tadeusz cymański(strona 4/7)

PO skończyła 18 lat. Czego jej życzy Tadeusz Cymański? - Och, zaskoczę pana. Życzę im, żeby się pozbierali, skonsolidowali, żeby byli silną merytoryczną opozycją, a wtedy i my poczujemy się silni. Bo wygrać z cieniasem nie sztuka. W interesie Polski jest, by PO była potężną Platformą. Przegrać z taką partią to nie wstyd, a wygrać ze słabą - żadna radość - mówił w programie "Tłit". Dopytywany, czy Grzegorz Schetyna powinien pójść na spotkanie do premiera, odpowiedział: "To byłoby bezczelne! On nie ma oleju w głowie? Jak nie pójdzie, to ja nie muszę nić mówić - to właśnie beznadziejność!". - Jaką sztuką jest iść tam, gdzie wszyscy klaszczą i cmokają? Sztuką jest się zmierzyć w bardziej kąśliwym tonie. W ogniu hartuje się stal. Swoich argumentów trzeba bronić z bardziej wymagającym adwersarzem - wskazał Cymański.

Od śmierci prezydenta Gdańska Jarosław Kaczyński ani razu nie zabrał publicznie głosu. Sprawę komentował w programie "Tłit" poseł PiS Tadeusz Cymański. - Milczenie to skarb wszelkiej polityki. Milczeniem zbędziesz, milczeniem dokażesz, milczeniem wyrozumiesz… Powściągliwość w słowach czy nieobecność jest lepsza, gdy mamy robioną taką jazdę, jak w tej chwili. Pożar jest w rozkwicie, jeszcze nie ma pożogi, ale możemy go stłumić, choć nie zgasić (...) Zakładam dobrą wolę Jarosława Kaczyńskiego - mówił. - Siebie traktuj jak prokurator, a innych jak adwokat. A jest odwrotnie: siebie tłumaczymy, ale on? To jest piekło - dodał Cymański.

Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wyszedł ze studia RMF FM po pytaniu o zmniejszenie środków dla Europejskiego Centrum Solidarności. - Mogę wyrazić tylko zakłopotanie i żal, bo to eleganccy, wartościowi ludzie. Nie chcę powiedzieć niczego, co położyłoby cień na tak znakomitej audycji, byłbym idiotą, ale nerwy się z niczego nie biorą. Samo wyjście nie jest chamstwem, jest spektakularne, niepokojące, niedobre, ale to minister kultury! Bądźmy surowi, ale nie okrutni. Minister pewnie nie jest zadowolony, ma żal, że tak się stało, nie chciał. Biorę go w obronę i innych też - komentował poseł Tadeusz Cymański (klub PiS) w programie "Tłit". Pytany, czy jest pytanie, po którym sam wyszedłby ze studia, odpowiedział: "Proszę mnie wkurzyć, to spróbuję. Minister walony jest bez przerwy, u nas też, że daje liberałom… Minister Gliński the best - ma siłę!".

"Państwo zadziałało" - taki przekaz dnia powtarzają politycy obozu rządzącego, gdy mówią o aferze KNF. Tymczasem Tadeusz Cymański, gość "Gabinetu cieni" Adama Hofmana, nie tylko potępia działania byłego już szefa KNF, ale rozważa najgorszy scenariusz dla PiS : - Przyjąłbym, że taśm Czarneckiego jest więcej.

Tadeusz Cymański zdradza w "Gabinecie cieni", że kupował ubrania w lumpeksach. – Tam można kupić naprawdę ciekawe wzory - zachwalał. Przy okazji zdradził, czy widzi się ponownie w roli europosła, który mógłby nie tylko kupić garnitur w lumpeksie, ale trzy lumpeksy za jedną pensję.

Tadeusza Cymańskiego nigdy nie ukrywał, że zanim został posłem, był grabarzem. A ponieważ gość "Gabinetu Cieni" znany jest z poczucia humoru, Adam Hofman zadał mu podchwytliwe pytanie: - Kiedy obcowałeś z lepszym towarzystwem? Gdy byłeś grabarzem, czy teraz gdy jesteś politykiem? Cymański odpowiedział piosenką.

