Tak piszą o Polsce. Te słowa mogą zaskakiwać
Rosyjski atak na Ukrainę zmienił układ sił w Europie. Berlin i Paryż nie chcą przewodzić, a kraje Południa zachowują dystans. W tej sytuacji Polacy, Bałtowie, Skandynawowie i Brytyjczycy przejmują inicjatywę - pisze szwajcarska gazeta "Neue Zuercher Zeitung" (NZZ).
"Zarysowuje się nowa geografia polityczna Europy. Rok po rosyjskiej napaści na Ukrainę przesunięciu ulega polityczny układ sił w Europie" - wskazuje w weekendowym wydaniu wiodąca szwajcarska gazeta opiniotwórcza "Neue Zuercher Zeitung" (NZZ). Autorem artykułu jest zajmujący się Europą Wschodnią historyk z uniwersytetu w Wiedniu Oliver Jens Schmitt.
"Na północy i północnym-wschodzie Europy powstaje grupa krajów, które poważnie traktują rosyjskie zagrożenie i postrzegają wojnę przeciwko Ukrainie jako to, czym jest ona rzeczywiście - frontalnym atakiem Rosji na wolną Europę" - pisze autor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Ostra wymiana zdań. Poszło o referendum w sprawie aborcji
Polska i Finlandia kształtują strukturę bezpieczeństwa
Od początku wojny członkowie UE: Polska i Finlandia oraz Wielka Brytania spoza Wspólnoty, w oparciu o USA, kształtują strategię bezpieczeństwa. Do tych państw doszlusowały Szwecja, Norwegia, kraje bałtyckie, Dania, Holandia, Czechy i Słowacja.
Wymienione kraje łączy zdaniem historyka "wspólna analiza rosyjskiego zagrożenia", ale także niepokój wynikający z niedostatecznego wypełniania roli przewodniej przez największe kraje UE: Niemcy, Francję i Włochy.
Jak wyjaśnia Schmitt, Niemcy i Francja nie potrafią uwolnić się od ugruntowanej przez dziesięciolecia polityki wobec Rosji zakładającej, że Europa może istnieć bez Rosji. Chodzi także o "lukratywne powiązania biznesowe".
Wątpliwości wobec Niemiec
Partyjne spory w Berlinie o zakres pomocy dla Ukrainy wywołały niepewność wśród krajów, które czują się zagrożone przez Moskwę. Autor uważa, że poleganie na Niemcach, wobec złego stanu Bundeswehry oraz "mieszanki nastrojów antyamerykańskich, rusofili i pacyfizmu", jest co najmniej "wątpliwe".
Powodem do niepokoju jest zdaniem autora brak koordynacji pomiędzy Berlinem a Paryżem. Cierpiąca wskutek wojny Ukraina jest "ofiarą niemiecko-francuskiej słabości" - uważa autor. Dla Hiszpanii i Włoch wojna na Wschodzie jest marginalnym wydarzeniem europejskiej polityki. Pomoc dla Ukrainy przekazywana jest przez te kraje w "homeopatycznych dawkach". Osobny problem stanowią kraje prorosyjskie jak Węgry i Austria.
Zdaniem autora nieufność wobec niemieckiego rządu, a szczególnie wobec rządzącej obecnie partii SPD jest w Polsce merytorycznie uzasadniona i obejmuje szerokie spektrum partii politycznych. Dlatego nie należy się dziwić, że Polska opiera swoją politykę bezpieczeństwa na Stanach Zjednoczonych i szuka sojuszników także poza Europą - kupując broń w Korei Południowej.
Polska powołana do przywództwa
- Polska, będąca najludniejszym krajem na Wschodzie UE i tradycyjnie odgrywająca rolę średniej wielkości mocarstwa w regionie, jest predestynowana do przejęcia przywództwa - pisze Schmitt. Autor podkreśla, że Warszawa szczególnie blisko współpracuje z krajami położonymi nad Bałtykiem. Dawni rywale w basenie Morza Bałtyckiego - Szwecja i Polska stoją dziś po raz pierwszy po jednej stronie. Wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO uczyni Bałtyk niemal zamkniętym obszarem Sojuszu - zaznacza historyk.
"Bezpieczeństwo Europy zależy w znacznym stopniu od zdolności wymienionych państw do szybkiego stworzenia formacji wspólnych interesów, która w porozumieniu z USA będzie zdolna do działania. Jest to pilnie konieczne, gdyż wojskowe położenie Ukrainy jest poważne" - pisze Schmitt.
"Rosja szykuje się do zmasowanego ataku. Północno-wschodnie kraje Europy zwarły szeregi, aby stawić czoło (rosyjskiemu atakowi). Byłoby dobrze, gdyby Paryż i Berlin dołączyły do tego wzoru" - pisze w konkluzji Oliver Jens Schmitt na łamach "NZZ".
Autor: Jacek Lepiarz
Źródło: Deutsche Welle
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski