- Ankieterzy pytali Włoszki, czy przespałyby się ze mną. Aż 30% powiedziało "tak". A pozostałe 70% - "co, jeszcze raz?" - zażartował pewnego dnia Silvio Berlusconi. I nawet kiedy kolejne podboje najbardziej lubieżnego playboya wśród szefów państw wychodziły na światło dzienne, premierowi Włoch uśmiech nie schodził z ust. Słynne "bunga bunga" stało się dla niego niemal powodem do dumy, chociaż zaprowadziło go przed oblicze zarówno sądu, jak i opinii publicznej, a w konsekwencji do dymisji. Dziś "bunga bunga" to hasło, które znają i używają wszyscy, ale czy wszyscy wiedzą o co w tym tak naprawdę chodzi?