Tajemnice Agnessy Mironowej
Żona mordercy, kochanka bezpieki
Wstrząsające wspomnienia żony oficera NKWD
Żyła jak królowa: luksusy, dwór pochlebców, kochankowie, żadnych ograniczeń w świecie, w którym na podstawie jednego donosu znikały całe rodziny. Agnessa znała reguły gry, umiejętnie odsuwała od męża kolejne konkurentki, a gdy było trzeba, znowu stawała się niewinną i łagodną dziewczyną. Wygrała marzenia, ale potem omal nie przypłaciła tego życiem.
Spowiedź Agnessy Mirnowej czekała 60 lat, aby ujrzeć światło dzienne. "Żona Enkawudzisty" to opowieść o miłości w czasach narodzin stalinowskiej Rosji, w której na podstawie jednego donosu znikały całe rodziny. Agnessa zakosztowała raju dostępnego tylko dla czerwonych elit i przeżyła piekło gułagu. Poznajcie historię sowieckiej Scarlett O'Harry
(evak)
Miała powodzenie u mężczyzn
Agnessa w młodości żyła w cieniu siostry, Leny. Z początku niewinna i zakompleksiona miała jednak powodzenie u mężczyzn. Jeszcze jako nastolatka poznała swojego pierwszego męża, Iwana Aleksandrowicza Zarnickiego.
"Ciągnęło mnie do starszych mężczyzn, którzy mieli już pewnie doświadczenie życiowe. Później podobali mi się tylko tacy, których rozum i autorytet czy też siłę i męstwo mogłam czcić. Taki był właśnie Zarnicki. Dużo spacerowaliśmy po mieście, głównie wieczorami, kiedy pod osłoną rozłożystego drzewa czy w jakimś innym ustronnym miejscu mogliśmy się całować. Dziwiło mnie to, że Zarnicki jest taki opanowany. Inni to mnie już tak strasznie całowali, czasem musiałam się nawet bronić siłą, a on - nic podobnego".
Pokonała wszystkie damy
Siergieja Naumowicza Mironowa, miłość swojego życia Agnessa poznała podczas zebrania z okazji rocznicy powstania Armii Czerwonej. Od razu zwrócił jej uwagę swoim wyglądem i zaangażowaniem w kwestię światowej rewolucji. Ponownie zobaczyła go podczas szkoleń dla żon działaczy komunistycznych:
"Zostałam jego prymuską, pokonałam wszystkie pozostałe damy. Teraz co chwila na mnie zerkał i gdy tylko zaczynał odpytywanie, od razu mnie wzywał i albo zadawał mi pytania w trakcie dyskusji, albo od czasu do czasu patrzył na mnie, gdy coś opowiadał. Wtedy to ja dopiero byłam uświadomiona politycznie!"
Sprawdzali siłę swojej miłości
Sierioża i Agnessa szybko stali się kochankami. Niedługo później Agnessa porzuciła swojego męża. Ich związek był niekończącym się romansem, pełną namiętności grą. Oboje często sprawdzali siłę swojej miłości - Mironow spytany przez ukochaną czy zastrzeliłby ją, gdyby okazała się szpiegiem odpowiedział "twardo, bez wahania, od razu, cały jakby sztywniejąc: - Rozstrzelałbym. [...] Rozpłakałam się. Wtedy się zreflektował, objął mnie i zaczął szeptać: - Rozstrzelałbym, a potem sam bym się zastrzelił... - I zaczął mnie całować".
Wyprawiała przyjęcia dla czerwonych elit
Wraz z rozwojem kariery Sierioży w NKWD Agnessa krok po kroku pięła się po sowieckiej drabinie społecznej. Wraz z nowym mężem wyprawiała przyjęcia dla czerwonych elit i odwiedzała luksusowe kurorty. W tym samym czasie miliony mieszkańców sowieckiego imperium umierało z głodu.
"Gdy mieszkaliśmy w Ałma-Acie, nie tylko w Kazachstanie wymierali najpierw rozkułaczeni, a potem Kazachowie - na Ukrainie też panował głód. Ja o tym oczywiście nie wiedziałam, bo nam niczego nie brakowało. Dowiedziałam się dopiero od Leny. Napisałam do niej list z pytaniem, co jej przysłać. Mogę wysłać jedwab, pończochy, sukienki... A ona odpowiedziała mi po rosyjsku, żebym przysłała i to, i owo, a w połowie listu napisała zdanie po grecku (ojciec nauczył nas czytać i pisać w tym języku): 'Nie przysyłaj ubrań, lepiej przyślij jedzenie'".
