Tęcza zniknie z Placu Zbawiciela. Kiedy i gdzie zostanie przeniesiona?
Powstała z okazji obchodów polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Początkowo znajdowała się przed budynkiem Parlamentu Europejskiego w Brukseli, skąd 8 czerwca 2012 została przeniesiona na Plac Zbawiciela w Warszawie. Mowa o tęczy, instalacji artystycznej polskiej performerki Julity Wójcik. Jej dzieło w ciągu ostatnich trzech lat wzbudziło wiele kontrowersji i podzieliło warszawiaków. Z końcem roku tęcza zniknie z Placu Zbawiciela. Czy w nowej lokalizacji będzie wywoływać równie dużo emocji?
15.06.2015 | aktual.: 15.06.2015 18:07
Kontrowersje związane z instalacją Julity Wójcik wynikały z tego, że tęczę za swój symbol uznają środowiska LGBTQ. Jej obecność na placu w sąsiedztwie kościoła Najświętszego Zbawiciela była przez katolików odbierana jako rodzaj pewnej prowokacji wymierzonej w chrześcijan. Tęczę krytykowali między innymi Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja oraz dziennikarz o prawicowych poglądach, Wojciech Cejrowski. Biskupi polskiego Kościoła przypominali, że jest ona symbolem przymierza zawartego między Bogiem, a ludźmi i apelowali, aby pod instalacją umieścić postać Noego wraz ze zwierzętami. Z kolei autorka tęczy wzywała, aby jej dzieło było wolne od narzuconych znaczeń, ponieważ jego jedynym zadaniem jest dostarczanie walorów estetycznych.
Tęcza piękną była do 11 listopada 2013. W tym dniu instalacja została podpalona przez jednego z uczestniku przechodzącego przez stolicę Marszu Niepodległości i spłonęła. W wydanym wtedy oświadczeniu autorka dzieła, wezwała do jej odbudowy i napisała, że "wspólną pracą przy odbudowie tęczy pokażmy, że jesteśmy przeciw nienawiści i nietolerancji. Że jesteśmy za zapewnieniem równości wobec prawa osobom LGBTQ". Przez środowiska związane z polską prawicą te słowa odebrane zostały jako zajęcie stanowiska po jednej ze stron sporu. - Ktoś jeszcze będzie próbował udowadniać, że chodzi o "biblijny znak", o "neutralny symbol"? - pytał na swoim profilu na facebooku Robert Winnicki, lider Ruchu Narodowego.
Odbudowę instalacji zapowiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która powiedziała wtedy, że będzie to robione za każdy razem, gdy tęcza zostanie zniszczona. Wiosną 2014 roku o opinie na temat tęczy poproszono warszawiaków. Z badania przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Batorego i Funduszu Mediów wynikało, że 61 proc. respondentów popiera obecność tej instalacji w stolicy. Prawie tyle samo osób uznało jej zniszczenie za bezmyślne chuligaństwo.
Na Plac Zbawiciela tęcza wróciła w maju 2014 roku. Instalacja objęta została monitoringiem, zamontowano także specjalne zraszacze, które miały zapobiec jej kolejnym podpaleniom. Do tego przez całą dobę na miejscu stacjonował patrol straży miejskiej, któremu często towarzyszył policyjny radiowóz. Mimo to, tęcze podpalono lub próbowano podpalić jeszcze kilka razy. - Ostatnia naprawa tęczy w sierpniu 2014 roku to koszt 30 tys. zł - mówi Wirtualnej Polsce Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika prasowego Urzędu Miasta w Warszawie. Przedstawicielka ratusza nie poinformowała nas jednak, ile pieniędzy wydano z publicznej kasy na wszystkie naprawy i ochronę tęczy. Zdaniem rozmówczyni WP do sumy tej nie należy doliczać kosztów związanych z monitoringiem i strażą miejską. - Plac jest miejscem, w którym przebywa dużo osób, zwłaszcza w letnie weekendy, dlatego objęliśmy go większą czujnością - tłumaczy Kłąb.
Od 2016 roku tęcza w nowej lokalizacji
Kontrowersyjna instalacja w przyszłym roku opuści Plac Zbawiciela, ale zostanie w Warszawie. - Jest taki plan, żeby tęcza mogła funkcjonować w przestrzeni, ale już nie w terenie otwartym, tylko w jednej ze stołecznych instytucji kultury - tłumaczy rzeczniczka prasowa warszawskiego ratusza. Nazwa miejsca do którego ma trafić dzieło Julity Wójcik jest na razie owiana tajemnicą.
- Prowadzimy rozmowy z jedną z najważniejszych instytucji kultury w Polsce. Na tę chwilę nie chcemy zdradzać jej nazwy. Szczegóły ogłosimy w lipcu - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Mich, rzeczniczka prasowa Instytutu Adama Mickiewicza, który jest właścicielem tęczy. Rozmówczyni WP potwierdza, że tęcza zostanie w Warszawie, choć inne miasta również są brane pod uwagę.
Zmiana lokalizacji cieszy działaczy Ruchu Narodowego. - Dobrze, że ta instalacja zniknie. Szkoda tylko, że tak późno, ponieważ do tego czasu na jej kolejne odsłony zostały wydane tysiące złotych z publicznej kasy - tłumaczy Wirtualnej Polsce Robert Winnicki. Zdaniem prezesa RN tęcza powinna trafić na złomowisko, a koszty z tym związane powinna z prywatnej kieszeni pokryć prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz inne decyzyjne w tej sprawie osoby. Lider Ruchu Narodowego wyraził nadzieję, że tęcza trafi do miejsca, w którym zmuszonych do jej oglądania będzie niewiele osób.
Zdaniem Roberta Winnickiego jeśli instalacja zostanie umieszczona w publicznej instytucji kultury, to fakt ten powinny poprzedzić konsultacje społeczne. - Ten obiekt nie ma żadnej wartości artystycznej. Jest to zwykła metalowa konstrukcja jakich wiele stawia się na polskich budowach. Tyle, że przyozdobiona kwiatkami - tłumaczy prezes Ruchu Narodowego. I dodaje, że wysłanie tej instalacji do instytucji kultury jest pomysłem absurdalnym. Narodowcy zapowiadają, że będą lobbować za tym, aby tęcza trafiła na złomowisko.
O konsultacje społeczne zapytaliśmy urząd miasta. - Jeśli pojawi się wniosek o umieszczenie tęczy w przestrzeni publicznej, to będziemy wtedy rozmawiać o tej sprawie. Dziś nie mamy o czym rozmawiać, ponieważ nikt nie zwrócił się do nas z taką prośbą - ucina rozmowę Kłąb.