Teraz jest bandytą i oszołomem. Machina propagandowa Kremla przeciw Prigożynowi
Czarnym bohaterem państwowych mediów w Rosji staje się nagle Jewgienij Prigożyn. Rosyjskie telewizje, między innymi program "60 minut" w stacji Rossija-1, pokazują pieniądze, broń, narkotyki, czy też kolekcje paszportów i peruk, znalezionych w domu buntownika.
"Śledztwo trwa" - powiedział ekspert Eduard Pietrow w programie naczelnej rosyjskiej prorządowej stacji. W materiale filmowym nie ma już mowy o specjalnej taryfie, wynikającej z umowy, jaka miała zostać zawarta pomiędzy Władimirem Putinem i Prigożynem dzięki mediacjom dyktatora z Białorusi, Aleksandra Łukaszenki.
Kreml po "rozejmie" z rebeliantami, którzy w swoim "marszu sprawiedliwości", zorganizowanym w celu dokonania przewrotu wobec kremlowskiej polityki wojennej zatrzymali się zaledwie 200 kilometrów przed rosyjską stolicą, wydał zapewnienia, że sprawa karna wobec organizatorów buntu zostanie umorzona. Warunkiem była zgoda watażki i jego oddziałów na rozbrojenie, podpisanie umów z rosyjskim ministerstwem obrony i wyjazd rebeliantów na Białoruś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kijów po cichu buduje sukces. Wyjątkowa taktyka Ukrainy
W czwartek rano prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko, który rzekomo negocjował umowę pomiędzy Prigożynem i Putinem, zdradził mediom, że dowódcy najemników nie ma już w Mińsku ani w innym miejscu na białoruskim terytorium.- Musimy dowiedzieć się, kto był po czyjej stronie - powiedział Pietrow w "60 minutach". - Naród rozumie, że jeśli ktoś wystąpi przeciwko rządowi, zostanie ukarany bardzo, bardzo surowo. Nie ma "do zobaczenia później, wychodzę" - perorował ekspert.
Materiał podbijały zdjęcia z "gniazda" Prigożyna - biura jego obecnie zamkniętej firmy Patriot Media i z jego wystawnego domu. Prorządowy program, który zaledwie kilka tygodni temu przedstawiał 62-letniego Prigożyna jako bohatera, teraz opisuje go z pogardą.
Teraz jest bandytą i oszołomem. Machina propagandowa Kremla przeciw Prigożynowi
Szef najemników nigdy jednak nie atakował przywódcy kraju. Jego zarzuty, sformułowane przed marszem na Kreml dotyczyły ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu i szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa.
- Dlaczego zapomnieliśmy o przeszłości Prigożyna - pytał w emocjach przed kamerami Pietrow. Wspomniał nagle o "kryminalnej przeszłości" i pokazał materiał filmowy przedstawiający posiadłość Prigożyna za 600 milionów rubli. - Zobaczmy, jak żył ten mistrz prawdy, który nieustannie twierdził, że wszyscy wokół niego kradną - szydził ekspert.
Pokazał, jak w "małym domku Jewgienija Prigożyna" leżą poukładane w pudełkach banknoty, a w szafie piętrzą się dziwne peruki. -To jest szafa pełna sekretów. Po co mu peruki w domu? - pienił się komentator.
Wkrótce też na Telegramie, popularnej w Rosji platformie społecznościowej, pokazano zdjęcia Prigożyna w różnych perukach i przebraniach. Znalazły się tam też fotografie schowków z białym proszkiem - miały to być narkotyki znalezione w rezydencji Prigożyna.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski