"Tagesspiegel" krytykuje Zachód za brak solidarności z Danią
Niemiecki dziennik "Tagesspiegel" ostro krytykuje Zachód za brak solidarności z Danią, która jest
atakowana przez muzułmanów ze względu na opublikowanie przez
duńską gazetę karykatur Mohameta.
Autor opublikowanego komentarza przypomina na wstępie godną pochwały postawę Duńczyków w czasie II wojny światowej, m.in. ich udział w ratowaniu prześladowanych przez nazistów Żydów. "Teraz wszyscy Duńczycy znaleźli się na celowniku radykalnych islamistów. (...) A jak reaguje Europa i Zachód? Różnie. Niektóre gazety przedrukowały karykatury, inne nie. Niektóre rządy napiętnowały przemoc, inne unikają tego. Wszyscy opowiadają się za umiarkowaniem i dialogiem" - czytamy.
Najbardziej powściągliwi są Brytyjczycy i Amerykanie - podkreśla komentator. W Londynie i Waszyngtonie słychać, że publikacja karykatur była "obraźliwa", "nie do zaakceptowania" i stanowiła niepotrzebną prowokację. "Czy więc Duńczycy sami są winni rozruchom?" - pyta gazeta.
Publikacja karykatur była być może rzeczywiście niepotrzebną prowokacją - ocenił komentator. "Jest to jednak przedwczorajsza debata. Od czasu sprowokowania przez radykalnych muzułmanów eskalacji konfliktu, to pytanie straciło na znaczeniu. Skandalem nie są już karykatury, lecz brutalna reakcja na nie" - tłumaczy.
Komentator przypuszcza, że rząd USA - ze względu na Irak, Iran i palestyński Hamas - boi się otwarcia nowego frontu. Potrzebuje poza tym islamskich sojuszników w walce przeciwko terrorowi Al-Kaidy. "Czy wolno jednak poświęcić Duńczyków? To byłoby makabryczne" - czytamy. Postawę Stanów Zjednoczonych określa komentator mianem "kompromitacji".
Jego zdaniem okazywanie nadmiernego zrozumienia dla "cierpiącej islamskiej duszy" świadczy albo o tchórzostwie, albo o pedagogicznej zarozumiałości. "Jesteśmy oburzeni gotowością do przemocy wykazywaną przez wielu muzułmanów. Zaskakujące jest jednak to, że Zachód, który podobno opiera się na wspólnych wartościach, w tej fundamentalnej dla swej tożsamości kwestii nie może znaleźć wspólnego języka" - stwierdził komentator.
Jego zdaniem, gdy potrzebna jest solidarność, demokracje okazują się być "bezradne, skłócone i zawstydzone". "Co najmniej tak samo trudna, jak dialog z muzułmanami, jest widocznie rozmowa we własnym kręgu" - czytamy w konkluzji komentarza.
Jacek Lepiarz