Tajemnicza teczka. "Zastrzelony podczas próby ucieczki"
Autor książki przytacza także relację Leonardy Rodowicz, która od 1962 r. pracowała w Centralnym Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jej mąż to Wojciech Rodowicz, bratanek Janka. Leonarda pochodziła z Sanoka i nie znała konspiracyjnych dziejów Rodowiczów. Z powodu zatrudnienia "w paszczy lwa" rodzina męża uważała ją za wtyczkę "organów". Po urlopie macierzyńskim przeniesiono ją z archiwum do Biura "C", gdzie zajmowała się teczkami personalnymi.
Leonarda Rodowicz zapamiętała, że pod koniec upalnego sierpnia 1969 r. odkładała do szafy pancernej kolejną opracowaną teczkę. Do końca pracy było jeszcze pół godziny. Za dużo, żeby nic nie robić, za mało, żeby zająć się nową sprawą. Zabrała się więc do przygotowywania materiałów, którymi na poważnie miała się zająć nazajutrz. Na górze leżała teczka o tytule: "Jan Rodowicz 'Anoda'". Zaintrygowało ją to. - To pewnie ktoś z rodziny mojego męża - powiedziała. A dzieliła pokój z sekretarzem partii.
Przejrzała teczkę. Zapewne dzięki fachowemu, archiwistycznemu oku zapamiętała wiele szczegółów. Zauważyła, że teczka była dość cienka, przeszyta prawdopodobnie grubą białą bawełnianą nicią. Końce były zaplombowane. Pieczątka tuszowa, a nie lakowa, umieszczona na pasku papieru przyklejonym na końcach obu sznurków. W środku, o ile dobrze zapamiętała, 136 stron. Na końcu teczki znajdował się druk z treścią "Zastrzelony podczas próby ucieczki". Nie zauważyła, kto go podpisał. Dzień pracy się skończył, odłożyła więc teczkę i poszła do domu. Następnego dnia teczki już nie było. A Leonardę Rodowicz zwolniono z pracy, podobno powiedziano jej, że "dla dobra służby".
Nie znosiła tej roboty, ale zirytowała ją forma wymówienia. Zdenerwowana napisała do ministra. Poszła do jego sekretariatu. Na szczęście trafiła na samego szefa - choć zwykle czekało się na audiencję długie miesiące - i opowiedziała o pozbawieniu etatu. Udało jej się uzyskać przeniesienie do Komendy Głównej Milicji, do Zakładu Kryminalistyki. Teczki "Jan Rodowicz 'Anoda'" nigdy więcej już nie widziała. Tej rzekomej teczki nie odnalazła też prokuratura badająca śmierć "Anody". Nie znaleziono również sekretarza partii, który miał urzędować w pokoju z Leonardą Rodowicz.
Na archiwalnym zdjęciu z 16 września 1999 r. brat i prawnuk Jana Rodowicza przy odsłoniętej tablicy ku jego czci przed gmachem ministerstwa sprawiedliwości.