Ten region jest najważniejszy. "Klucz do wygrania wojny"

- Skupienie się ukraińskiej ofensywy na kierunku południowym ma duży sens, bo Krym jest kluczem do zakończenia tej wojny - ocenił Philip Wasielewski, analityk wojskowy i były oficer Marines. Przestrzegł jednak, że trwająca kontrofensywa będzie krwawą i długą kampanią.

Ten region jest najważniejszy. "Klucz do wygrania wojny"
Ten region jest najważniejszy. "Klucz do wygrania wojny"
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Maciej Zubel

Już ponad tydzień trwa długo wyczekiwana ukraińska kontrofensywa na wschodzie i południu Ukrainy. Jest to początek kampanii, która prawdopodobnie będzie trwała długie miesiące.

- To, co wiemy na pewno, to to, że Ukraińcy przejęli inicjatywę i że będzie to ciężka kampania zakrojona na wiele miesięcy, w której nie należy liczyć na jakąś decydującą bitwę. Te zdarzają się w historii rzadko - podkreśla Wasielewski.

Jego zdaniem Ukraina ma podczas tej kampanii dwa główne cele: wyzwolenie przynajmniej części utraconego terytorium i pokazanie, że jest w stanie zrobić z darowanego przez Zachód sprzętu dobry użytek, by zapewnić sobie dalsze wsparcie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: broń jądrowa Rosji wokół Polski. Gen. Drewniak o reakcji NATO

"Kluczem jest Krym"

Choć Ukraińcy atakują w kilku miejscach, zarówno na wschodzie, jak i na południu w obwodzie zaporoskim, to w ocenie eksperta to kierunek południowy jest strategicznie najważniejszy.

- Ukraińcy próbują wybadać słabe punkty linii obronnej i jednocześnie zmylić przeciwnika, gdzie dojdzie do głównego uderzenia - komentuje Wasielewski. - Ale zgadzam się z oceną, że zarówno pod względem geografii, jak i psychologii to południe jest tu najbardziej prawdopodobnym celem. Bo kluczem do zakończenia tego konfliktu jest Krym. Ten, kto będzie miał kontrolę nad Krymem, wygra tę wojnę - ocenia.

Jak jednak zaznacza, istnieje kilka sposobów, by dążyć do tego celu: bezpośrednio, skupiając się na wyzwoleniu maksymalnej powierzchni terytorium oraz pośrednio, kładąc główny nacisk na zniszczenie sił wroga.

- Jest na razie zbyt wcześnie, by wyciągać jakieś daleko idące wnioski. Podobnie jak nie powinniśmy wyciągać wniosków na podstawie obrazów pokazujących zniszczone czołgi czy Bradleye. To są normalne straty i będą się zdarzać przez całą tę kampanię - mówi Wasielewski.

Jak dodaje, choć ze zdjęć satelitarnych widać, że Rosjanie przygotowali kilka umocnionych linii obronnych, to niewiele wiadomo na temat jakości tych fortyfikacji.

- Nie wiemy, jak głębokie są te okopy, a to robi czasem wielką różnicę. Ale najważniejszym czynnikiem jest zawsze jakość żołnierzy, którzy stoją za tymi umocnieniami - mówi ekspert. - Nawet najlepsze umocnienia na niewiele się zdadzą, jeśli żołnierze, którzy tam stacjonują, uciekną przy pierwszym kontakcie z przeciwnikiem - dodał.

Przeczytaj też:

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie