki i Johnson &
Johnson jako tych, których katolicy powinni unikać - to był przykład posunięcia katastrofalnego wizerunkowo. Ja muszę
powiedzieć, że mając takie ogromne problemy z tymi wszystkimi aferami, wiadomo, dotyczącymi przestępstw pedofilskich wielu
księży, pójście w tym kierunku, takiego powiedziałbym skrajnego ujęcia tej sprawy - bo tu rzeczywiście
związek tego z ochroną życia poczętego jest bardzo naciągany, co mówią wszyscy lekarze i
fachowcy - to jest przykład fatalnego posunięcia hierarchii kościelnej. Teraz jeżeli Gowin widzi to, no to zdaje sobie sprawę,
że Kościół przestaje być na polityków aż tak atrakcyjny. Bo skąd się brał ten sojusz tonu i ołtarza przez
długie lata w Polsce? Z tego powodu, że wielu polityków wierzyło, że kontakt z biskupem, sfotografowanie się z proboszczem to jest kapitał,
to pomaga. No więc to przestaje pomagać i coraz więcej polityków zaczyna rozumieć, że to nie jest dobra
droga dla budowania swojej popularności. Gowin zawsze się wczuwał w koniunkturę - kiedyś w porę zostawił Platformę Obywatelską, dzięki
czemu został ministrem w rządach PiS-u, jako jedyny, nie ma takiego drugiego przypadku. I teraz mam wrażenie, że on
zaczyna rozumieć, że ta szalupa przyspawanego PiS-u do Kościoła katolickiego powiązanego wieloma nićmi,
że to jest tak naprawdę coś, co będzie nie przynosiło poparcia społecznego i zaczyna taką retorykę - oczywiście nie
antyklerykalną, bo on lewicy nie przerecytuje w antyklerykalizmie, ale zaczyna mówić o tym, czego naprawdę Polska potrzebuje.
Polska potrzebuje zdrowego współistnienia Kościoła i państwa, natomiast to musi być oparte na innych zasadach niż
dotąd, bo to nie było współistnienie, tylko to było jakieś przedziwne sprzęgnięcie, w ramach
którego jednak państwo po prostu było służebne wobec Kościoła i ta epoka się kończy na naszych oczach i Gowin to czuje.