Miała swoje osobiste "damy dworu"
Agnessa dopięła w końcu swego - stała się damą stalinowskiego dworu. Jej największymi problemami dnia codziennego było uszycie nowej sukienki czy kłótnia z Miroszą o to, jaki film chcieliby obejrzeć. Agnessa miała także swoje osobiste "damy dworu", tłum pochlebców zabiegający o jej względy. Reszta kobiet jej nienawidziła. Gdy podczas z jednego z przyjęć chciała iść z mężczyznami grać w bilard zauważyła, że ich żony uznały to za niestosowne: "... wszystkie siedzą w kręgu - same 'błękitne pończochy', a ja jedna pośród nich jak kolorowy kanarek. Rozmawiają i od czasu do czasy spoglądają na mnie takim morderczym wzrokiem!"
"Jestem psem Stalina"
Agnessa Mironova do końca życia nie mogła uwierzyć, że jej ukochany był katem - nawet gdy kuzyn Miroszy zarzucił mu wprost, że ma ręce unurzane we krwi aż po łokcie: "- Jak możesz tak żyć? Masz teraz tylko jedno wyjście: popełnić samobójstwo. - Jestem psem Stalina - uśmiechnął się Mirosza - i nie ma dla mnie innej drogi!".
Polityczne czystki
Idylla życia Mironowów zakończyła się wraz z politycznymi czystkami. Sierioża, dawniej pewny swojej pozycji w Imperium Stalina zaczął panicznie bać się każdego dźwięku usłyszanego w środku nocy: - Muszę wiedzieć, kiedy oni przyjdą! I znowu zrozumiałam, o co mu chodziło: żeby zdążyć się zastrzelić. - Coś ty, Sierioża?! I nagle rozpłakał się histerycznie, krzyknął rozpaczliwie: - Oni zabierają też żony! Zabierają też żony!
Pierwszego zabrali jednak Miroszę. Agnessa nie zobaczyła go już nigdy więcej.
Walka o przetrwanie w morderczych warunkach
Ostatecznie także Agnessa stała się ofiarą reżimu Stalina i trafiła do łagru. Ku własnemu zaskoczeniu nie miało to nic wspólnego z działalnością jej męża, lecz z zazdrosnymi sąsiadami. Rozpoczęła walkę o przetrwanie w morderczych warunkach.
"Obok mnie ludzie padają i już się nie podnoszą. Była wśród nas wysoka, piękna Polka. Zostawiła na wolności czworo dzieci. Była ubrana tylko w waciane spodnie i kurtkę na gołe ciało, wszystkie swoje ubrania wymieniła na chleb. Waciaki całkowicie na niej przemokły, a potem zamarzły. Szła niedaleko ode mnie. Widziałam, jak upadła. Zatrzymać się, pomóc? Trzeba pomóc, trzeba! Jak nie pomożesz, potem będziesz się gryźć. I wtedy pojawia się myśl - jak tylko się zatrzymam i jej pomogę, to sama już nie wstanę i... - wspomina po latach. Chwilę później zobaczyła furmankę: 'Przywieźli piętnaście trupów. Na wozie leżała ta wysoka, piękna Polka w waciaku, koło której się nie zatrzymałam. Ręka zwisała jej z wozu, sztywno podskakiwała przy wstrząsach'."
Aborcja
Agnessa wychowywała z Miroszą córkę swojego brata, Agulię (na zdjęciu). Nigdy nie miała jednak własnych dzieci - z własnej woli. Nawet podczas pobytu w łagrze, gdy zaszła w ciążę z obozowym lekarzem, podjęła dramatyczną decyzję: "Co robić? Oczywiście nie mogłam podjąć innej decyzji - nie mogłam urodzić. [...] Proszę wyobrazić sobie taką sytuację. Noc. Ciemność. W komórce pali się tylko świeczka, płomień jest nierówny, na ścianach tańczą cienie. My, dwoje niewolników, z którymi mogą się rozprawić, jak tylko zechcą, wytężamy uwagę - czekamy na to, że w każdej chwili mogą załomotać do zewnętrznych drzwi z kontrolą. Andriej Andriejewicz próbuje zrobić mi aborcję ręką nasmarowaną jodyną, bez instrumentów. Ale tak się denerwuje, jest tak wzburzony, że nic mu się nie udaje. Z bólu nie mogę oddychać, ale cierpię bez jęków, żeby ktoś mnie nie usłyszał... 'Przestań!'- mówię w końcu wyczerpana i przekładamy cały zabieg na dwa dni później... W końcu wszystko wyszło - w skrzepach, przy silnym krwotoku. I tak właśnie
nigdy nie zostałam matką."
(evak)