Takiego wywiadu jeszcze nie było. Makłowicz zdradził, jak uczy się języków obcych
- Nie jestem poliglotą, nie mówię biegle w wielu językach. Ale w warstwie komunikacyjnej potrafię porozumieć się po hiszpańsku, po włosku, nawet po węgiersku jestem w stanie zamówić parę rzeczy w lokalach - mówił Robert Makłowicz w rozmowie z Piotrem Krukiem, który wywiad ze znanym kucharzem w studiu Wirtualnej Polski wylicytował podczas aukcji WOŚP. Znany kucharz i podróżnik zdradził, że z racji posiadania domu w Chorwacji, nauczył się też miejscowego języka, choć nigdy nie uczęszczał na lekcje chorwackiego. - Nie oglądam często telewizji, ale akurat w Chorwacji robiłem to bardzo często ucząc się języka. Tam mają wspaniały zwyczaj, którego u nas niestety się nie praktykuje, a mianowicie nie dubbingują filmów, są napisy. To jest tak niezwykle twórcze, ponieważ słyszy się film na przykład po angielsku, w języku, który się zna, i widzi się napisy po chorwacku. To niezwykle otwiera mózg - tłumaczył. Jak zauważył, Polakowi łatwiej nauczyć się chorwackiego, ponieważ język ten, podobnie jak polski, należy do grupy języków słowiańskich. - Ucząc się jednego języka, nam się wydaje, że to jest jeden język. Ale w wielu wypadkach otwieramy sobie furtkę do mnóstwa innych językowych bram. Znając chorwacki, można się porozumieć bez żadnego problemu z Serbem, z Bośniakiem, Macedończykiem, z Czarnogórcem, z Bułgarem i ze Słoweńcem - mówił. Piotr Kruk pytał też, w jakich krajach, oprócz Polski i Chorwacji, Makłowicz mógłby mieszkać. Gość WP przyznał, że jest wiele takich miejsc. - Mógłbym mieszkać we Włoszech, choć nie na Sycylii, nie koło Neapolu. Bardzo lubię północne Włochy. (…). Absolutnie cudownym miejscem jest Madera. Tam jest wszystko. Jest morze, są góry, jest bardzo dobre wino - wymieniał. Z kolei jeżeli chodzi o kraje poza Europą, Makłowicz wspomniał, że podoba mu w Urugwaju, który "wygląda jak Europa sprzed II wojny światowej". Gość WP mówił ponadto o kulisach nagrywania filmów na kanał, jaki otworzył w serwisie YouTube. Podkreślił, że odcinki są z reguły tworzone spontanicznie, nie mają twardych scenariuszy, których trzeba się trzymać. - Na tym polega moja radość z tego, co robię teraz, że nie jestem wsadzony w sztywne ramy, których wymaga produkcja telewizyjna - zaznaczył.