Tajemnicza kobieta odnaleziona w Chorwacji. Nie wie, kim jest i skąd przyszła
Tajemnicza kobieta ma około 60 lat, włosy do ramion i niebieskie oczy. Została znaleziona w ciężkim stanie na wybrzeżu chorwackiej wyspy Krk. Mówi po angielsku, ale nie wie, kim jest. Służby szukają kogoś, kto ją rozpozna.
W niedzielę, 19 września, około godz. 10.00 rybak zauważył kobietę na skale w zatoce nieopodal wioski Soline na północy chorwackiej wysyp Krk. Obawiał się jednak, że jego łódź utnie na mieliźnie, więc na miejsce wezwał służby. Ratownicy musieli po drodze porzucić swoje samochody i przejść kilka kilometrów, aby dotrzeć do potrzebującej pomocy.
Jak podaje "The Guardian", kobieta doskonale mówi po angielsku, ale nie wie, skąd wzięła się w tym miejscu, ani kim jest. Policja opublikowała w sieci jej zdjęcia z nadzieją, że ktoś ją rozpozna.
"Ma metr osiemdziesiąt wzrostu, włosy do ramion, nosiła różowy kapelusz, pasiasty top i ciemne spodnie. Nie miała telefonu ani dokumentów, które umożliwiłyby identyfikację" - pisze "The Guardian".
Kobieta ma około 60 lat, rany i siniaki na całym ciele.
Ważny temat: Gigantyczna kara dla Polski. Europosłanka PiS Anna Zalewska komentuje
Wszystko wskazuje na to, że spędziła w tej okolicy kilka nocy. To dziki i trudno dostępny teren, na którym spotkać można jedynie zwierzęta. Ciężko znaleźć pożywienie lub wodę pitną. Nic dziwnego, że po odnalezieniu nie była w stanie nawet samodzielnie pić. Została przewieziona do szpitala w Rijece.
Krk jest bardzo popularną wyspą wśród turystów. Możliwe, że tajemnicza kobieta przebywała tutaj na wakacjach, a wtedy ktoś powinien ją rozpoznać. Śledczy przeglądają rejestr osób zaginionych, sprawdzają hotele, prywatne apartamenty i kempingi, aby ustalić, kim może być.
Sprawa Andreasa Grassla. Cztery miesiące nic nie mówił, tylko grał
Sprawa tajemniczej kobiety z wyspy Krk w Chorwacji przypomina sprawę Andreasa Grassla, który w 2005 roku został zatrzymany przez policjantów na ulicy Sheerness w Anglii w przemoczonym garniturze.
Cztery miesiące trwały dywagacje na temat jego tożsamości. W tym czasie pacjent nic nie mówił, tylko grał na pianinie. Pewnego dnia po prostu się obudził, powiedział, jak się nazywa i skąd przyjechał, a następnie wrócił do domu.
W mediach powstały różne teorie na temat historii Grassla, wielokrotnie podważające autentyczność jego zachowania. Diagnozy mówiły o stresie pourazowym, jakiego miał z nieznanych przyczyn doznać.