Zagadka tragedii w Kiełpinie. Wyciekły zeznania 15‑latka
Coraz więcej wiadomo o sprawie małżeństwa, którego rozkładające się ciała znaleziono w poniedziałek w Kiełpinie pod Warszawą. Śledczy badają dwie hipotezy dotyczące zgonu 50-letniego Wojciecha B. i jego 42-letniej żony. Jedna zakłada, że parę zabił ich 15-letni syn. Wyciekły też jego zeznania.
11.08.2022 | aktual.: 11.08.2022 09:38
Zwłoki pary znalazł 8 sierpnia w jednym z domów jednorodzinnych w Kiełpinie ojciec Wojciecha B. Były one w zaawansowanym stadium rozkładu. Mogły tam leżeć nawet dwa tygodnie.
Jest bardzo prawdopodobne, że z ciałami przez cały ten okres mieszkał 15-letni syn pary. Chłopiec trafił do policyjnej izby dziecka i objęto go opieką psychologiczną.
Ekipa kryminalistyczna przez dwa dni pracowała w domu w Kiełpinie. - To nie będzie łatwa sprawa. Historia jest nieoczywista – mówią śledczy. Pozostają powściągliwi. Nie mówią np., w jakich dokładnie okolicznościach znaleziono zwłoki. Oto, jakie nowe wątki pojawiły się od środy w sprawie.
Co wiemy o ofiarach?
Zmarły 50-letni Wojciech B. był znanym w Warszawie ginekologiem. Lekarz pracował w szpitalu MSWiA przy Wołoskiej oraz w prywatnej klinice na Bemowie. Miał świetną opinię wśród pacjentek. Oceniały go jako "serdecznego, sumiennego i kompetentnego".
Wśród sąsiadów para uchodziła za spokojną i "na poziomie".
Niepokojące zaznania
15-letni syn pary to uczeń ogólniaka w Łomiankach. Jak podaje se.pl, wyjaśniał policjantom, że "rodzice nagle umarli, a on się wystraszył, nie wiedział, co ma zrobić, i dlatego nikogo o tym nie poinformował". Podobno ustalono też, że w dniu, kiedy jego dziadek odkrył zwłoki, chłopiec był w kinie. Zapewnia jednak, że nie zabił rodziców.
Dwie hipotezy
Jak podaje se.pl, śledczy biorą obecnie pod uwagę dwie hipotezy, dotyczące śmierci małżonków: przedawkowanie substancji psychoaktywnych i zabójstwo. Kluczowe dla wyjaśnienia sprawy będą wyniki sekcji zwłok Wojciecha B. i jego żony. Na razie w związku z makabryczną sprawą nikt nie usłyszał zarzutów.
- Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów - mówi prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka żoliborskiej prokuratury.
Źródło: se.pl