Tajna operacja PiS w Sejmie. Przykrywką są niepełnosprawni [OPINIA]
Czy w imię pomocy osobom z niepełnosprawnościami można zlekceważyć prawo, naruszyć podstawy konstytucji, zlekceważyć regulamin Sejmu i udawać, że wózki dla potrzebujących są wyposażone w rakiety typu ziemia-powietrze? Na to pytanie odpowiedzą posłowie.
Sprawa w największym skrócie wygląda tak: rząd postanowił utworzyć wypożyczalnię profesjonalnego sprzętu dla osób niepełnosprawnych. Premier zlecił więc przeprowadzenie zakupów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Zrobiono to bez przetargów, w utajnionej procedurze.
Nie wiadomo, kto na tym zarobił. Wiadomo, że ważą się właśnie losy samej wypożyczalni, bo najpierw podjęto decyzję o zakupie towaru, a dopiero teraz rządzący chcą stworzyć prawo potrzebne do uruchomienia programu.
Niekonstytucyjna poprawka
Sejm zajmie się - podczas rozpoczynającego się w środę posiedzenia - nowelizacją ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz niektórych innych ustaw.
I właśnie w tym "niektórych innych ustaw" jest to, co najważniejsze.
Wirtualna Polska oraz portal RynekZdrowia.pl poinformowały kilkanaście dni temu, że posłowie PiS postanowili w ramach prac nad wdrożeniem unijnej dyrektywy dotyczącej ochrony konsumentów przemycić wrzutkę legalizującą nabycie sprzętu medycznego, który zakupiła już za 200 mln zł Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Nowe przepisy pozwolą też przekazać sprzęt Państwowemu Funduszowi Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, który ma prowadzić wypożyczalnię.
Przypomnijmy: 6 marca 2023 r. w Sejmie odbywało się posiedzenie sejmowej komisji gospodarki i rozwoju. Zajmowała się ona projektem nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. To akt prawny, który Polska musi przyjąć - to nasze zobowiązanie unijne. Stanowi bowiem wdrożenie wspomnianej już unijnej dyrektywy mającej na celu nadanie organom ochrony konkurencji dodatkowych uprawnień w celu skuteczniejszego egzekwowania prawa.
Gdy posiedzenie zbliżało się do końca, poseł PiS Jan Warzecha zgłosił poprawki dotyczące ułatwień dla osób niepełnosprawnych. Zaproponował między innymi, by do ustawy dopisać artykuł nowelizujący ustawę o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.
Istotą poprawki było wskazanie, że Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych może dokonywać zakupu sprzętu medycznego oraz przechowywać go, transportować, konserwować itd.
Zaprotestowali sejmowi legislatorzy. Ich opinia została zlekceważona.
Poprawki zostały dopisane do projektu, a następnie cała ustawa uchwalona przez Sejm.
W Senacie ustawa została odrzucona w całości. Senatorowie, przed podjęciem decyzji, powoływali się na ustalenia Wirtualnej Polski; uznali wrzutkę dotyczącą wypożyczalni sprzętu za skandaliczną.
Rząd w Senacie reprezentował Paweł Wdówik, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Nie do końca było wiadomo dlaczego, skoro formalnie ustawa dotyczy ochrony konkurencji i konsumentów.
Wdówik przekonywał, że ustawę trzeba przyjąć. Powód? Bo trzeba szybko pomóc osobom niepełnosprawnym. Jak jednak zaznaczał sam przedstawiciel rządu, wcale nie broni on trybu legislacyjnego, w jakim przepisy te są przyjmowane.
Skrytykowali je także legislatorzy senaccy. Nikt z ekspertów nie miał wątpliwości, że sposób procedowania nad ustawą jest niezgodny z konstytucją - naruszona została bowiem zasada trzech czytań, gdyż poprawka posła Warzechy w ogóle nie była związana z przedmiotem projektu ustawy, nad którym pracowano.
Tajne przez poufne
Pomysł utworzenia państwowej wypożyczalni sprzętu dla osób niepełnosprawnych pojawił się w Polsce w 2021 r.
Założenie było proste i nie wzbudzało istotnych kontrowersji: ludzie z niepełnosprawnościami często nie mają pieniędzy na dobry sprzęt, np. wózek elektryczny albo łóżko z materacem przeciwodleżynowym. Gdy zaś powstanie państwowa wypożyczalnia, możliwe będzie wypożyczenie towaru. Gdy ten przestanie być już potrzebny - będzie zwracany. Po przeglądzie technicznym i przywróceniu do odpowiedniego stanu sprzęt trafi do kolejnej osoby.
