Talibowie wydali nowy zakaz. Przymilają się do Zachodu i rujnują rolników
Klamka zapadła. Afgańscy rolnicy nie zasieją już makowych pól. Decyzja, ogłoszona w niedzielę, ma wpłynąć na ograniczenie produkcji heroiny i innych opiatów, w konsekwencji jednak może być przyczyną katastrofy wielu gospodarstw i powodem do gniewu kudu.
Talibowie wprowadzają coraz surowsze przepisy. Ich porządki mocno uderzają w kobiety i ich dostęp do edukacji, pracy i mobilności, zmieniają także życie społeczne poprzez cenzurę i zamykanie dostępu do światowych mediów.
Teraz talibowie, zabiegający o uznanie ich rządów za legalne przez międzynarodową społeczność, wydali nowe prawo, które ma im w tym pomóc.
Zakaz uprawy maku jest realizacją złożonej przed paroma miesiącami przez talibów obietnicy dotyczącej zakazu handlu produktami służącymi do produkcji opiatów. To jednak może zlikwidować źródła utrzymania tysięcy afgańskich rolników i doprowadzić ich do ruiny.
- Afgańczycy są informowani, że od teraz uprawa maku jest surowo zabroniona w całym kraju - powiedział w niedzielę rzecznik talibów i wiceminister informacji Zabiullah Mudżahid na konferencji prasowej w afgańskim ministerstwie spraw wewnętrznych. Dekret w tej sprawie wydany został przez najwyższego przywódcę ugrupowania, Haibatullaha Akhundzada.
- Jeśli ktokolwiek naruszy dekret, plony zostaną natychmiast zniszczone, a sprawca będzie traktowany zgodnie z prawem szariatu - powiedział Mudżahid, nie wyjaśniając, jaka będzie interpretacja prawa islamskiego przy takim wykroczeniu. Talibowie są znani z bardzo surowej interpretacji religijnych zasad.
Talibowie kontra mak. Roślina zakazana w Afganistanie
Zakaz stosowania maku jest działaniem talibów na rzecz zdobycia międzynarodowej akceptacji ich władzy. Afganistan dostarcza około 85 proc. światowej produkcji opium, a w zeszłym roku odnotował wzrost o 8 proc. Oficjalne plony z afgańskich pól wyniosły 6800 ton, co według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości może dać do 320 ton czystej heroiny na rynku światowym.
Wdrożenie nowego zakazu może pozbawić administrację talibów ważnego źródła dochodów w czasie, gdy Afganistan jest odcięty od globalnego systemu finansowego. Prawdopodobnie podważy równocześnie poparcie społeczne dla talibów wśród rolników.
- Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni tymi wiadomościami - powiedział "The Wall Street Journal" Hamidullah Helmandi, hodowca maku w Nad Ali. - Nie zarabiamy na uprawie pszenicy i warzyw. Dużo tych produktów napływa z Iranu i Pakistanu i nikt nie kupuje naszych - dodał.
Talibowie jako rebelianci wykorzystywali opodatkowanie handlu narkotykami do finansowania wojny z siłami zachodnimi i republiką afgańską. Jako rząd zobowiązali się do ograniczenia handlu produktu niezgodnego z ich zasadami religijnymi. "The Wall Street Journal" sugeruje, ze nagły dekret ma odwrócić międzynarodową uwagę od spraw edukacji dziewcząt i osłabić sankcje.
- Prosimy społeczność międzynarodową o wskazanie alternatywnej uprawy zamiast maku, aby kraje zagraniczne i sąsiednie nie poniosły szkód i by wyeliminować negatywne skutki narkotyków pochodzących z Afganistanu - zaapelował Abdul Salam Hanafi, wicepremier talibów.
Podobny zakaz talibowie wprowadzili w 2000 roku, podczas ich pierwszego reżimu. Udało się wówczas ograniczyć produkcję opium nawet o 90 proc., ale uprawa wzrosła natychmiast po inwazji USA. Lata wspieranych przez Zachód wysiłków na rzecz ograniczenia handlu narkotykami w Afganistanie kosztowały Stany Zjednoczone około 9 miliardów dolarów i zakończyły się klęską.