W Wirtualnej Polsce pisaliśmy o tym, że prezydent Andrzej Duda i jego współpracownicy twardo bronią pana Daniela Obajtka,
prezesa Orlenu. Pan rozumie tę obronę?
Nie, nie rozumiem zupełnie. To znaczy pan Daniel Obajtek, jakby to jest jasne,
że jego kariera, być może biznesowa nie, dlatego że ma bardzo silnych patronów, ale politycznie się już nie wybije. Myślę,
że Mateusz Morawiecki od tych dwóch tygodni nieprzerwanie otwiera
szampana i może cieszyć się z tego, że ten pomysł Jarosława Kaczyńskiego, że
do tego akwarium wpuści kilka delfinów, a nie będzie tylko jeden delfin, nagle się okazało, że jeden został osłabiony
czy odłowiony. No Daniel Obajtek nie będzie już premierem, Daniel Obajtek nie będzie już pełnił jakichś
funkcji wielkich publicznych. On może tylko teraz już starać się
nie upaść niżej i nie pogrążyć niżej, i tak PiS go będzie trzymał.
Ale Daniel Obajtek
odważnie walczy, on udziela wywiadów, w którym twierdzi, że absolutnie jest niewinny, że wobec niego prowadzona
jest nagonka - może się wybroni ostatecznie?
Może się wybroni, może to pójdzie do sądu, może sąd będzie o tym decydował. Natomiast wie pan, ja nie widzę tutaj jakiejś, w przeciwieństwie do pana,
radykalnej i gwałtownej obrony i takiej, powiedziałbym, pełnej pasji. Milczał wiele dni,
wywiadów udziela tylko tym dziennikarzom, którym jest mu wygodnie tych wywiadów udzielić, bo wie, że będzie miał kontrolę nad pełnią przekazu,
bo będzie to ostatecznie kontrolował PiS. Więc to umówmy się, jest taka obrona. Natomiast to
pokazuje, cała ta historia z Obajtkiem, jak po pierwsze krótka jest ławka kadr w PiS-ie. Po
drugie jak bardzo chora jest sytuacja, w której kraj, cały kraj, calutki, zależy od personalnych fascynacji
jednego człowieka, który faktycznie nie ponosi za swoje ruchy żadnej odpowiedzialności konstytucyjnej. I raz tego namaści
i zobaczy w nim iskrę bożą, a drugi raz kolejne wcielenie Dalajlamy politycznego odkryje w jakimś innym,
którym się znowu zafascynuje. A później wychodzą z tego problemy. Po trzecie wreszcie to jest jakaś republika
takich kolesi, którzy a tutaj sobie przytulą jakąś fundację, żeby przytulić parę groszy
na remont jakiegoś dworku, a później wymienią tą fundację i później znowu coś zrobią - to jest wszystko na naszych pieniądzach. Co z respiratorami?
Co z maseczkami? Co z tymi wszystkimi rzeczami, które do tej pory nie zostały rozliczone? Oni naprawdę traktują
nas jak swoją prywatną własność i nasz pieniądze.
O tej pandemii na pewno możemy długo rozmawiać.