Nie pojawiają się na okładkach kolorowych pism, bo nie chcą ryzykować rozwodu
"Żona, która potrafi i ugotować, i napisać książkę, to skarb, ale trzeba mieć samemu mocną osobowość, żeby zdzierżyć blisko siebie inny silny charakter" - tak Sikorski mówi o swojej żonie amerykańskiej dziennikarce i pisarce Anne Applebaum. I dodaje: "Międzynarodowe małżeństwo, na dodatek z taką osobą jak Ania, to nieustające pole negocjacji. To, że ciągle jesteśmy w ruchu i ciągle realizujemy ambitne projekty, uchroniło nas od rutyny".
Para rzadko pojawia się wspólnie w kolorowych pismach, niechętnie dzieli się z innymi swoją prywatnością. Dlaczego unikają wspólnych okładek? "W Londynie obserwowaliśmy, jak nasi znajomi dawali się skusić magii kolorowych pism. Występowali w nich jako idealna rodzina, a rok później byli już po rozwodzie. Nie chcemy ryzykować".
"Moja żona stanowi klasyczny przykład różnic między kobietami a mężczyznami. Mówi, że potrafi sobie wyobrazić, jak będą smakować dwa czy trzy składniki w połączeniu, co mnie się wydaje zdolnością nadprzyrodzoną. Wiele razy kulinarne pomysły Anny spotykały się ze sceptycyzmem pań z okolicy, które jej pomagały w gotowaniu. Szczególne wątpliwości budziła rukola, którą mieliśmy w kuchni chyba pierwsi w regionie, albo mięsa podawane na zimno. Panie z okolicy były przekonane, że goście się obrażą i że nikt tego nie zje" - opowiadał. To Sikorski namówił żonę na napisanie książki kucharskiej. "Jest 'Panią Gułag", co czasami ją trapi. Wszyscy kojarzą ją z 'Gułagiem', za który dostała Pulitzera, więc zwykle proszą ją o recenzje książek dotyczących czystek, obozów koncentracyjnych albo ludobójstwa. Nieraz mówiła: 'Czemu ja się nie zajęłam włoskim renesansem albo francuskimi winami?'" - mówił.