Tak wygląda przemyt ukraińskiego zboża. Rosja i Syria generują gigantyczne zyski
Ukraińskie skradzione zboże napędza machinę wojenną Putina. Agencja Associated Press oraz PBS "Frontline" przeanalizowały, co dzieje się ze zbożem z Ukrainy skradzionym przez Rosję. Okazało się, że biznesmeni i firmy państwowe z Rosji i Syrii generują na przemycie ukraińskiego surowca najwyższe zyski. Fałszowane są manifesty ładunkowe, w których powinny znajdować się informacje, skąd owe zboże pochodzi. Tym samym łatwiej jest przemycać je do innych krajów. Statki wypełnione tym cennym towarem dopływają do portów na Bliskim Wschodzie. Tam następuje przeładunek. W ten sposób handlarze zbożem mogą nieświadomie wspierać rosyjską wojnę, nie mając kompletnego pojęcia o tym, że dany surowiec został skradziony i przemycony z Ukrainy. Mimo zapewnień Moskwy, że cały ten proces jej nie dotyczy, większość statków wypływa w świat z portu w Sewastopolu na Krymie oraz innych okupowanych przez Putina ukraińskich regionów. Udowodniają to zdjęcia satelitarne czy dane z transponderów radiowych. Oczywiście rosyjska propaganda uważa owe zarzuty za "fałszywe i bezpodstawne". Tymczasem chodzi o kradzież zboża wartego co najmniej 530 mln dolarów.