Tak wygląda przejście między Ukrainą a Węgrami. Relacja dziennikarza WP
- Jestem na jednym z przejść granicznych między Ukrainą a Węgrami. Jest bardzo długa kolejka tych, którzy próbują znaleźć bezpieczne schronienie. Procedury trwają dość długo, ale są uproszczone wobec kobiet i dzieci. To one przede wszystkim szukają schronienia. Często mężowie, ojcowie odprowadzają je do samej granicy. Obserwowanie tego jest bardzo trudne. Dzisiaj widzieliśmy wielokrotnie, jak żegnali się ze swoimi żonami, matkami, ze swoimi dziećmi. Oni muszą wracać, bo pójdą na front - relacjonował w programie specjalnym dziennikarz WP Patryk Michalski. - Niektórzy decydują się pokonywać tę drogę pieszo, tak jest szybciej. Są tu maleńkie dzieci, nawet noworodki, są też większe dzieci. Ludzie mają ze sobą torby, niewielki dobytek, który udało im się ze sobą zabrać. Wszyscy mówią, że liczą na to, że to będzie trwało tylko chwilę, że będą mogli tu wrócić, kiedy będzie już bezpiecznie - mówił Michalski.