Tak agenci CBA próbowali wykupić sekstaśmę z politykiem PiS. Mamy nagranie

Wirtualna Polska dotarła do nagrania ze spotkania byłego oficera CBA Wojciecha J. z dwoma funkcjonariuszami Biura. Na nagranej rozmowie, agenci sondują możliwość wykupienia sekstaśmy, na której miał być nagrany jeden z czołowych polityków PiS. Padają konkretne kwoty za odkupienie płyty.

Tak agenci CBA próbowali wykupić sekstaśmę z politykiem PiS. Mamy nagranie
Źródło zdjęć: © East News | Stanisław Kowalczuk
Sylwester Ruszkiewicz

09.05.2019 | aktual.: 09.05.2019 16:50

Do spotkania doszło w jednym z elbląskich parków pod koniec maja 2018 roku. Raptem cztery dni po odejściu Wojciecha J. z CBA. Powodem rozstania się ze służbą miał być konflikt z szefem Biura Ernestem Bejdą. Dwa lata wcześniej, to właśnie Bejda wysłał Wojciecha J. na Podkarpacie. Funkcjonariusz, w ramach tajnej operacji, miał znaleźć „haki” na byłego szefa CBA Pawła Wojtunika. A przy okazji zbadać wątek dotyczący nagrań z agencji towarzyskich, na których mieli znajdować się politycy i biznesmeni. Na jednej z takich taśm, według Wojciecha J. miał być nagrany marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

Zdaniem Wojciecha J., płyta z sekstaśmą w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła mu z sejfu. Nośnik miał być zabezpieczony specjalnym szyfrem, kody do niego znał były agent CBA. Przyjazd dwóch funkcjonariuszy do Elbląga nie był więc przypadkowy. Podczas trwającego 30 minut spotkania agenci dopytują Wojciecha J. o płytę z nagraniem i próbują ją zdobyć.

– Stary, ja muszę wiedzieć, czy ty k… jesteś w stanie wytargać tę płytę za pieniądze, nie wiem jakie. Rzuć cenę czy cokolwiek innego – mówi agent nr 1.

Były oficer zaprzecza, że płyta jest w jego posiadaniu. Wskazuje, że nagraniem dysponuje jego Osobowe Źródło Informacji (OZI).

- Jeżeli chodzi o cenę, to nie wiem czy gość będzie chciał pieniądze. I jakie pieniądze. Nie mam zielonego pojęcia. Natomiast płyty są. Nie tylko te, ale także są inne. Ja wam powiedziałem ile osób jest nagranych-mówi Wojciech J. – Powiedziałeś, że 4 tysiące - mówią agenci CBA. – No. No i co oni na to? - pyta Wojciech J.

Wielokrotnie na nagraniu, w kontekście sekstaśmy, pada imię Marek. W jednej z rozmów, agent Biura mówi "poseł Marek".

- Słyszeliście o kogo chodziło (…) Oni doskonale wiedzą o kogo chodzi. Dziwię się, że wyście tego wcześniej nie wiedzieliście – mówi Wojciech J. – Ja mam tylko ten twój raport – odpowiada agent nr 1. - Chodzi o Marka, tak? – dopytuje agent nr 2. – No tak jest – odpowiada Wojciech J.

- (..) No jeśli są rolki. Pokitrane częściowo na Ukrainie, częściowo w Polsce. No to ja to rozumiem. To brzmi wiarygodnie. Jest na nagraniu Marek? Jest. Mamy możliwość dotarcia do nagrania i kosztuje to tyle i tyle – mówi agent nr 1.

- Powiem Ci, mnie to wkurw.. Ja jestem patriotą. Jeżeli pan z CBŚ sobie rolki nagrywał, po to żeby mieć blokadę, jak mu przyjdą i przylepią (niezrozumiałe – przyp. red) to ja jeszcze rozumiem. I za tym leszczem stoi FSB i rosyjskie służby, a trafili takiego tuza jak Marek na takich prostych instynktach. To mnie bardzo drażni. I na tym mi zależy. Żeby Polskę czyścić z takich sytuacji – mówi agent nr 1.

W trakcie rozmowy oficer składa wysłannikom z CBA propozycję. – Możecie przekazać, że mogę być konsultantem do tej sprawy. Nie będę tego robił za darmo. Wiem ile mogę sobie zażyczyć. 10 tysięcy złotych miesięcznie – mówi Wojciech J. Według jego propozycji, miały być 2 takie konsultacje.

Oficerowie CBA przez całe spotkanie próbują uzyskać informacje na czym miałyby polegać konsultacje. Są poirytowani propozycją ich byłego kolegi z pracy. Pod koniec rozmowy składają propozycję. – Powiedz mi kurna. Dwie dychy, trzy dychy, pięć dych. Ale ci przyniosę. A nie na zasadzie dycha miesięcznie i ty będziesz cykał nam informacje. (…) Powiedz trzy dychy, pięć dych. Ile będzie kosztować cię ta robota. Jadę z Tobą do gościa, stawiamy laptopa i przegrywasz. Ale ja muszę to zobaczyć – mówi agent nr 1.

CBA od początku afery zaprzeczało doniesieniom ich byłego funkcjonariusza. - Informacje kolportowane przez byłego funkcjonariusza to kłamstwa i pomówienia. Centralne Biuro Antykorupcyjne weryfikowało te informacje. Żadna z nich się nie potwierdziła. Co więcej, były funkcjonariusz nie dostarczył żadnych dowodów w opisywanej przez siebie sprawie. CBA złożyło do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – informował rzecznik CBA Temistokles Brodowski.

W podobnym tonie wypowiadał się marszałek Sejmu Marek Kuchciński.– Jeżeli stawiane są publicznie takie zarzuty, muszą być poważne dowody. W tym wypadku to wyssana z palca insynuacja. Od dziesiątków lat jestem narażony na różne pomówienia. Polityka bywa niełatwa, niekiedy konfliktowa, prowokująca różne zachowania. Tym razem jednak zostały przekroczone wszelkie granice, które w przypadku polityków i tak są znacznie bardziej elastyczne. Czym innym są ostre - nawet bardzo ostre - polemiki, a zupełnie czym innym są kłamstwa i oszczerstwa tego rodzaju, którymi mnie obrzucono – mówił Marek Kuchciński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci".

Z zawiadomienia Kuchcińskiego śledztwo w sprawie fałszywego oskarżenia prowadzi warszawska prokuratura okręgowa.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (486)