Urzędnicy ciągle powtarzali, że mamy tylko 200 przypadków grypy pandemicznej i sugerowali, że reszta zachorowań to grypa sezonowa. Jednocześnie szeroko propagowano szczepionkę sezonową. Tylko, że ta szczepionka nie chroniła przed wirusem pandemicznym, który, jak się później okazało, w tym czasie dominował prawie w 100 proc. w Polsce. Równocześnie przesłano do WHO dane, z których wynikało, że 90 proc. zidentyfikowanych metodą PCR wirusów grypy, było pandemicznych - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Dariusz Majkowski, internista z Warszawy. Dla Majkowskiego zastanawiające jest także umieszczanie w polskich statystykach 90 razy częściej, niż w Anglii i Walii, niewydolności oddechowej i zatrzymania oddechu, jako przyczyny zgonu. - Można ironizować, że w Polsce trudno umrzeć z powodu grypy. Dużo łatwiej z powodu zatrzymania oddechu - dodaje.