Przy dobrej realizacji tej koncepcji, mógł to być sztandarowy program socjalny Prawa i Sprawiedliwości.
Rządzący wybrali jednak inną ścieżkę. Wraz z powierzeniem zakupu sprzętu za 200 mln zł Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych poszła decyzja o tym, że procedura ta będzie niejawna.
Nie zorganizowano przetargu, nie ujawniono listy firm, które dostarczyły sprzęt. I tu pojawia się solidny kłopot. Z rozmów dziennikarzy z producentami wyrobów medycznych wyłania się bowiem obraz wyjątkowo niekorzystny dla władzy.
- Przyszedł do nas człowiek, którego nie znamy, raczej nie z branży wyrobów medycznych. I stwierdził, że chce kupić sprzęt za ponad milion zł, oby szybko. Sprawiał wrażenie osoby bez rozeznania - powiedział WP dyrektor jednego z producentów sprzętu medycznego.
- Do nas nikt nie przyszedł, ale słyszałem od kolegów, że pojawiało się sporo dziwnych osób. Nie mamy pewności, że mieli podpisane jakiekolwiek umowy z rządową agencją, ale akurat ich zapytania były zbieżne czasowo z tworzeniem państwowej wypożyczalni - poinformował nas przedstawiciel innej firmy.
"Gazeta Wyborcza" zwracała uwagę na krótki termin realizacji zamówienia. Wskazywała – powołując się na swoich anonimowych rozmówców – że w ten sposób w zasadzie uniemożliwiono firmom samodzielne zgłaszanie się, bo niemal nikt nie ma na stanie drogiego sprzętu.
Należy więc postawić pytanie: kto zarobił na pomyśle utworzenia wypożyczalni sprzętu dla niepełnosprawnych? Czy firmy, które dostarczyły rządowej agencji sprzęt, to podmioty zajmujące się zawodowo sprzedażą wyrobów medycznych, czy odpowiednicy sławetnego już instruktora narciarstwa, tego od zakupu maseczek?
Nasuwa się na myśl też kolejne pytanie: czy wózki elektryczne dla niepełnosprawnych, łóżka i materace przeciwodleżynowe to elementy narodowej rezerwy strategicznej?
Zgodnie z art. 3 ustawy o rezerwach strategicznych "rezerwy strategiczne tworzy się na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa i obronności państwa, bezpieczeństwa, porządku i zdrowia publicznego oraz wystąpienia klęski żywiołowej lub sytuacji kryzysowej".
Uznanie, że zakupione wózki, łóżka i materace to rezerwa strategiczna, która powinna być niejawna, bo wróg czyha, wydaje się zdecydowanie na wyrost. Chyba że w tych wózkach znajdują się rakiety typu ziemia-powietrze, dzięki którym Polska mogłaby walczyć z najeźdźcą.
Mówiąc jednak poważnie: wydaje się, że państwo nic by nie straciło na ujawnieniu, jaki sprzęt zakupiono, od kogo i za ile. Nie obniżyłoby to poziomu bezpieczeństwa Polski. A - jeśli wszystko jest z tymi zakupami w porządku - podniosłoby poziom zaufania do władzy publicznej i całego projektu wypożyczalni sprzętu.
Inna rzecz, że rządzący utajnianie zakupów zaczynają coraz powszechniej wykorzystywać. Kilka dni temu przekazano, że interwencyjnego skupu zboża dokona Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. W ogłoszeniu kierowanym do rolników zaznaczono, że na całą procedurę nałożona będzie klauzula tajności. Nie dowiemy się więc także, kto sprzeda państwu zboże i za ile.
Kult wrzutek
Do tzw. wrzutek poselskich niemal wszyscy się już przyzwyczaili. Mało kto pamięta, że to łamanie prawa, naruszanie konstytucji oraz regulaminu Sejmu.
Nie można jednak przejść beznamiętnie obok umieszczenia przepisów dotyczących wypożyczalni sprzętu dla osób niepełnosprawnych w nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
Po pierwsze, tu naprawdę nie ma żadnych punktów stycznych. Równie dobrze wrzutka mogła trafić do projektu ustawy ratyfikującej umowę międzynarodową między Polską a Brazylią, którą parlamentarzyści zajmowali się na tym samym posiedzeniu co nowelizacją ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
Po drugie, wybrano przepisy wdrażające unijną dyrektywę. W ten sposób PiS stawia wszystkich pod ścianą: bo przecież Polska musi wypełniać swoje zobowiązania unijne.
Po trzecie, zaczęła się już kampania zasłaniania się potrzebami osób niepełnosprawnych. Parlamentarzyści PiS oraz niektórzy członkowie rządu przekonują, że jeśli ktoś jest przeciwko ustawie, to jest przeciwko pomaganiu potrzebującym.
