"Mobilne urny wyborcze przy kościołach, na parkingach sklepów czy stacjach Orlenu - tak mogły wyglądać wybory prezydenckie
w 2020 roku, gdyby odbyły się w maju" wynika z planu Poczty Polskiej, do którego dotarły Money.pl i Wirtualna
Polska. "To sprzyjałoby jednej frakcji, niosło ryzyko fałszowania wyborów" komentuje były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech
Hermeliński. Jak pan skomentuje, panie ministrze, te informacje?
No to pokazuje, co się dzieje, jeśli się wierzy rządzącym. Rządzący byli właściwie
zdeterminowani, żeby te wybory po prostu sfałszować. Bo inaczej tego nie można nazwać.
Ja przypomnę, że tym, co zatrzymało ten cały proces, była zdecydowana postawa naszej
wtedy kandydatki na prezydenta pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która
po prostu powiedziała, że nie weźmie udziału w takich wyborach. Spadło jej do zera, byśmy byli wtedy
wyśmiewani, że nie mamy kandydata. Ale ten tak naprawdę krok uruchomił cały proces, do
którego w pewnym momencie się dołączył także i Jarosław Gowin, przypomnę, dzięki czemu się udało powstrzymać
tę absolutnie skandaliczną historię, w której wybory nie tylko urządzał, ale
liczyłby wyniki pan Sasin czy inny wyznaczony przez Kaczyńskiego urzędnik.
Mowa jest o fałszowania wyborów, panie
ministrze, sam pan to powiedział. Ostre zarzuty, na razie jeszcze nieformalne, bo raportu jeszcze formalnie nie ma, on ma być 18
maja. Ale stawiam mimo wszystko, Najwyższa Izba Kontroli, przecieki medialne pojawiają się od kilku dni w różnych
redakcjach. Marian Banaś czy kontrolerzy NIK-u stawiają ostre zarzuty panu premierowi, nawet mniej Jackowi Sasinowi,
tylko panu premierowi, który zlecił wykonywanie zadań wbrew podstawie prawnej, jeśli chodzi o te wybory. Czy premier powinien być
postawiony przed Trybunałem Stanu pana zdaniem?
Znaczy według naszych przekonań absolutnie tak, ponieważ
w Polsce obowiązuje prawo, którego należy przestrzegać. Urzędnik państwowy może wyłącznie
w ramach i na podstawie prawa. Nie może sobie zażądać wydania 50 milionów złotych
z państwowej kasy na jakąś swoją mrożonkę. A tym były
wybory kopertowe. Pan premier podjął decyzję, która była nieumocowana prawnie
i mam nadzieję, że poniesie za to konsekwencje. Myślę, że sprawiedliwie by było, gdyby pan premier
spłacał te pieniądze z własnych pieniędzy, a nie z kolei z pieniędzy państwowych.
Jak już wspomniałem Mariana Banasia, panie
ministrze, króciutko, jak pan skomentuje te słowa Mariana Banasia, który kilkanaście dni temu mówił o czasach bolszewickich,
o państwie policyjnym w kontekście obecnych rządów PiS - to było tuż po przeszukaniu w mieszkaniu syna Mariana
Banasia.
No trwała wojna szefa NIK-u wyznaczonego tam
na stanowisko przez PiS z PiS-em. NIK ma bardzo silne narzędzia do
tej wojny, ale to jest wojna w rodzinie. Przypomina raczej jakieś porachunki gangsterskie
bardziej niż normalne państwo. Ta wojna pana Banasia z PiS-em jest
jakimś takim kolejnym dowodem, jak się bardzo zmieniło państwo
polskie, że ono stało się tak naprawdę areną już takich absolutnych różnych prywatnych rozliczeń. Nie
zmienia to faktu, że zarzuty, które stawia NIK są po prostu prawdziwe, jeśli chodzi
o nadużycia PiS-u. Natomiast szef NIK-u, który mówi o własnym państwie, że jest
represyjne jak za Bolszewii, składa też
dowód tego, w jakim nagle się znaleźliśmy świecie.