"Nie dostrzegł w nim ani odrobiny oryginalności. Nie mógł mylić się bardziej"
W wyniesieniu Putina do władzy najdziwniejsze wydaje się być to, że ludzie, którzy zadecydowali o jego awansie, naprawdę niewiele o nim wiedzieli. Bieriezowski wyznał, że nigdy nie uważał Putina za swojego przyjaciela, a jego osobowość wydała mu się mało interesująca. Fakt, że Bieriezowski nie znalazł w Putinie niczego godnego uwagi na tyle, by starać się go do siebie przyciągnąć, świadczy niezbicie, że nigdy nie dostrzegł w nim ani odrobiny oryginalności. Jednak Bieriezowski uznał, że wszystkie cechy, przez które trzymał Putina na dystans, u człowieka wybieranego na następcę Jelcyna będą przymiotami. Wszak Putin wydawał się być wyprany z osobowości, nie przejawiał też najmniejszych oznak interesowności. Wydawało się, że kontrolowanie takiego człowieka - wymuszenie na nim uległości i zdyscyplinowanie go - nie będzie niczym trudnym. Bieriezowski nie mógł mylić się bardziej.
A co myślał o człowieku, który lada dzień miał zostać namaszczony na jego następcę, sam Borys Jelcyn? Prezydent widział w nim jednego z nielicznych, którzy trwali wiernie u jego boku. Wiedział, że Putin to człowiek innego pokolenia - w odróżnieniu od niego samego, jego przeciwnika Jewgienija Maksimowicza Primakowa oraz armii popierających tego ostatniego gubernatorów - nigdy nie torował sobie drogi przez szeregi Partii Komunistycznej, nie musiał więc publicznie deklarować zmiany poglądów po upadku Związku Radzieckiego.
Nawet wygląd różnił go od dotychczasowych przywódców, potężnie zbudowanych i jak się wydawało, od zawsze naznaczonych zmarszczkami. Ten niewysoki, szczupły człowiek, który już wtedy miał w zwyczaju ubierać się w dobrze skrojone garnitury najlepszych europejskich firm, sprawiał wrażenie doskonałego przedstawiciela nowej Rosji, którą dziesięć lat wcześniej obiecywał wyborcom Jelcyn. Wiedział, że Rosjanie nie odrzucą człowieka, którego zostawia im w spadku. Człowieka, który ma przejąć po nim schedę. A szary, niepozorny mężczyzna pozwalał wszystkim widzieć w sobie to, co chcieli w nim zobaczyć.
9 sierpnia 1999 r. Borys Jelcyn mianował Władimira Putina premierem Rosji, a tydzień później nominacja została zatwierdzona większością głosów przez posłów Dumy. Tak rozpoczęła się błyskotliwa kariera polityczna Putina.
Na podstawie: "Putin. Człowiek bez twarzy" Mashy Gessen. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
(js)