Tajlandia. Udało się uratować czterech chłopców, dziewięć osób wciąż w jaskini
W niedzielę rano ratownicy rozpoczęli niezwykle trudną akcję wyprowadzania uwięzionych nastolatków i ich trenera z jaskini Tham Luang Nang Non. Mają za sobą pierwszy sukces. Tuż przed godziną 13 polskiego czasu dwóch chłopców opuściło jaskinię. Teraz docierają informacje o kolejnych uratowanych osobach.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trener nastoletnich piłkarzy uwięzionych w jaskini, za pośrednictwem nurków przekazał list do ich rodziców. Przeprasza w nim za to co się stało i dziękuje za wsparcie moralne. Listy swoim rodzicom przekazało także kilku chłopców.
"Nie martwcie się, mamo i tato, minęły dwa tygodnie, odkąd mnie nie ma, ale wrócę, żeby wam pomóc w sklepie" - napisał Bew, którego rodzice prowadzą mały sklep spożywczy.
W jaskini Tham Luang uwięzionych zostało 12 chłopców i jeden trener. Czterech z nich udało się uratować.
Każdy ma swoją historię, którą prezentujemy na łamach Wirtualnej Polski.
Jeden z nich należy do lokalnej drużyny piłkarskiej. Ostatni w dniu zaginięcia dopiero starał się o angaż do ekipy. Mają od 11 do 16 lat.
- Wykorzystaliśmy cały tlen - wyjaśnił szef akcji ratunkowej podczas konferencji prasowej. Akcja została przed nocą przerwana na 10 do 20 godzin. Teraz ratownicy regenerują siły i uzupełniają brakujące zapasy.
Jest reakcja FIFA na dramatyczną akcję ratunkową w Tajlandii. Chłopcy i ich trener piłki nożnej otrzymali zaproszenie na finał mistrzostw świata w Rosji pod warunkiem, że będą zdrowi i będą mogli podróżować. Niektórzy jednak zwrócili uwagę na to, że FIFA powinna zaprosić również nurków, którzy walczą z czasem, by uratować dziewięć osób przebywających wciąż w jaskini.
Akcja ratownicza jest prowadzona w niezwykle trudnych warunkach. Przypomnijmy: w piątek zmarł nurek, który stracił przytomność wracając z zalanej groty, gdzie przebywają nastolatkowie i ich 25 letni trener. Po tym, jak mężczyzna dostarczył im tlen i inne zasoby, nie wrócił do pozostałych ratowników. Saman Gunan to były nurek-komandos, który postanowił wrócić do służby, by pomóc w akcji.
Pojawiła się informacja, że rodzice uratowanych chłopców mieli okazję porozmawiać z dziećmi. Chłopcy aktualnie przebywają w szpitalu w Chiang Rai.
Działania ratowników w Tham Luang są skrajnie trudne ze względu na niemal zerową widoczność i fakt, że jaskinia nie jest przeznaczona do nurkowania.
Szef akcji ratunkowej dodał, że operacja przebiega "lepiej niż się spodziewano".
Czwarty chłopiec wyszedł na powierzchnię ok. godziny 19.47 czasu miejscowego.
Przerwa w akcji ratunkowej. Ratownicy potrzebują dziesięciu godzin na przygotowanie dalszych działań.
Na konferencji prasowej służby potwierdziły, że czterech chłopców jest teraz w szpitalu w Chiang Rai.
Ostatnia osoba, która opuści jaskinię to trener młodzieżowej drużyny piłkarskiej. W listach przekazanych przez nurków podkreślił, że "przeprasza wszystkich rodziców i dziękuje za moralne wsparcie".
Zespół ratunkowy tworzą ludzie z całego świata. Na miejscu pracują policjanci z Australii, wojskowi z USA i Wielkiej Brytanii oraz około 1000 żołnierzy z Tajlandii.
Przypomnijmy: po dziesięciu dniach ratownicy odnaleźli 12 młodych piłkarzy i ich trenera. Teraz trwa walka, by wydostać chłopców na powierzchnię. Tajowie zeszli do kompleksu jaskiń Tham Luang Nang Non. Wkrótce po tym, jaskinia została zalana przez ulewny deszcz.
USA ściśle współpracuje z rządem Tajlandii, aby pomóc wszystkim dzieciom wyjść bezpiecznie z jaskini. Bardzo odważni i utalentowani ludzie!