Gość "Gabinetu Cieni", programu Adama Hofmana, jest politykiem niesztampowym. Tadeusz Cymański zanim został posłem był grabarzem. W śpiewający - i to dosłownie - sposób, opowiadał m.in: dlaczego życie jest piękne, z jakich powodów miłuje Donalda Tuska i dlaczego ceni zakupy w lumpeksie. Przestrzega też: - Przyjąłbym, że Leszek Czarnecki nagrał więcej taśm.

- Czy pana syn będzie dobrym radnym? - pytał Marek Kacprzak Tadeusza Cymańskiego w programie "Tłit". - Mam nadzieję. Pewności nie mam, ale czy ktokolwiek z głosujących ma pewność, że ten burmistrz, poseł będzie dobry? Syn to młodziak, mam nadzieję, że nie rozczaruje. Większą nadzieję widzę w starszej córce, która będzie radną Sejmiku. Z wysokim prawdopodobieństwem będzie bardzo dobra - mówił poseł.

Nie milkną echa słów prezydenta o energooszczędnych żarówkach, które padły podczas wizyty w Berlinie. - Zgadzam się z prezydentem, szlag mnie trafia, mam 63 lata. Te żaróweczki LED-owe, unijne… To szaleństwo mnie wkurza. Prezydent kapitalnie zrobił jedną rzecz. Okazuje się, że w tych swoich pałacach jest blisko ludzi. Jeżeli prezydent Niemiec jest tak samo w dechę jak nasz, to też to rozumie. Oszczędność tak, ale nie szaleństwo. LED-owe światło nie wszystkich rajcuje, chcę mieć normalną 100-watową żarówkę - mówił Tadeusz Cymański w programie "Tłit".

Poseł PiS stwierdził w programie "Tłit", że prezes LOT zasługuje na medal. Podkreślił, że jeden odwołany lot to koszt ponad miliona złotych. Przyznał zarazem, że można było sprawę lepiej rozegrać. Cymański skomentował również postawę przewodniczącego "Solidarności", który nie zabiera głosu ws. protestu. - Piotr Duda jest "the best", to jeden z najlepszych szefów związków zawodowych. Jeżeli nic nie mówi, to dlatego, że jest tchórzem albo się chowa, czy ma jakieś inne powody? Myślę, że śledzi sytuację, co nie znaczy, że ma podchodzić do niej bezkrytycznie. Bez dobrej woli dwóch stron się nie obejdzie - powiedział.

"Wygrali cwaniacy", "szczaw i mirabelki", "Niemcy wybrali prezydenta" - to tylko część komentarzy po I turze wyborów. Co na to Tadeusz Cymański? - Musimy wyciągnąć wnioski, nie tędy droga. Zdarzają się u nas wypowiedzi niefortunne, czasami nawet fatalne. Te wybory to preludium przed tym, co będzie do PE i Sejmu. Kaczyński powiedział: praca, ja nawet się z nim trochę nie zgadzam. Uważam, że trzeba harować. Błędy w terenie były duże - przekonywał w programie "Tłit". - Kaczyński chodzi i pokazuje, że jest wściekły? - pytał Marek Kacprzak. - Bez przesady, jesteśmy tylko ludźmi - odpowiedział Cymański.

- Nie chcę pomniejszać sytuacji z Warszawy, która była dla nas przykra. Sam rozdawałem ulotki na "patelni". Chodziłem po mieście i czułem bluesa, że nie będzie łatwo. Liczyłem na 35-37 proc., było trochę mniej. Pocieszyłem Jakiego jak to kolega - mówił Tadeusz Cymański w programie "Tłit". Pytany o doniesienia, co dalej, odpowiedział: "To miałkie. Wziąć udział w tych zawodach, być kandydatem, to sukces na wejściu. Reszta jest wtórna. Gdyby Jaki wygrał, byłaby duża niespodzianka, a nawet sensacja. Wiedział, w co wchodzi - był challengerem. To było dotkliwe, kładzie się cieniem, ale nie zmienia oceny wyborów w całym kraju".