Tymczasem to wierutna bzdura. Należy pomagać potrzebującym, ale należy to robić zgodnie z prawem, bez poselskich wrzutek i bez szantażowania typu "albo popieracie wrzutkę, albo powiemy, że jesteście przeciwko niepełnosprawnym".
Nic nie stałoby na przeszkodzie, aby rząd przygotował krótki projekt ustawy dotyczący wypożyczalni sprzętu dla osób niepełnosprawnych. Jestem przekonany, że po kilku tygodniach przeszedłby on bez większych kontrowersji przez parlament i stał się obowiązującym prawem. A tym samym – umożliwił funkcjonowanie wypożyczalni.
Choć w tym konkretnym wypadku sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że rządzący najpierw zaczęli kupować sprzęt, a dopiero później tworzyć przepisy, które pozwolą ten zakupiony sprzęt wykorzystać. A jak mądrze powiedział w rozmowie z WP adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka OzgaSokolnicki - wynikająca z art. 7 konstytucji zasada legalizmu nie polega na tym, że władza najpierw coś robi, a potem w ustawie to legalizuje.
Rządzący jednak niczym się nie przejmują – wrzutki kwestii niezwiązanych z przedmiotem procedowanej ustawy stosują nagminnie, często bez dostrzegalnej korzyści; raczej z powodu zwykłego bałaganiarstwa i braku poszanowania procedur.
Wystarczy wspomnieć historię zmiany schematu funkcjonowania Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, o czym pisałem już w 2021 r.
Otóż w kwietniu 2020 r., gdy COVID-19 zaczynał być kłopotem w Polsce, w Sejmie pracowano nad tzw. drugą tarczą antykryzysową. Chodziło o to, by udzielić wsparcia polskim firmom i obywatelom.
Ustawy covidowe, tzw. tarcze, przegłosowywano sprawnie i bez długich dyskusji. Bo - wiadomo - trzeba pomagać szybko, a nie gadać.
Wiele ministerstw i urzędów to dostrzegło. Postanowiono więc do tarcz antykryzysowych robić wrzutki zupełnie niezwiązane z pandemią. I w ten oto sposób zmieniono strukturę Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Sprawa była zresztą zabawna, bo podczas sejmowej komisji finansów publicznych posłanka Hanna Gill-Piątek spytała o sens zmiany. O odpowiedź poproszono przedstawiciela Ministerstwa Rolnictwa.
Ten jednak nie mógł nic powiedzieć, gdyż... nikt go nie zaprosił na posiedzenie komisji.
Czasem jednak rządzący wrzucają kontrowersyjne przepisy do przypadkowych projektów ustaw celowo. Tak było ze sławnym już "lex Kaczyński", które jako pierwsza opisała Wirtualna Polska. Przepis, który pomógłby szefowi Prawa i Sprawiedliwości w sporze z politykiem Platformy Obywatelskiej Radosławem Sikorskim umieszczono w nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego.
Tak jest teraz z opisanymi przez "Dziennik Gazetę Prawną" procedowanymi zmianami dotyczącymi kompetencji prokuratorów generalnego i krajowego. Potrzebne obozowi Zjednoczonej Prawicy zmiany postanowiono zaszyć w trzeciej już wersji projektu nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych.
Można mądrzej
Naiwnością byłoby sądzić, że Sejm zgodzi się ze stanowiskiem Senatu i wyrzuci nowelizację ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów oraz niektórych innych ustaw do kosza.
Naiwne jest założenie, że ktoś przyzna się do błędu, a lada dzień do Sejmu trafią dwa projekty ustaw – jeden dotyczący ochrony konkurencji i konsumentów, a drugi odnoszący się do wypożyczalni sprzętu dla niepełnosprawnych.
Nie ma dużych szans na to, że premier stwierdzi, iż podjął złą decyzję i postanowi ją zmienić – w efekcie czego opublikowana zostanie lista firm, od których Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych zakupiła sprzęt medyczny, a także kwoty poszczególnych transakcji.
Będzie, jak to bywa zazwyczaj – w Sejmie wszyscy trochę pokrzyczą, trochę się powyzywają, ustawa zostanie przyjęta, potem prezydent ją zapewne podpisze. I tak do następnej niezgodnej z prawem wrzutki.
Zawsze bowiem znajdzie się jakieś uzasadnienie: jak nie potrzeby niepełnosprawnych, to weteranów wojennych albo pomoc samotnym matkom. A ci, którzy będą przeciwko psuciu prawa, zostaną okrzyknięci ludźmi bez serca.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl