Tajemnica dyplomu MBA. PiS miało sposób, jak obejść państwowy egzamin
Większość kandydatów do rad nadzorczych państwowych spółek nie zdawało wymaganego prawem egzaminu - wynika z danych, do których dotarła "Rzeczpospolita". PiS po tym, jak doszło do władzy, zmieniło przepisy, dotyczące wymagań, dla kandydatów do rad nadzorczych.
02.04.2024 | aktual.: 02.04.2024 08:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W 2017 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził zmiany w przepisach dotyczących kwalifikacji członków rad nadzorczych państwowych spółek. Od tego czasu, dyplom MBA jest uznawany jako wystarczający do objęcia takiej funkcji.
Ta decyzja miała znaczący wpływ na liczbę osób przystępujących do państwowego egzaminu, który uprzednio był wymagany. Jak wynika z danych Ministerstwa Aktywów Państwowych, które zdobyła "Rzeczpospolita", liczba kandydatów do tego egzaminu spadła nawet dziesięciokrotnie.
Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na tę zmianę, ponieważ średnio trzy czwarte kandydatów nie zdawały państwowego egzaminu do rad nadzorczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Statystyki wskazują jasno. Po zmianie przepisów mniej kandydatów do egzaminu
Statystyki ministerstwa pokazują, że w 2014 roku na 681 kandydatów egzamin zdały 302 osoby, w 2015 roku na 886 przystępujących zdało 285 osób, a w 2016 roku (pierwszy rok rządów PiS) na 966 kandydatów było 375 osób z pozytywnym wynikiem.
Od 2017 roku, kiedy wprowadzono nowe przepisy, nastąpił drastyczny spadek liczby chętnych przystępujących do egzaminu państwowego. W 2017 roku przystąpiło do niego 465 osób, w 2018 roku – 401, w 2019 roku – 476. Od 2020 roku spadek jest już lawinowy – tylko 151 kandydatów (przy czym zdołało go zdać tylko 40 z nich), w 2021 roku – 164 (zdały 44 osoby), a w 2022 roku – 119 chętnych (zdało go 23 z nich). Rekordowo najniższy był ostatni rok – w 2023 roku do egzaminu państwowego przystąpiło zaledwie 90 osób, z czego egzamin zdało... 14.
Czy to oznacza, że PiS świadomie zmienił prawo, by ułatwić swoim nominatom zasiadanie w radach spółek komunalnych i Skarbu Państwa drogą na skróty?
- Oczywiście tak to wygląda. Afera z handlem dyplomami w uczelni Collegium Humanum pokazuje, że był to proceder na szeroką skalę, a certyfikat można było uzyskać w 48 godzin. Sprawa musi być wyjaśniona, a ten system zrewidowany - mówi Michał Jaros, poseł KO i wiceprzewodniczący sejmowej komisji gospodarki.
Do 2016 roku, członkiem rady nadzorczej w spółce komunalnej i z udziałem państwa mogła zostać osoba, która pomyślnie zdała egzamin – mówi o tym ustawa z 1996 roku o komercjalizacji i niektórych uprawnieniach pracowników.
Jednak pod koniec grudnia 2016 roku, rząd Beaty Szydło skierował do Sejmu projekt nowej ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym. W tym projekcie, który de facto dotyczył likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa, przemycono kluczowe zmiany dla członków rad nadzorczych. Wprowadzono bowiem przepis, że osoba nie musi posiadać już potwierdzenia zdania egzaminu, ale dyplom ukończenia studiów Master of Business Administration (MBA) lub szereg innych międzynarodowych certyfikatów, m.in. Chartered Financial Analyst (CFA) czy Certified in Financial Forensics (CFF).
Kilka dni temu Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że Rada do spraw spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych nie będzie uznawać dyplomów MBA uzyskanych w Collegium Humanum w procesie opiniowania kandydatów do rad nadzorczych.
Nowy rząd zmienia zasady
Aferę rozlicza śląski wydział Prokuratury Krajowej w wielowątkowym śledztwie, a o skali w handlu certyfikatami MBA mówi jeden z najnowszych zarzutów, jakie usłyszał zatrzymany miesiąc temu rektor warszawskiej uczelni Paweł Cz.: m.in. przyjęcia korzyści majątkowych w łącznej kwocie ponad 1 mln zł w zamian za wystawienie dla ponad tysiąca osób poświadczających nieprawdę dokumentów dotyczących przebiegu studiów, w tym przeznaczonych do obrotu prawnego z zagranicą.
Nowy minister aktywów państwowych Borys Budka wprowadza również zmiany w zasadach dotyczących państwowego egzaminu, który składa się z dwóch części (pisemnej – w formie 100-minutowego testu, i ustnej – pytania zadawane przez komisję egzaminacyjną). Zmieniono wymaganą liczbę punktów dla uzyskania pozytywnego wyniku części pisemnej egzaminu ze 100 na 150 (dwie trzecie) na 75 ze 100 (trzy czwarte), jednak nie przewidziano możliwości korekty udzielonej odpowiedzi. Egzamin państwowy dla członków rad nadzorczych kosztuje 850 zł. Przeprowadza go komisja MAP. Obejmuje pytania m.in. z prawa gospodarczego, prawa pracy, rewizji finansowej, zasad ładu korporacyjnego w Polsce i na świecie, a nawet prawa gospodarczego Unii Europejskiej.
- Osoby, które nadzorują spółki komunalne i Skarbu Państwa, muszą posiadać odpowiednią wiedzę i doświadczenie autoryzowane egzaminem państwowym z wielu dziedzin - podkreśla poseł Jaros.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Oni nie zasiądą w PE. Partia Kaczyńskiego podjęła decyzję
Źródło: "Rzeczpospolita"