"Usiłowała protestować, ale jej głos był słaby i drżący"
"Filomena Lee nie zdawała sobie sprawy z napięć na linii państwo-Kościół i nie miała pojęcia o kontrowersjach w sprawie legislacji adopcyjnej. Choć to o nią i jej syna toczyły się boje, nikt nie raczył kobiety poinformować o zmianach. W 1955 roku mijały trzy lata od przybycia Filomeny do Sean Ross Abbey. Trzy lata spędzone w samotności i odosobnieniu, w oddaleniu od rodziny.
Zakonnice pojawiły się w towarzystwie wysokiego łysego mężczyzny z czarnym wąsem, odzianego w trzyczęściowy garnitur, Filomena nigdy wcześniej go nie widziała. Siostra Hildegarda przedstawiła przybysza jako pana Houlihana z Birr. Nie wyciągnął ręki na powitanie. Pokój zatańczył przed oczami zdenerwowanej dziewczyny, czuła, że uchodzi z niej cała odwaga. Jeśli nie powie czegoś teraz, będzie za późno.
Siostra Hildegarda kazała jej usiąść i wysłuchać ważnych informacji, które ma jej do przekazania pan Houlihan. Mężczyzna w ciemnym garniturze i białej koszuli o mankietach żółtych od tytoniu zaczął czytać z kartki, zbliżywszy ją do okna, żeby lepiej widzieć. Filomena usiłowała się skoncentrować. Czytał i czytał, cichym, monotonnym głosem, a ona niewiele z tego rozumiała. Sam wydawał się niepomiernie znudzony czytaniem, jakby znał już tekst na pamięć. Wyłowiła słowa 'zgodnie z wymogami ustawy', wspomniano także coś o przysiędze i podpisach. Bardzo wyraźnie usłyszała zdanie: 'Zrzeka się jakiegokolwiek kontaktu z dzieckiem i prób jego odszukania kiedykolwiek'.
Usiłowała protestować, ale jej głos był słaby i drżący: - Błagam, siostro. Matko przełożona, zrozum, kocham swoje dziecko. Jestem jego matką i jedyną osobą, która potrafi się nim zajmować. Nie zabierajcie go, on będzie rozpaczał...
(...) Wieczorem, kiedy Filomena i Margaret zajęte były cerowaniem, pojawiła się siostra Hidegarda. Margaret została wezwana przed oblicze matki Barbary. Płakała i protestowała, lecz ona także podpisała dokument" opisuje moment odebrania matkom dzieci Martin Sixsmith.
Na zdjęciu: pierwsza wizyta Filomeny na grobie syna, lato 2004.