Tajne projekty USA - ta broń mogła wywołać katastrofę
Amerykańscy naukowcy nakreślili plany nowej generacji samolotów bezzałogowych o napędzie nuklearnym, które mogłyby miesiącami przebywać w powietrzu bez konieczności tankowania - pisze brytyjski dziennik "The Guardian". Technologia została jednak uznana za skrajnie niebezpieczną, a projekty oficjalnie utajniono ze względu na "bezpieczeństwo narodowe".
04.04.2012 | aktual.: 04.04.2012 18:21
Zobacz także: Najnowocześniejsza broń świata - zdjęcia
Projekty nowych dronów zostały opracowane w federalnym instytucie naukowo-badawczym Sandia National Laboratories, zajmującym się technologiami w dziedzinie energii i broni nuklearnej, przy współpracy z Northrop Grumman, jednym z największych koncernów zbrojeniowych na świecie.
"Guardian" przypomina, że Northrop Grumman już w 1986 roku opatentował projekt bezzałogowca napędzanego chłodzonym ciekłym helem reaktorem. Zresztą koncern także wcześniej współpracował z siłami powietrznymi USA przy sięgających jeszcze lat 50. planach budowy samolotu o napędzie atomowym.
Teraz naukowcy i inżynierowie rozważyli różne rodzaje jednostek napędowych dla dużych i średnich dronów, zanim wzięli pod uwagę energię nuklearną, która okazała się być najbardziej efektywnym rozwiązaniem.
Atom rozwiąże główne problemy?
Jak pisze brytyjska gazeta, obecnie badania prowadzone nad technologiami określanymi jako "ultrawytrzymałe", mają pomóc uporać się z trzema głównymi problemami, z jakimi obecnie borykają się samoloty bezzałogowe. Chodzi o wydłużenie czasu przebywania w powietrzu nad potencjalnym celem; niedostatek mocy potrzebnej do zasilania skomplikowanych systemów obserwacji i uzbrojenia; oraz niewystarczający zasięg łączności.
Zobacz także: USA upokorzone, zestrzelili im supersamolot - zdjęcia
Jeżeli nakreślone projekty z wykorzystaniem energii jądrowej zostałyby zrealizowane, nowa generacja dronów mogłaby miesiącami utrzymywać się w powietrzu bez konieczności tankowania, zabierając przy tym jeszcze większą ilość śmiercionośnej broni i wywiadowczej elektroniki. "Guardian" zwraca też uwagę na obcięcie innych kosztów - zastosowanie napędu nuklearnego wyeliminowałoby na przykład potrzebę posiadania baz lotniczych i zaopatrzeniowych w rejonach operowania samolotów.
Okazało się jednak, że opinia publiczna nie zaakceptuje potencjalnie skrajnie niebezpiecznej technologii. Istnieje niebezpieczeństwo, że w przypadku katastrofy nuklearny dron mógłby zamienić się w tzw. brudną bombę, która mogłaby skazić materiałem radioaktywnym rozległe obszary. Strach również pomyśleć, co zrobiliby terroryści lub wrogie państwa, gdyby taka maszyna dostała się w ich ręce - pisze "Guardian".
Jak poinformowano w dokumencie podsumowującym badania, w najbliższej przyszłości opracowywane projekty nie mają szans na realizację - stanowcze "nie" nuklearnemu napędowi powiedzieli politycy. Ponadto jak podano, nie można ich nawet upublicznić z powodu "bezpieczeństwa narodowego". Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Nie jest jednak powiedziane, że zdobyte doświadczenia nie zostaną wykorzystane w dalszej perspektywie.
Cichy zabójca
Drony, skonstruowane z lekkich kompozytów i naszpikowane elektroniką, wciąż większości używane są jedynie do obserwacji i rozpoznania, choć powstaje coraz więcej maszyn przeznaczonych do wykonywania misji bojowych. Obecnie największymi ich producentami i operatorami zarazem są USA i Izrael.
Jedną z przewag dronów nad konwencjonalnymi myśliwcami jest to, że w większości przypadków mają one możliwość niezauważonego, skrytego podejścia do celu na niewielką odległość. Ich niewielkie rozmiary utrudniają wykrycie przez radary czy obserwatorów, a ponadto najnowsze generacje często są wykonane w technologii stealth.
Bezzałogowce przeważnie są sterowane przez ludzi oddalonych od pola walki o dziesiątki tysięcy kilometrów, tak jak jest to w przypadku amerykańskich maszyn operujących nad Pakistanem i Afganistanem. Maszyny są kontrolowane przez pilotów z baz rozmieszczonych w Stanach Zjednoczonych - wszystko dzięki mostowi teleinformatycznemu, na który składają się światłowody i satelity. Mimo odległości sięgającej czasami 20 tys. kilometrów, opóźnienie między ruchem pilota a reakcją maszyny nie przekracza dwóch sekund.
Drony na antyterrorystycznej krucjacie
Obecnie siły zbrojne USA wykorzystują drony głównie do operacji antyterrorystycznych w Afganistanie, Pakistanie, Jemenie i Rogu Afryki. Ataki samolotów bezzałogowych znacznie nasiliły się po objęciu urzędu przez prezydenta Obamę. Niedawno ujawnił on istnienie tajnego programu działań Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) w Pakistanie, który formalnie jest sojusznikiem USA.
Na początku grudnia przedstawiciele amerykańskich władz potwierdzili anonimowo dziennikowi "Washington Post", że USA od kilku lat wykorzystują flotę tajnych dronów w ramach kampanii szpiegowskiej wymierzonej w irańskie instalacje jądrowe.
Maszyny bezzałogowe coraz częściej znajdują też zastosowanie cywilne. Straż pożarna wykorzystuje je do obserwowania pożarów, pogranicznicy używają ich do monitorowania granic, a koncerny naftowe do sprawdzana stanu rurociągów. Również policja i inne służby coraz częściej wykorzystują je do prowadzenia działań operacyjnych.